Chicago to najgorsze i najbardziej niebezpieczne miasto na świecie

4 godzin temu

Długi weekend Labor Day w Chicago okazał się wyjątkowo tragiczny – według danych policji doszło do 58 strzelanin, w których zginęło 8 osób. Te dramatyczne liczby prezydent Donald Trump wskazał jako powód do podjęcia radykalnych działań. Zapowiedział, iż jeżeli zajdzie taka potrzeba, wyśle do Chicago Gwardię Narodową, by – jak podkreśla – „rozwiązać problem przestępczości gwałtownie i skutecznie”.

Trump we wpisie na Truth Social stwierdził: „Chicago to najgorsze i najbardziej niebezpieczne miasto na świecie. Pritzker potrzebuje pomocy, ale jeszcze o tym nie wie. Sprawię, iż Chicago znów będzie bezpieczne”. W późniejszym wystąpieniu prezydent zapowiedział również możliwość federalnej interwencji nie tylko w Chicago, ale i w Baltimore. Na słowa Trumpa natychmiast odpowiedzieli demokratyczni liderzy. Gubernator JB Pritzker oświadczył, iż „w Chicago nie ma sytuacji nadzwyczajnej, która uzasadniałaby wysłanie wojska”. Podczas wizyty na Southwest Side zapewniał mieszkańców, iż zarówno stan, jak i miasto robią wszystko, by ich chronić, a także bronić praw społeczności imigranckich.

Z kolei burmistrz Brandon Johnson podpisał rozporządzenie potwierdzające status Chicago jako „miasta-schronienia” i wezwał federalnych agentów do jawnego działania bez masek. Władze miasta przygotowują się także na wzmożoną aktywność funkcjonariuszy ICE. Według doniesień, baza operacyjna dla dodatkowych agentów ma powstać w Naval Station Great Lakes w North Chicago.

Przeciwko planom Trumpa protestują także środowiska wojskowe i prawnicze. Podczas wtorkowego wiecu na Federal Plaza weterani podkreślali, iż użycie Gwardii Narodowej w tej sytuacji byłoby nie tylko niemoralne, ale i bezprawne. – „Żołnierze i członkowie Gwardii, nie jesteście sami w wątpliwościach, czy to, co się od was wymaga, jest legalne i słuszne” – mówił były marynarz Daniel Lakemacher.

Spór polityczny narasta

Członkowie konserwatywnego Illinois Freedom Caucus wzywają natomiast gubernatora i burmistrza do otwarcia się na federalną pomoc. – „Wszyscy mieszkańcy Illinois zasługują na bezpieczeństwo. Niestety, Pritzker woli grać polityką i budować własny profil pod przyszłą kampanię prezydencką niż zadbać o bezpieczeństwo obywateli” – stwierdził senator stanowy Andrew Chesney.

Demokratyczni kongresmeni z Illinois przesłali z kolei do Białego Domu list, w którym jasno podkreślają, iż nie istnieją przesłanki do użycia wojska w Chicago. – „To nie jest kwestia bezpieczeństwa, ale kontroli. Żądamy, by prezydent natychmiast wycofał się z planów wysyłania wojska do miasta” – czytamy w oświadczeniu.

Spór o obecność wojska w Chicago stał się elementem ogólnokrajowej debaty politycznej, w której bezpieczeństwo mieszkańców przeplata się z walką o wpływy i przyszłe wybory. Mieszkańcy miasta pozostają jednak z najważniejszym pytaniem – czy działania polityków faktycznie wpłyną na zmniejszenie fali przemocy, która od lat nęka Chicago.

Idź do oryginalnego materiału