Joe Biden zabrał głos po raz pierwszy od zakończenia prezydenckiej kadencji. Podczas wtorkowej konferencji w Chicago, 82-letni były prezydent USA mówił o głębokich podziałach w amerykańskim społeczeństwie i ostrzegał przed polityką nowej administracji.
– W mniej niż 100 dni nowa administracja dokonała tak wielu szkód i zniszczeń. To niesamowite, iż mogło się to wydarzyć tak gwałtownie – mówił Biden, nawiązując do działań swojego następcy, choć nie wymienił nazwiska Donalda Trumpa ani razu.
Były prezydent skrytykował cięcia w programie Social Security, które – jak podkreślił – są realizowane przez Departament Efektywności Rządowej (DOGE), kierowany przez Elona Muska, jednego z bliskich współpracowników Trumpa.
– Ci goście wzięli na celownik Social Security, żeby go zniszczyć i okraść, by dać najbogatszym Amerykanom i wielkim korporacjom ogromne ulgi podatkowe – powiedział Biden.
W swoim przemówieniu były prezydent wyraził zaniepokojenie skalą społecznych podziałów w kraju.
– Nie możemy tak dalej funkcjonować jako podzielony naród, tak głęboko podzieleni jak dziś. Jestem w polityce od dawna i nigdy nie widziałem czegoś podobnego – stwierdził.
Biden odniósł się również do elektoratu Donalda Trumpa, wskazując, iż około 30 procent wyborców – jak się wyraził – „nie ma serca”.
Dla przypomnienia – Joe Biden oficjalnie ogłosił rezygnację z ubiegania się o reelekcję w lipcu ubiegłego roku, po nieudanym występie w debacie z Trumpem. Jego miejsce na czele Partii Demokratycznej zajęła ówczesna wiceprezydent Kamala Harris, która z kretesem przegrała listopadowe wybory prezydenckie.
Jak podkreśla agencja Reutera, Biden zakończył swoją kadencję w styczniu z jednym z najniższych wskaźników poparcia w historii powojennej prezydentury – zaledwie 38 procent. Cztery lata jego rządów naznaczone były m.in. wysoką inflacją i wątpliwościami co do jego kondycji psychicznej.
Na podst. Reuters