Już nie tylko wojna w Ukrainie budzi grozę, ale to, co dzieje się w światowej gospodarce za sprawą niezrównoważonych decyzji Trumpa, który w ciągu kilku godzin doprowadził do bankructwa miliony ludzi, a jednocześnie pozwolił innym zarobić miliony dolarów, wydając sprzeczne decyzje. Demokraci oskarżają go o manipulacje na rynku i wykorzystywanie poufnych informacji (insider trading). Akcje spółki Trumpa wzrosły po zawieszeniu ceł o 22 proc., a wartość jego udziałów o 415 mln dolarów! W każdym innym kraju każdy inny człowiek już by się tłumaczył w sądzie, ale nie prezydent USA… Dla Trumpa nie istnieją żadne reguły gry; zmienia je i kłamie – jednego dnia wprowadza cła, by następnie je wstrzymać, choć mówił, iż są ostateczne itd. W 340-milionowym kraju przeciwko jego polityce protestuje pół miliona ludzi, reszta pogrążyła się w strachu i przerażeniu. W Polsce niewielu polityków otwarcie krytykuje Trumpa.
Polityka międzynarodowa to polityka globalna i nie ma sensu opowiadać o polityce wewnętrznej bez jej międzynarodowego kontekstu. Dlatego ciekaw byłem, co powiedzą uczestnicy dwóch debat w Końskich. Ale dowiedziałem się niewiele, bo pytania były mdłe i omijały to, co moim zdaniem najważniejsze: wojnę w Ukrainie, wojnę celną Trumpa i reakcje na nią Unii Europejskiej, przyszłość NATO i artykułu 5., przyszłość naszych sojuszy w Europie (z kim i na jakich zasadach), polityki klimatycznej i walki z globalnym ociepleniem. No, ale czegóż można oczekiwać po takiej formule debaty, która miała zresztą być ustawką dwóch czołowych partii z pominięciem pozostałych kandydatów? Udział TVP w tej grze budzi zdumienie, a zagmatwane tłumaczenia jeszcze bardziej ją pogrążają. Może nie było to niezgodne z prawem (to wymaga wyjaśnienia), ale na pewno świadczyło o politycznych preferencjach. O drugiej debacie w Końskich TV Republiki nie ma sensu pisać, bo to była gra do pustej bramki, kabaret szyty na miarę kandydata PiS. Jestem przeciwny takim debatom, bo nie pokazują one poglądów kandydatów (na to jest za mało czasu), premiując bardziej pozoranctwo, hipokryzję, sensację i bon moty. Wyborów nie wygrywa się w Końskich, ale można je tam przegrać.
Wracając do meritum: chcielibyśmy wiedzieć, co ONI naprawdę myślą o sprawach dla nas ważnych. A dziś o nich decyduje polityk zza oceanu. Jego decyzje w sprawie NATO, obecności wojsk amerykańskich czy wojny w Ukrainie wpływają na bezpieczeństwo Polaków, a gospodarcze na naszą zamożność lub biedę, zamykają przed nami rynki zbytu lub obniżają PKB. Po pamiętnej konferencji Trump – Zełenski w Białym Domu krytyczni wobec Trumpa byli tylko Szymon Hołownia i Magdalena Biejat. Inni tonowali emocje, podkreślali, jak istotny jest sojusz z USA. Kiedy Trump nakładał cła na cały niemal świat (z wyjątkiem Rosji, Białorusi, Kuby i Korei Północnej!), to Nawrocki, kandydat PiS, atakował Unię Europejską za jej cła odwetowe wobec USA i sprzyjał Trumpowi, a w piątek kłamał, iż Tusk podpisał pakt z Putinem.
Podczas debaty w Końskich kandydaci na prezydenta kilka mieli do powiedzenia o tym, jak reagować na prorosyjską politykę Trumpa wobec Ukrainy czy na wojnę celną, którą rozpętał. I tylko Magdalena Biejat miała odwagę powiedzieć, iż Stany Zjednoczone nie są już naszym przyjacielem. Ale o przebiegu tej debaty zadecydowały ogólnikowe i niekontrowersyjne pytania. Po niej można mieć tylko nadzieję, iż prezydentem nie zostanie znowu człowiek bez adekwatności, kolejny długopis Nowogrodzkiej.