Końskie wita, Końskie żegna. Po piątkowych debatach można powiedzieć jedno. Nic się nie zmieniło, dalej nic nie wiadomo, a niesmak pozostał.
Na początku był chaos. TVP próbowało zorganizować ustawkę polityczną dla kandydata PO. Naruszając przy okazji kodeks wyborczy i to w taki sposób, iż mogło by to teoretycznie położyć wybory. Dalej zresztą nie można mieć pewności, iż np taki Zandberg nie zgłosi sprawy do sądu. I będzie miał szansę wygrać i unieważnić całą pierwszą turę.
Do tego doszła próba wykluczenia z organizacji debaty części stacji telewizyjnych, czyli TV Republika i tej drugiej. Jako, iż od prawie 20 lat nie mam już w domu telewizji, ciężko mi oceniać, ale podobno są to w tej chwili największe telewizję informacyjne w Polsce. Większe od TVP info i TVN24? Ktoś to może zweryfikować?
Koniec końców Hołownia i część planktonu obruszyła się, spakowała ulotki i banery i ruszyła na zajazd do Końskich . I tutaj plus dla niezależnych telewizji. gwałtownie zorganizowały one miejsce na rynku i zaprosiły całą bandę na występ. Sztab Trzaskowskiego postawiony tym pod ścianą próbował ratować sytuację. Po pierwsze zignorowali debatę na rynku. Chyba słusznie, bo zwolennicy Trzaska i tak nie oglądają TV Republika. Po drugie, i to już wypadło dużo słabiej, po godzinie 18 (sic!) zaprosili resztę kandydatów na godzinę 20 do Końskich. No i na cito zmieniali narrację, iż nie jest to broń Boże debata zorganizowana przez TVP. Wychodzi na to, iż to takie przypadkowe spotkanie, gdzie zupełnie z nieznanej przyczyny gwiazdy telewizji poustawiały na prywatnej hali pudełka dla przechodzących w okolicach kandydatów.
Samo debatowania było raczej nudne i przewidywalne. Nawrocki wypadł przyzwoicie. Dobrze, iż pojechał. Problemem jest to, iż w cyrku z definicji nie da się wyglądać poważnie.
Trzaskowski wypadł jak zawsze. Dla jego zwolenników nie ma zresztą znaczenia co mówi, jak mówi i jaką wersję poglądów w danym momencie prezentuje. Grunt iż jest mądry i przystojny.
Hołownia zagrał sprytnie. Można by też powiedzieć, iż wypadł przyzwoicie. Można by, gdyby nie Stanowiski, który słusznie zauważył, iż Hołownia jako marszałek ma znacznie większe możliwości realizacji swoich obietnic, niż będzie miał jako prezydent. Czyli rozbroił go jego własną bronią.
Dużo mówi się o założeniu flagi LGBT przez Biejat. Tyle, iż jest to gest bez znaczenia. Biejat jest białą, młodą (jak na resztę kandydatów) , niebrzydką, heteroseksualną kobietą z rodziną. Środowiska LGBT+ nienawidzą od niej bardziej tylko Mentzena. Choć oczywiście przekaz oficjalny jest inny. Dlatego tym gestem ani nie zaszkodzi Trzaskowskiemu, ani nic nie zyska.
Stanowski odwrotnie do Nawrockiego. Z definicji błaznuje, ale na tle reszty prezentuje się zaskakująco poważnie. I to jest smutne.
Paradoksalnie, wygranym debaty można uznać Mentzena, który olał ten cyrk i nie przyjechał. Czy to się przełoży na poparcie? Trudno powiedzieć, ale ludzie są zniesmaczeni i zaczynają szukać alternatyw.
No i w tle pozostaje Zandberg, który jest lewicowy i na tyle inteligentny, iż może formalnie położyć wybory w sądzie.
Podsumowując. Dalej nic nie wiadomo. Moim zdaniem równie prawdopodobne są scenariusze od wygranej Trzaskowskiego w pierwszej turze, do starcia Mentzena z Nawrockim w drugiej. Oczywiście z największym prawdopodobieństwem zobaczymy jednak starcie w 2 turze PiS -PO z różnicą ok 100 tys głosów w którąś stronę. Zobaczymy w maju.