Budżetowy impas w Chicago. Widmo paraliżu miasta coraz bliżej

9 godzin temu

Negocjacje w sprawie budżetu Chicago wchodzą w decydującą fazę. Burmistrz Brandon Johnson spotkał się w poniedziałek z radnymi sprzeciwiającymi się jego propozycji podatku od zatrudnienia (corporate head tax), jednak przełomu wciąż nie widać.

Obie strony pozostają na twardych pozycjach, a brak porozumienia grozi bezprecedensowym wstrzymaniem funkcjonowania miasta. Opozycyjni radni twierdzą jednak, iż pracują nad alternatywnym planem, który mógłby zapewnić im super większość w Radzie Miasta i pozwolić ominąć weto burmistrza.

W poniedziałek rano grupa radnych ogłosiła rezygnację z pomysłu podwojenia opłat za wywóz śmieci, deklarując, iż budżet da się zbilansować dodatkowymi cięciami wydatków. Budżetowe biuro burmistrza poddało jednak w wątpliwość realność tych wyliczeń. Kluczowym punktem sporu pozostaje podatek w wysokości 33 dolarów od każdego pracownika, który miałyby płacić największe firmy. Środowiska biznesowe ostrzegają, iż nowe obciążenie doprowadzi do likwidacji miejsc pracy. Burmistrz Johnson odpowiada, iż brakuje dowodów na takie skutki.

Spór przeniósł się także do przestrzeni publicznej – kampanie reklamowe prowadzą zarówno organizacje biznesowe, jak i Związek Nauczycieli Chicago, wspierający propozycję burmistrza.

Jeśli kompromis nie zostanie osiągnięty, władze miasta będą musiały zdecydować, które płatności i usługi mogą być kontynuowane w czasie ewentualnego shutdownu.

Idź do oryginalnego materiału