

Rząd Binjamina Netanjahu ostro skrytykował Unię Europejską za to, iż postanowiła zrewidować swoje stosunki gospodarcze z Izraelem. Podjęła tę decyzję w odpowiedzi na doniesienia o cierpieniach Palestyńczyków w Strefie Gazy.
W oświadczeniu skierowanym do UE, do którego dotarł serwis POLITICO, decyzję Brukseli o ponownym przyglądnięciu się umowie stowarzyszeniowej z Izraelem jego rząd nazwał „skandaliczną i niegodziwą”. Oskarżył też urzędników UE o to, iż opiera się na stronniczych dowodach i nie dała Izraelowi szansy na to, by odniósł się do tych doniesień.
Komisja Europejska wszczęła dochodzenie w sprawie naruszania przez Izrael zobowiązań w zakresie praw człowieka wynikających z umowy stowarzyszeniowej. Była to odpowiedź na apele większości państw UE o jej przegląd w świetle kryzysu humanitarnego w Strefie Gazy.
Projekt ustaleń, do którego dotarła redakcja POLITICO, sugeruje, iż działania Izraela w tej enklawie mogły naruszać postanowienia umowy obejmującej szeroko zakrojoną współpracę gospodarczą z UE w kluczowych sektorach, dialog polityczny i handel.
Emocjonalna reakcja Izraela
W oświadczeniu skierowanym do służby dyplomatycznej UE, która przeprowadziła przegląd umowy, rząd izraelski wspomniał o egzystencjalnym zagrożeniu, jakie stanowi dla niego Iran i jego sojusznicy z Hamasu. Powołał się w tym na atak przeprowadzony przez tę grupę 7 października 2023 r., w którym zginęło 1200 osób.
„W obliczu tej ponurej rzeczywistości Unia Europejska rozważa »przegląd« swoich stosunków z Izraelem. Nie jest to korekta polityki – to wypaczenie moralne” – stwierdził Izrael w dokumencie z 18 czerwca.
„Taka inicjatywa jest nie tylko nieuzasadniona, ale także oburzająca i niegodna. Odzwierciedla ona rażącą niezdolność do rozróżnienia między demokracją broniącą swoich obywateli a krajami i organizacjami dążącymi do ludobójstwa, które atakują izraelskich cywilów i wykorzystują własnych obywateli jako żywe tarcze. Świadczy to o ślepocie na prawdziwe zagrożenie: dla Izraela, stabilności regionu, a ostatecznie dla samej Europy” — stwierdził izraelski rząd w oświadczeniu.
Przegląd ten jest jedną z najbardziej kontrowersyjnych decyzji w zakresie polityki zagranicznej, przed jaką stoi UE. Nastąpił on w wyjątkowo delikatnym momencie konfliktu na Bliskim Wschodzie — po tym jak prezydent USA Donald Trump nakazał amerykańskim bombowcom dołączyć do izraelskiej ofensywy wojskowej i zbombardować irańskie obiekty jądrowe.
Poniedziałkowe spotkanie
Kaja Kallas, wysoka przedstawicielka UE ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa, podczas poniedziałkowego spotkania z ministrami państw UE przedstawi im oficjalnie wyniki przeglądu. Następnie UE będzie musiał zdecydować, jakie kroki podjąć — i czy w ogóle to robić.
Może nie podejmować żadnych działań. Może też ograniczyć w pewnym stopniu współpracę handlową z Izraelem, zawiesić poszczególne części porozumienia lub choćby całą umowę — choć wymagałoby to jednomyślnej zgody wszystkich 27 państw bloku. A jest mało prawdopodobne, iż uda im się ją osiągnąć.
Burza wybuchła w momencie, gdy przywódcy europejscy walczą o postępy w wysiłkach na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie. Izrael był sfrustrowany tym, iż europejskie mocarstwa rozpoczęły negocjacje z Iranem, podczas gdy on sam próbował wygrać wojnę, którą rozpoczął nieco ponad tydzień temu.
Amerykańskie trzy grosze
W ostatnich miesiącach stosunki między Izraelem a UE stawały się coraz bardziej napięte. Było to spowodowane trudnościami w dostarczaniu pomocy humanitarnej wielu tysiącom ludzi w Strefie Gazy, którzy według organizacji pozarządowych są poważnie zagrożeni głodem. Kryzys w Strefie Gazy skłonił rządy państw UE, w tym zwykle lojalnych zwolenników Izraela, takich jak Holandia, do poparcia apeli o przegląd umowy stowarzyszeniowej.
Izrael stwierdził, iż proces nadzorowany przez Kaję Kallas był „głęboko niepokojący” i opierał się na dowodach „pełnych stronniczości”. Kierowana przez nią Europejska Służba Działań Zewnętrznych w ramach procedury przeglądu wysłała 12 czerwca do Izraela list zawierający osiem pytań. Izrael odpowiedział sześć dni później.
„Nie jest to dyplomacja moralna ani konstruktywna. Nie przeprowadzono należytego postępowania. Nie odbyło się żadne przesłuchanie. Nie przedstawiono projektu do uwag, a jedynie listę pytań! Izrael nie miał choćby minimalnej możliwości odpowiedzi, obrony lub bycia traktowanym z szacunkiem należnym każdemu suwerennemu państwu, a tym bardziej strategicznemu partnerowi Unii Europejskiej” — stwierdził Izrael w swoim komunikacie.
Zaprzeczył w nim, jakoby był „okupantem terytoriów palestyńskich” i stwierdził, iż Hamas przez cały czas sprawuje władzę w Strefie Gazy. Dla dalszego rozwoju sytuacji najważniejsze znaczenie będzie miał głos Berlina. Niemcy, od dawna wierny sojusznik Izraela, w ostatnim czasie coraz bardziej otwarcie krytykują sytuację w Strefie Gazy — podobnie robi niemiecka przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Na reakcję UE wpłynie też prawdopodobnie decyzja Trumpa o przystąpieniu do bezpośredniej wojny Izraela z Iranem.