

Po wakacjach ma się odbyć konwencja Platformy, która usankcjonuje zmiany w statucie partii. Są one niezbędne do tego, by PO oficjalnie przekształciła się w KO. Zostaną wtedy również przyjęci w poczet ugrupowania działacze Nowoczesnej i Inicjatywy Polskiej. Wszystko wskazuje na to, iż Zieloni, którzy również tworzą Koalicję Obywatelską, nie trafią do wspólnej partii.
Kierowana przez obecnego rzecznika rządu Adama Szłapkę Nowoczesna przestanie więc istnieć jako samodzielny byt.
Zmiany w KO. „Donald uznał, iż czas najwyższy”
— Donald uznał, iż czas najwyższy na zakończenie tego projektu. Jednocześnie mocno zainwestował w Szłapkę i na niego stawia. Myślę, iż będzie chciał go na trwale zagospodarować i powierzy mu jakąś funkcję również w partii – mówi nam istotny polityk KO.
Koalicja Obywatelska została powołana w 2018 r. na potrzeby wyborów samorządowych, jakie odbywały się w tamtym roku. Platforma i Nowoczesna pod wspólnym szyldem zdobyły wtedy prawie 200 mandatów do sejmików wojewódzkich. Później oba ugrupowania razem weszły w skład Koalicji Europejskiej łączącej również Lewicę i PSL i które ubiegały się o głosy w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Szyld KO pojawił się ponownie w wyborach parlamentarnych, jakie odbyły się jesienią 2019 r. Plany połączenia Platformy i Nowoczesnej pojawiły się pierwszy raz, gdy szefem PO był Grzegorz Schetyna. Później temat powracał kilka razy na polityczną agendę. Dyskusje na ten temat przyspieszyły po wyborach w 2023 r., gdy KO razem z koalicjantami przejęła władzę w Polsce.
W ostatnich dniach pojawiły się plotki, iż zmiany mogą opóźnić wybory wewnętrzne w Platformie. Te powinny się odbyć jesienią, bo wtedy wygasa kadencja władz partii na wszystkich szczeblach. Niektórzy z naszych rozmówców sugerowali nawet, iż mogłyby się one odbyć dopiero wiosną. Nasze źródło w kierownictwie PO przekonują jednak, iż wszystko zamknie się jeszcze w tym roku.
Kto zostanie, kto wypadnie
Wspomniane wcześniej zmiany w statucie będą musiały również objąć kwestie związane z prawem głosu nowych członków. Na razie ci, którzy dopiero co otrzymują legitymację partyjną, muszą czekać pół roku, by brać udział w wewnętrznych wyborach.
Jak zawsze przy tego typu okazjach, pojawiają się spekulacje dotyczące tego, czy Donald Tusk będzie chciał osłabić wpływy niektórych polityków PO. Przy tej okazji wspomina się o ludziach, którzy współorganizowali kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego. Stanowisko ministra sportu po wyborach stracił faktyczny szef kampanii Sławomir Nitras.
Swoje fotele zachowali jednak m.in. Barbara Nowacka i Cezary Tomczyk. Nic nie wskazuje na to, by szef rządu miał jakiekolwiek wrogie zamiary wobec nich. Tomczyk wystąpił w poniedziałek wspólnie z premierem na konferencji prasowej. Wspomniany wcześniej Adam Szłapka, który również był zaangażowany w kampanię, stał się twarzą rządu.
Nie wiadomo jednak, jaka przyszłość czeka Sławomira Nitrasa. To na nim skupiła się złość polityków KO po porażce Rafała Trzaskowskiego. Zresztą sam Trzaskowski na razie zniknął. W niedawnym wywiadzie Donald Tusk nie wypowiedział się jasno na temat perspektyw włodarza stolicy. Wspomniał tylko, iż ten ma przed sobą cztery lata pracy w warszawskim ratuszu.
Apel Władysława Kosiniaka-Kamysza, by włączyć Trzaskowskiego do grona współdecydujących o kluczowych sprawach koalicji rządzącej, pozostał bez odpowiedzi.
— Myślę, iż Donald może chcieć rozbić grupę skupioną wokół Trzaskowskiego i Nitrasa. Zaczął to zresztą robić, wyrzucając Sławka z rządu, a zostawiając całą resztę. Wydaje mi się, iż istnienie tej grupki nie było dla Tuska wygodne, ale musiał się z nimi liczyć. Dzisiaj może zacząć układać sprawy po swojemu. I niektórzy mogą wylecieć – słyszymy w KO.
Nasi rozmówcy są też przekonani, iż odpowiedzi na wszelkie pytania z tym związane pojawią się za dwa lata, gdy premier będzie układał listy wyborcze do parlamentu. Wtedy okaże się, dla kogo jest miejsce, a kto będzie musiał pożegnać się z polityką.