Jeszcze upadnę na kolana
I do pacierza
Będę ręce składał
Przy łóżku przed snem
By wyciszyć demony
Z Bogiem będę rozmawiał
W modlitwie
Pomiędzy wierszami
Będę prosił i winy wyznawał
Żałował i obiecywał
Że nastąpi poprawa
Potem zasnę w ciszy i spokoju
Bez gonitwy myśli
I karmienia demonów











