Dwornik: Holandia zrzuca maskę

myslpolska.info 13 godzin temu

W pierwszych dniach czerwca frakcja parlamentarna Forum dla Demokracji otrzymała odpowiedź na uprzednio złożoną interpelację poselską.

Treść dokumentu nie pozostawia wątpliwości, iż rząd Holandii zobowiązał się do wykonywania tajnych poleceń sztabu Paktu Północnoatlantyckiego.

Ludzie Wildersa kłamali

Wiążące postanowienia miały zapaść na szczycie NATO odbytym w Wilnie w 2023 roku. Tymczasem zaledwie pół roku temu, indagowana na tę okoliczność Fleur Agema – minister z ramienia partii Geerta Wildersa – w udzielonym telewizji publicznej wywiadzie uznała za stosowne dezinformować opinię publiczną, iż przyjęte wówczas „resilience objectives” („cele obronne”) nie zawierają niczego tajemnego. „Można o nich najzwyczajniej przeczytać na stronie internetowej NATO” – wbrew faktom utrzymywała minister. Jednakże wyszczególnione w udzielonej Forum odpowiedzi zobowiązania rządu zadają kłam jej twierdzeniom.

Wynika z nich między innymi, iż cele Paktu zakładają daleko idącą interwencję w dziedzinach związanych z obronnością państwa. Mają one dotyczyć przygotowań na wypadek wybuchu wojny, wystąpienia rozmaitych epidemii oraz klęsk żywiołowych.

Nowy Drang nach Osten

Coraz mniej skrywaną za warstwą pozorów istotą rzeczy jest natomiast nieodparte dążenie do wojny z Rosją. W celu uzasadnienia oraz ideologicznej podbudowy (rzekoma obrona wspólnych wartości) współczesnej wersji osławionego Drang nach Osten z politycznego lamusa wyciągnięto eksploatowaną od ponad osiemdziesięciu lat bajeczkę o nieodwracalnej „groźbie rosyjskiej inwazji”.

Dla zarysowania historycznej perspektywy ilustrującej wysuniętą tezę przyjdzie nam odwołać się do charakterystycznej publikacji z zamierzchłego roku 1953. „Gdy tylko puszczono mit o ‚groźbie radzieckiej’ – głosił wydawany w Polsce miesięcznik „Sprawy Międzynarodowe” – szeroki rozmach przybrała propaganda fatalistycznej nieuchronności wojny przeciwko Związkowi Radzieckiemu […]. W celu gloryfikacji wojny, w imię ustanowienia panowania nad światem imperializmu amerykańskiego wykorzystano wszystkie rodzaje broni zaczerpnięte z arsenału reakcji i obskurantyzmu – maltuzjanizm i kosmopolityzm, zwierzęcy szowinizm i rasizm, apologię bomby atomowej i wodorowej, podłe hitlerowskie teorie dobroczynnego wpływu wojny na psychologię ludzi itp”.

Rasizm i zwierzęcy szowinizm… Uderzająca jest zbieżność rekwizytów czerpanych z zimnowojennego repertuaru NATO z odczłowieczającymi rosyjskich Untermenschen szulerskimi zagrywkami „nadludzi” z kolektywnego Zachodu. Uderzająca jest też ich trwałość. W głównej mierze ze względu na określone tło historyczne. Owe pojęcia były wszak jednymi ze sztandarowych haseł siepaczy spod znaku złamanego krzyża.

Psychoza lękowa

I przykład drugi – może choćby jeszcze bardziej dziś aktualny: „Krzycząc o ‚groźbie nadchodzącej ze Wschodu’, teoretycy rozboju równocześnie głosili likwidację swobód demokratycznych w państwach burżuazyjnych. W ten sposób imperialiści Stanów Zjednoczonych zamierzają w Ameryce i w Europie zachodniej przygotować zaplecze dla nowej wojny, zdławić, lub przynajmniej wstrzymać proces umocnienia sił demokratycznych […]”.

Roztaczana z niespotykanym w dziejach profesjonalizmem i rozmachem atmosfera wojennej psychozy poczyniła ogromne spustoszenia. Spowodowała mianowicie, iż znaczne odłamy mieszkańców europejskich kolonii „Imperium Americanum” wykazują wyraźne objawy zaawansowanych stanów lękowych. Najlepsi specjaliści od operacji psychologicznych poddają ich mózgi obróbce skrawaniem dzięki szeregu zgoła prymitywnych metod. I tak – by posłużyć się jedną chociażby egzemplifikacją – otrzepany z kurzu stary mit o sowieckim „Imperium Zła” w obecnym stadium przyobleczono w prorocze szaty następującej teorii: „Międzynarodowa kooperacja jest kluczowa dla odpowiedzi na zagrożenia ze strony między innymi takich państw jak Rosja, Chiny i Iran”.

Król wojny

Żyjemy w czasach gwałtownych przemian i dewaluacji pojęć. W czasach w których fantazja musi doganiać rzeczywistość. O wszechpotężnych wpływach podżegaczy wojennych najdobitniej świadczy okoliczność, iż do poziomu własnego sługi potrafili oni sprowadzić samego… króla Holandii! „Jego Najwyższa Wysokość” – w ramach z lubością wykonywanej funkcji komiwojażera narzędzi zagłady – bez cienia zażenowania usiłuje wmówić swoim poddanym, iż zważywszy na rosyjskie uwarunkowania ich kraj – nie bacząc na gigantyczne wręcz koszty społeczne podobnej imprezy – musi „zbroić się aż po same zęby”.

Konsekwentnie obnażający rzeczywiste zamiary prowokującego ciągłe konflikty „Sojuszu Obronnego” Pepijn van Houwelingen – poseł Forum dla Demokracji – nie pozwolił wodzić się za nos i w ostrą wątpliwość poddał zasadność użytej w odpowiedzi rady ministrów argumentacji. Zauważył on przy tym również, iż rzekome cele obronne bynajmniej nie zamykają się w obrębie zagadnień natury militarnej. „I dotyczą one – skrupulatnie wyliczał polityk – także wielu innych obszarów. Między innymi takich jak klimat i ochrona zdrowia. W zasadzie każde ministerstwo może być nimi objęte”. Ponadto poinformował, iż wykonujący skrywane choćby przed ciałem ustawodawczym rozkazy gabinet, praktycznie uniemożliwia deputowanym należyte sprawowanie mandatu i wynikający stąd obowiązek kontrolowania władz wykonawczych.

Czarna dziura demokracji

Eksponując powyższe kwestie van Houwelingen z całą jaskrawością uwydatnił totalitarne tendencje rządzących. Dokonując syntezy ujawnionych w piśmie motywów, skonkludował, iż wyłaniający się z nich obraz przedstawia „wielką czarną dziurę holenderskiej demokracji”.

Na specjalną uwagę zasługuje z pewnością błyskotliwe spostrzeżenie niestrudzonego bojownika o pokój na świecie Sandera Compagnera. Compagner – założyciel i wydawca demaskującego depopulacyjne knowania liberalno-globalistycznej kliki tygodnika „De Andere Krant” – w jednej z niedawnych audycji przypomniał, iż „Rolą NATO nie jest manipulowanie świadomością Holendrów”.

Deklaracja poddaństwa

Toczone gangreną oportunizmu i tchórzostwa partie zgromadzenia ustawodawczego unikają poruszania tematu rzucenia własnej ojczyzny pod ciężar jarzma natowskiej (amerykańskiej) niewoli. Po dwakroć wznawiany przez posłów Forum dla Demokracji wniosek o przeprowadzenie odnośnej debaty nie spotkał się z pozytywnym odzewem pozostałych formacji.

Wszystkie te wydarzenia z większym niż dotychczas skupieniem każą przyglądać się procesom zachodzącym w najważniejszym z państw Beneluksu. Deklaracja poddaństwa tamtejszych elit wyraźną kreską odznacza bowiem punkt zwrotny w historii holenderskiego parlamentaryzmu. Uznawany za najbardziej postępowy i tolerancyjny kraj świata właśnie zrzucił maskę „przewodnika demokracji” i zdegradował do roli chłopca na posyłki atlantyckich handlarzy śmiercią. For America!

Czekamy na podobne wyznania kolejnych „liderów wolnego świata”.

Karol Dwornik

Idź do oryginalnego materiału