Apple, Google i Meta na liście darczyńców. W Białym Domu powstaje sala balowa za 350 mln dolarów

3 godzin temu

Apple, obok innych czołowych firm technologicznych, takich jak Amazon, Google, Meta, Microsoft i HP, znalazło się na liście darczyńców wspierających budowę nowej, gigantycznej sali balowej w Białym Domu.

Jak informuje serwis CNN, projekt jest osobistą inicjatywą prezydenta Donalda Trumpa. Prace budowlane już ruszyły, a w ich ramach wyburzono wschodnie skrzydło Białego Domu.

W tym miejscu ma powstać nowy budynek o imponującej powierzchni 90 000 stóp kwadratowych (ok. 8 360 m²). Sam prezydent Trump twierdzi, iż całe przedsięwzięcie zostanie sfinansowane w całości z prywatnych darowizn.

Całkowity koszt budowy jest w tej chwili szacowany na 350 milionów dolarów. Jak zauważa wiele amerykańskich serwisów informacyjnych, kwota ta gwałtownie wzrosła. Jeszcze niedawno publicznie podawana suma była o 150 milionów dolarów niższa, jednak prezydent Trump miał zaktualizować wycenę projektu w czwartek wieczorem.

Na ten moment nie jest znana publicznie konkretna kwota, jaką firma Apple, ani żaden z pozostałych gigantów technologicznych, przekazała na rzecz budowy sali balowej.

Komentarz redakcyjny

Są gesty, które trudno nazwać inaczej niż demonstracją próżności. Trudno bowiem oprzeć się wrażeniu, iż ta „inicjatywa prezydenta Trumpa” — powstanie gigantycznej sali balowej w Białym Domu, finansowanej przez największe firmy technologiczne świata — jest symbolem wszystkiego, co władza i wielki biznes lubią najbardziej: złudzenia wieczności i blichtru.

To nie ma nic wspólnego z filantropią. Bo filantropia to pomaganie ludziom, nie politykom w tańczeniu pod kryształowymi żyrandolami. Apple, Amazon, Google i reszta Doliny Krzemowej mogłyby za te same setki milionów dolarów sfinansować programy wsparcia edukacji, innowacji klimatycznych czy pomocy humanitarnej. Sposobów finansowego oddziaływania na rzecz dobra wspólnego jest mnóstwo. Zamiast tego — wspólnie z prezydentem — budują pomnik własnej chwały.

Sala balowa, jak się okazuje, to nie tylko miejsce do tańca. To architektoniczny manifest pychy, wyraz przekonania, iż władza i pieniądz zasługują na swoje osobne królestwo przepychu. A fakt, iż finansują to darczyńcy, wcale nie usprawiedliwia tego spektaklu. Wręcz przeciwnie — obnaża, jak blisko tańczą dziś polityka i korporacje.

Aż mi się przypomniały słowa żony Ludwika XVI, króla Francji:
„S’ils n’ont plus de pain, qu’ils mangent de la brioche.”
Czyli: „Skoro nie mają chleba, niech jedzą ciastka.”

I choć historycy spierają się, czy faktycznie Maria Antonina to powiedziała, zarówno przypisywane jej słowa, jak i współcześnie budowana sala balowa w Białym Domu, są symbolem oderwania elit od rzeczywistości, ich bezdusznej obojętności wobec głodu, biedy i zmagań z codziennością zwykłych ludzi. Współczesne wydanie tej frazy mogłoby brzmieć: „Nie mają dachu nad głową? Niech podziwiają salę balową.

Puenta? Historia już ją napisała — Maria Antonina została ścięta na gilotynie w 1793 roku.

Jeśli artykuł Apple, Google i Meta na liście darczyńców. W Białym Domu powstaje sala balowa za 350 mln dolarów nie wygląda prawidłowo w Twoim czytniku RSS, to zobacz go na iMagazine.

Idź do oryginalnego materiału