Podpisana w 2021 r. przez rząd PiS ze górniczymi związkami tzw. umowa społeczna przewiduje dopłaty do strat finansowych górnictwa – wskaźnikiem jest światowa cena węgla. w tej chwili do każdej tony podatnicy dopłacają ok. 400 zł, ale i to nie wystarcza – koszt wydobycia PGG i PKW – czyli dwóch głównych spółkach objętych dotacjami - wynosi dziś ok. co najmniej 800 zł, a cena węgla dla elektrowni oscyluje wokół 360 zł i ciągle spada.
Bezpośrednie dopłaty do produkcji sięgną w tym roku ok. 8 mld zł, a mimo to górnictwo zanotowało za pierwszy kwartał rekordową stratę netto 1,6 mld zł i stratą na sprzedaży węgla 2,3 mld zł. Choć trzeba przyznać, iż przyczyniły się do tego także kłopoty JSW (strata netto 1, 3 mld zł) która z dotacji do wydobycia nie korzysta.
Co napisała Bruksela? W publikowanej raz na kwartał ocenie poszczególnych gospodarek państw UE znalazł się taki fragment:
„Wysokie koszty energii obciążają konkurencyjność przedsiębiorstw w Polsce. Kraj powinien promować sygnały cenowe dla energii elektrycznej, które wspierają inwestycje w czystą produkcję energii elektrycznej i przyczyniają się do utrzymania przystępnych cen energii. Można to osiągnąć na przykład poprzez wspieranie dynamicznego ustalania cen oraz dostosowanie podatków i opłat od energii elektrycznej zarówno dla gospodarstw domowych, jak i przemysłu — poprzez przesunięcie obciążeń podatkowych z energii elektrycznej na paliwa kopalne. Zwiększenie elastyczności sieci energetycznej oraz połączeń transgranicznych mogłoby również pomóc w obniżeniu cen energii elektrycznej. Należy wyznaczyć ścieżkę dekarbonizacji, która będzie priorytetowo traktować efektywność energetyczną, zrównoważone odnawialne źródła ciepła oraz wykorzystanie ciepła odpadowego.
Polska ma znaczne subsydia dla paliw kopalnych, bez zaplanowanego ich wycofania przed 2030 rokiem. W szczególności subsydia dla paliw kopalnych, które nie są ukierunkowane na walkę z ubóstwem energetycznym ani nie wynikają z realnych potrzeb w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, utrudniają elektryfikację i nie są najważniejsze dla konkurencyjności przemysłu — mogłyby zostać uznane za priorytetowe do wycofania. W Polsce subsydia dla paliw kopalnych, takie jak wsparcie dla przemysłu węglowego oraz zwolnienia podatkowe dla węgla i oleju opałowego, są nieefektywne ekonomicznie i przedłużają uzależnienie od paliw kopalnych, szczególnie węgla.
Co jest w tym istotne? Po pierwsze, pojawienie się daty 2030 r. o ile jest to sugestia, kiedy subsydia mają być wygaszone, to jest to bardzo daleko od daty 2049 r. określonej w tzw. umowie społecznej. Dopłaty do górnictwa będą tylko rosnąć, bo cena węgla spada, a elektrownie spalają go coraz mniej. Bezwietrzna pogoda zimą 2025 r. sprawiła, iż elektrownie spaliły ok. 0,5 mln ton węgla więcej niż w I-III 2024, ale w miarę kolejnych oddawanych farm wiatrowych, PV i magazynów energii popyt na węgiel będzie nieubłaganie spadać.

W rządzie jest wiedza co trzeba zrobić – jasno oznajmić, iż tzw. umowa społeczna jest nierealna, przygotować nowy harmonogram zamykania nierentownych kopalń, uchwalić przygotowaną już przez resort przemysłu ustawę, przewidującą wcześniejsze odchodzenie górników wraz z sowitymi odprawami. Górnicy są chętni, 10 tys. pracowników w Polskiej Grupie Górniczej zadeklarowało chęć wcześniejszej rezygnacji z pracy.
Na uchwalenie ustawy przed wyborami rząd się nie zdecydował. Dlaczego? Można się tylko domyślać. Wiadomo, iż najbardziej protestować będą związkowi działacze, dla których zamykanie kopalń to utrata racji bytu ( a w samej „Solidarności” ok . połowy wpływów ze składek pochodzi od górników) oraz tzw. sektor okołogórniczy czyli wszyscy producenci gwoździ, kasków i innego sprzętu potrzebnego kopalniom.
Jeśli rząd nic nie zrobi, to w przyszłym roku dopłaty do górnictwa sięgną kwoty miedzy 10 a 15 mld zł. W kraju objętym procedurą nadmiernego deficytu, w którym rozpaczliwie brakuje nauczycieli i pielęgniarek, będziemy dotować górników pracujących przy wydobyciu niepotrzebnego węgla.