Finansowa tragedia milionów mieszkańców bloków. Koszmarne czynsze i drakońskie opłaty zdemolują mieszkańcom budżety

4 godzin temu

Miliony Polaków zamieszkałych w blokach czeka finansowy koszmar. Nadchodzący sezon grzewczy 2025/2026 przyniesie rekordowe podwyżki opłat za ogrzewanie, sięgające w niektórych miastach choćby 86-100%. Do tego drastycznie rosną czynsze, opłaty za wodę, prąd i wszystkie usługi związane z utrzymaniem budynków. Rodziny muszą przygotować się na dodatkowe wydatki rzędu kilkuset złotych miesięcznie.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Koniec tarczy osłonowej – ceny ciepła eksplodują

Pierwszego lipca 2025 roku przestała obowiązywać rządowa tarcza osłonowa, która od 2022 roku ograniczała wzrost cen energii cieplnej. Skutki jej likwidacji są dramatyczne. Urząd Regulacji Energetyki zatwierdził nowe taryfy, które oznaczają niemal podwojenie rachunków za ogrzewanie w porównaniu z poprzednim sezonem grzewczym.

W praktyce oznacza to, iż mieszkanie, za którego ogrzewanie płaciłeś dotychczas 600 złotych miesięcznie, teraz będzie kosztować 1000-1200 złotych. Przez cały sezon grzewczy, który trwa około pół roku, przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci o 600 złotych rocznie więcej tylko za ciepło. W skrajnych przypadkach wzrost może być jeszcze większy.

Skala podwyżek jest dramatycznie zróżnicowana geograficznie. W Rudzie Śląskiej mieszkańcy muszą zmierzyć się z podwyżkami przekraczającymi 80%. W Zielonej Górze wzrost wyniesie około 50-65%, w Lublinie i Opolu około 30%, w Warszawie 20-24%. To nie są abstrakcyjne liczby, ale realne podwyżki, które już zaczynają obowiązywać.

Spółdzielnie mieszkaniowe rozsyłają do lokatorów informacje o nowych zaliczkach na ogrzewanie. Zwiększenie może wynieść choćby 80-100% w stosunku do poprzedniego roku. Dla rodziny mieszkającej w przeciętnym mieszkaniu o powierzchni 60 metrów kwadratowych oznacza to dodatkowe 300-600 złotych miesięcznie przez cały sezon grzewczy.

Ciepło droższe niż luksus. Dlaczego rachunki rosną szybciej niż pensje?

Od 2022 roku ceny ciepła systemowego wzrosły już o 71,8%, podczas gdy inflacja w tym samym okresie wyniosła 37,7%. To oznacza, iż tempo wzrostu kosztów ogrzewania jest niemal dwukrotnie szybsze niż ogólny wzrost cen w gospodarce. Mieszkańcy bloków odczuwają to najbardziej dotkliwie – ich rachunki rosną szybciej niż pensje.

Główną przyczyną obecnych podwyżek jest rosnąca cena węgla i gazu, z których produkowane jest ciepło. Polska przez cały czas wykorzystuje węgiel kamienny do ogrzewania budynków w ogromnej skali – elektrociepłownie dostarczyły w 2023 roku aż 55,6% energii cieplnej właśnie z tego surowca. Równocześnie trwa transformacja energetyczna i odchodzenie od węgla, co wiąże się z ogromnymi kosztami modernizacji infrastruktury.

Ceny gazu ziemnego także utrzymują się na wysokim poziomie. w tej chwili płacimy 4,00-4,80 złotych brutto za 1 metr sześcienny, z czego 1-1,6 złotego to koszt przesyłu. Ponad 80% gazu w Polsce pochodzi z importu, dlatego jego ceny w dużej mierze zależą od sytuacji międzynarodowej. Każdy wstrząs na rynkach energetycznych natychmiast przekłada się na rachunki mieszkańców bloków.

Do tego dochodzą koszty emisji dwutlenku węgla w ramach unijnego systemu handlu emisjami. W latach 2027-2028 będzie jeszcze trudniej, bo w życie wejdą dodatkowe opłaty za emisję. Oznacza to, iż obecne podwyżki to dopiero początek – ceny ciepła będą systematycznie rosły przez najbliższe lata.

Bon ciepłowniczy – ratunek tylko dla najmniej zarabających

Odpowiedzią rządu na dramatyczne podwyżki jest bon ciepłowniczy, który ma obowiązywać w drugiej połowie 2025 roku oraz w całym 2026 roku. To jednorazowe wsparcie finansowe dla gospodarstw domowych korzystających z ciepła systemowego, ale dostępne wyłącznie dla najbiedniejszych.

Bon będzie przyznawany na podstawie bardzo restrykcyjnych kryteriów dochodowych. Otrzymają go gospodarstwa domowe osiągające miesięcznie dochód równy lub niższy niż 3272,69 złotych w przypadku osób samotnych albo 2454,52 złotych na osobę w gospodarstwach wieloosobowych. To znaczy, iż rodzina czteroosobowa musi zarabiać maksymalnie 9818 złotych miesięcznie, by kwalifikować się do pomocy.

Dodatkowo gospodarstwa te muszą korzystać z ciepła systemowego dostarczanego przez przedsiębiorstwo energetyczne i płacić za ciepło powyżej 170 złotych za gigadżul. Wysokość bonu zależy od ceny ciepła. Za okres od lipca do grudnia 2025 może wynieść od 500 do 1750 złotych jednorazowo. W całym 2026 roku od 1000 do 3500 złotych.

Problem w tym, iż większość gospodarstw domowych nie spełnia tych kryteriów. Bon pomoże najbiedniejszym, ale miliony rodzin o przeciętnych dochodach zostaną z problemem. Emeryt z emeryturą 3500 złotych nie dostanie żadnego wsparcia, mimo iż podwyżka o 500 złotych miesięcznie przez pół roku zabiera mu 3000 złotych z budżetu.

Czynsze idą w górę – fala podwyżek we wszystkich miastach

Równolegle z ogrzewaniem drastycznie rosną czynsze administracyjne w spółdzielniach i wspólnotach mieszkaniowych. Podwyżki sięgają od 15 do 30% w porównaniu z ubiegłym rokiem, co dla przeciętnej rodziny oznacza dodatkowe 100-200 złotych miesięcznie. W niektórych przypadkach, szczególnie w starych budynkach wymagających pilnych remontów, wzrosty mogą sięgnąć choćby 400-600 złotych.

Przykład z Częstochowy pokazuje skalę problemu. Spółdzielnia Mieszkaniowa Północ wprowadziła podwójne podwyżki w 2025 roku. Pierwsza weszła w życie w styczniu i wynikała z nowej taryfy za ciepło sieciowe oraz podwyższonego podatku od nieruchomości. Druga nastąpiła jesienią i dotyczyła opłat eksploatacyjnych.

Opłata eksploatacyjna dla członków spółdzielni wzrosła do 6,72 złotych za metr kwadratowy, a dla osób niebędących członkami do 7,04 złotych. Dla przeciętnego mieszkania o powierzchni 60 metrów kwadratowych oznacza to dodatkowy koszt w wysokości około 403 złotych miesięcznie tylko z tytułu samej opłaty eksploatacyjnej, nie licząc mediów.

W Poznaniu Spółdzielnia Mieszkaniowa Winogrady podnosi opłaty o blisko 5% od nowego roku. W największej spółdzielni stolicy Wielkopolski – Osiedle Młodych – mieszkańcy również muszą przygotować się na wyższe rachunki. w tej chwili za mieszkanie o powierzchni 44 metrów kwadratowych płacą nieco ponad 700 złotych czynszu, co niedługo wzrośnie o kilkadziesiąt złotych.

Czynsze nigdy nie były tak drogie

Głównym motorem wzrostu czynszów jest inflacja, która wpłynęła na praktycznie każdy element kosztów utrzymania budynków. Wzrost płacy minimalnej, która od stycznia 2025 roku osiągnęła poziom 4666 złotych brutto, bezpośrednio przekłada się na wyższe koszty usług niezbędnych do funkcjonowania bloków.

Osoby zatrudnione przez spółdzielnie do utrzymania czystości, konserwatorzy, pracownicy ochrony – wszyscy oni otrzymują wynagrodzenie na poziomie lub kilka powyżej minimalnej krajowej. Każda podwyżka płacy minimalnej automatycznie zwiększa koszty osobowe spółdzielni o setki tysięcy złotych rocznie. Te koszty są następnie przerzucane na lokatorów w postaci wyższych czynszów.

Do tego dochodzą stale rosnące ceny wywozu śmieci. To problem, który od lat spędza sen z powiek samorządom i mieszkańcom. W 2024 roku opłaty za wywóz śmieci wzrosły średnio o 2,1%, ale w wielu miastach podwyżki były znacznie wyższe. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego to dodatkowe kilkadziesiąt złotych miesięcznie.

Usługi kominiarskie, konserwacja wind, przeglądy instalacji, oświetlenie klatek schodowych – wszystko to kosztuje coraz więcej. Ceny materiałów budowlanych wzrosły o kilkanaście procent, każdy hydraulik, elektryk czy malarz podnosi stawki, bo sam płaci więcej za wszystko. Energia elektryczna na oświetlenie części wspólnych podrożała średnio o 9,5%, a w niektórych przypadkach choćby o 60%.

Dramatyczna sytuacja w starych blokach

Szczególnie ciężka sytuacja czeka mieszkańców bloków z lat 70. i 80. Fundusze remontowe w wielu spółdzielniach są na skraju wyczerpania. Lata zaniedbań dają o sobie znać – przeciekające dachy, pękające rury, odpadające tynki, zużyte instalacje wymuszają pilne i kosztowne działania.

Tam gdzie konieczne są pilne remonty, wzrosty czynszów mogą sięgnąć choćby 15-20%. To nie jest straszenie, ale realna perspektywa dla setek tysięcy mieszkań w całej Polsce. Budynki wymagające pilnej termomodernizacji, wymiany instalacji czy remontu dachów muszą gromadzić znacznie wyższe fundusze remontowe.

Dla emerytki z Grudziądza mieszkającej w trzypokojowym mieszkaniu w bloku z lat 70. czynsz w czerwcu 2024 roku wynosił 990 złotych. Przy emeryturze rzędu 2500 złotych to kwota, która stanowi niemal 40% jej budżetu. W niektórych przypadkach czynsz wraz z mediami może pochłaniać połowę lub więcej miesięcznego dochodu seniora.

Woda i ścieki – kolejne brutalne podwyżki

Oprócz ogrzewania i czynszów drastycznie rosną także opłaty za wodę i ścieki. To najbardziej dotkliwe podwyżki w kategorii mediów. Koszty zaopatrzenia w wodę wzrosły średnio o 11,2%, a odprowadzenia ścieków o 10,9%. Dla przeciętnego gospodarstwa domowego to dodatkowe kilkadziesiąt złotych miesięcznie.

Energia elektryczna podrożała średnio o 9,5%, a w niektórych przypadkach znacznie więcej. Tarcza energetyczna chroni ceny prądu do końca grudnia 2025 roku. Po tym terminie ceny energii elektrycznej mogą wzrosnąć jeszcze bardziej, co dodatkowo obciąży budżety domowe.

Jedynie podwyżka opłat za wywóz śmieci wynoszą 2,1% była niższa od wskaźnika inflacji. We wszystkich pozostałych kategoriach tempo wzrostu kosztów przekracza oficjalną inflację, co oznacza realny spadek siły nabywczej pieniędzy przeznaczanych na utrzymanie mieszkania.

Według danych GUS w 2024 roku opłaty za mieszkanie, w tym opłaty za media, były o 5,5% wyższe niż rok wcześniej. Eksperci think tanku HRE wskazują na systematyczny wzrost kosztów utrzymania mieszkań. Statystyczna trzyosobowa rodzina wydaje w tej chwili ponad 1333 złote miesięcznie na utrzymanie, wyposażenie i prowadzenie domu. To wzrost o około 8% w porównaniu z poprzednim rokiem.

Dodatkowe opłaty za windy, domofony, działki

Podwyżki dotyczą nie tylko podstawowych kosztów mieszkania, ale także opłat za udogodnienia, które dotąd były traktowane jako standard. W niektórych spółdzielniach wprowadzono lub podniesiono opłaty za korzystanie z wind, domofonów, a choćby za użytkowanie przydomowych działek.

Wzrost kosztów za korzystanie z windy może wynieść od 13,70 złotych do 31,53 złotych miesięcznie na osobę. Dla czteroosobowej rodziny mieszkającej na wyższym piętrze oznacza to dodatkowe 600-1500 złotych rocznie tylko za windę. To znaczące obciążenie, szczególnie dla rodzin z małymi dziećmi czy osób starszych, które muszą korzystać z windy na co dzień.

Opłata za korzystanie z domofonu w jednej z częstochowskich spółdzielni wynosi 3,67 złotych miesięcznie. Za użytkowanie działki przydomowej mieszkańcy płacą 9 złotych miesięcznie. Wydawałoby się, iż to drobne kwoty, ale w skali roku i w połączeniu z wszystkimi innymi podwyżkami tworzą poważne obciążenie budżetu domowego.

Najemcy w najgorszej sytuacji

Najciężej nadchodzące podwyżki uderzą w osoby wynajmujące mieszkania. To oni ponoszą podwójne obciążenie – z jednej strony muszą opłacać rosnący czynsz najmu, a z drugiej rosnące rachunki za media i opłaty administracyjne.

Według prawa, w przypadku umów najmu zawartych na dłużej niż rok można podwyższyć czynsz o średnioroczny wskaźnik inflacji. W 2024 roku średnioroczny wskaźnik inflacji wyniósł 3,6%, co oznacza iż najemcy długoterminowi musieli zaakceptować podwyżkę czynszu o 3,6%. W praktyce wielu właścicieli podnosi czynsze jeszcze bardziej, uzasadniając to rosnącymi kosztami mediów i administracyjnych.

Wzrost kosztów ogrzewania i energii elektrycznej automatycznie przekłada się na wysokość czynszów w spółdzielniach, a te z kolei wpływają na rynek najmu prywatnego. W niektórych przypadkach zmiana sięgała już 400-500 złotych rocznie tylko z tytułu ogrzewania. Dla najemcy płacącego 2000 złotych czynszu plus 800 złotych mediów i opłat administracyjnych, podwyżka o 500 złotych oznacza wzrost miesięcznych kosztów o prawie 18%.

Badania Krajowego Rejestru Długów pokazują, iż niemal 80% Polaków przewiduje znaczący wzrost kosztów utrzymania w 2025 roku. Wielu najemców rozważa zakup własnego mieszkania jako sposób na ucieczkę przed rosnącymi kosztami najmu. Wzrost zainteresowania rynkiem wtórnym jest napędzany zniecierpliwieniem lokatorów, którzy widzą iż koszty najmu rosną z miesiąca na miesiąc bez perspektywy zatrzymania tego trendu.

Co to oznacza dla Ciebie? Jak obniżyć rachunki za ogrzewanie

Choć na wysokość taryf za ciepło mieszkańcy nie mają wpływu, mogą jednak skutecznie ograniczyć zużycie i obniżyć rachunki. Eksperci wyliczają, iż proste działania mogą zmniejszyć koszty ogrzewania choćby o kilkanaście procent.

Odpowiednie korzystanie z grzejników to podstawa. Nie powinny być zasłaniane meblami, grubymi zasłonami czy suszonym praniem. Regularne odpowietrzanie kaloryferów również poprawia ich wydajność. Montaż mat zagrzejnikowych, które odbijają ciepło w stronę pomieszczenia, to inwestycja rzędu kilkudziesięciu złotych, która gwałtownie się zwraca. To jednak zadziała tylko w przypadku słabiej ocieplonych bloków.

Świadome zarządzanie temperaturą przynosi największe oszczędności. Obniżenie temperatury o zaledwie 1 stopień Celsjusza pozwala zaoszczędzić choćby 8% rocznych kosztów ogrzewania. Dla przeciętnego gospodarstwa to około 300-400 złotych rocznie. Większość ludzi nie odczuwa różnicy między 21 a 20 stopniami, a portfel odczuwa bardzo wyraźnie.

Codzienne nawyki także mają znaczenie. Krótkie, intensywne wietrzenie zamiast długiego uchylania okien minimalizuje straty ciepła. Uszczelnianie drzwi i okien silikonowymi listwami kosztuje kilkadziesiąt złotych i może zaoszczędzić setki złotych rocznie. Stosowanie grubych zasłon i rolet na noc także ogranicza ucieczkę ciepła przez okna.

W domach jednorodzinnych dodatkową oszczędność przynosi ocieplenie stropu lub poddasza. Dla mieszkańców bloków ta opcja nie jest dostępna, ale mogą wspólnie z sąsiadami naciskać na spółdzielnię o przeprowadzenie kompleksowej termomodernizacji budynku. Inwestycja w ocieplenie ścian zewnętrznych i wymiany okien może obniżyć koszty ogrzewania choćby o 30-40%.

Czy da się odwołać od podwyżek?

Każda podwyżka opłat musi być uzasadniona na piśmie, a decyzja w tej sprawie powinna dotrzeć do lokatorów w określonym terminie. O zmianie wysokości opłat powinniśmy zostać poinformowani pisemnie co najmniej 3 miesiące wcześniej. W przypadku pokrycia kosztów niezależnych od spółdzielni termin ten skraca się jednak do 14 dni przed upływem terminu do wnoszenia opłat.

W praktyce jednak odwołanie się od podwyżek jest bardzo trudne. Większość wzrostów wynika z czynników niezależnych od spółdzielni – taryf za ciepło, ceny wody, energii, podatków lokalnych. Spółdzielnie są w tym przypadku jedynie pośrednikami, którzy przerzucają na lokatorów koszty ustalone przez zewnętrzne podmioty.

Możliwość skutecznej interwencji istnieje głównie w przypadku opłat zależnych od zarządu – eksploatacyjnych, funduszu remontowego, kosztów administracyjnych. jeżeli lokatorzy uznają, iż są one zawyżone lub nieuzasadnione, mogą żądać wyjaśnień i ewentualnie zaskarżyć decyzję zarządu do walnego zgromadzenia członków spółdzielni.

Dramatyczna rzeczywistość milionów gospodarstw

Szacuje się, iż podwyżki cen ciepła spowodują wzrost liczby gospodarstw domowych dotkniętych ubóstwem energetycznym. W 2024 roku było ich około 2 miliony, a prognozy mówią o wzroście do 3-3,5 miliona w 2026 roku. To oznacza, iż co dziesiąte gospodarstwo domowe w Polsce będzie miało problem z opłaceniem rachunków za ogrzewanie.

Ubóstwo energetyczne to sytuacja, w której koszty ogrzewania przekraczają 10% dochodów gospodarstwa domowego. Dla emeryta z emeryturą 2500 złotych próg to 250 złotych miesięcznie. Tymczasem po podwyżkach ogrzewanie może kosztować 800-1000 złotych miesięcznie. Taka osoba staje przed wyborem: ogrzewać mieszkanie czy kupić leki i jedzenie.

Związek Rewizyjny Spółdzielni Mieszkaniowych alarmuje, iż w wielu miastach opłaty za centralne ogrzewanie rosną o kilkadziesiąt procent, a w skrajnych przypadkach przekraczają 100%. Spółdzielnie podkreślają, iż większość mieszkańców bloków i wspólnot została pozbawiona jakiejkolwiek ochrony przed wzrostami mimo wcześniejszych apeli kierowanych do premiera i ministra energii.

Rząd dopiero analizuje wprowadzenie wsparcia, ale propozycje są oceniane jako zdecydowanie spóźnione i niewystarczające dla szerokiej grupy odbiorców. Bon ciepłowniczy pomoże najbiedniejszym, ale miliony gospodarstw o przeciętnych dochodach zostaną bez jakiegokolwiek wsparcia.

Zima 2025/2026 będzie najtrudniejsza od lat

Eksperci są zgodni – nadchodzący sezon grzewczy będzie jednym z najtrudniejszych dla milionów Polaków. Skumulowanie się podwyżek ogrzewania, czynszów, wody, prądu i wszystkich innych kosztów utrzymania mieszkania utworzy lawinę, która zasypie budżety domowe setek tysięcy rodzin.

Wielu lokatorów będzie musiało dokonać bolesnych wyborów. Obniżenie temperatury w mieszkaniu, rezygnacja z innych wydatków, zadłużanie się, by opłacić rachunki. Część osób może w ogóle zaprzestać płacenia, licząc na to, iż proces eksmisji potrwa wystarczająco długo, by przetrwać zimę.

Spółdzielnie ostrzegają przed falą zadłużeń i narastającym problemem nieopłaconych rachunków. To z kolei może prowadzić do dalszych podwyżek, bo koszty obsługi długów i windykacji będą przerzucane na wszystkich lokatorów. Może powstać błędne koło, z którego wyjście będzie coraz trudniejsze.

Nadchodzące miesiące będą testem nie tylko dla budżetów domowych, ale także dla systemu pomocy społecznej i solidarności społecznej. Pytanie brzmi, czy państwo i samorządy zdołają zapewnić realną pomoc milionom osób zagrożonych ubóstwem energetycznym, czy zostawią je samym sobie w obliczu bezprecedensowych podwyżek.

Perspektywy na przyszłość. Czy może być jeszcze drożej? Może

Niestety, wszystkie prognozy wskazują, iż obecne podwyżki to dopiero początek długotrwałego trendu. Ceny energii będą rosły w najbliższych latach, zarówno z powodu wymagań unijnych związanych z transformacją energetyczną, jak i rosnących kosztów surowców energetycznych.

W latach 2027-2028 wejdą w życie dodatkowe opłaty za emisję dwutlenku węgla w ramach rozszerzonego unijnego systemu handlu emisjami. Będzie to oznaczać kolejny wzrost kosztów dla ciepłowni i elektrociepłowni, który automatycznie przełoży się na rachunki mieszkańców bloków.

Płaca minimalna będzie systematycznie rosła – już od lipca 2025 roku wyniesie 4806 złotych brutto. Każda podwyżka oznacza wyższe koszty dla spółdzielni i wspólnot, które zatrudniają dziesiątki tysięcy pracowników. Te koszty będą przerzucane na lokatorów w postaci wyższych czynszów.

Stan techniczny wielu budynków wymaga pilnych i kosztownych remontów. Lata zaniedbań w zakresie modernizacji infrastruktury mieszkaniowej oznaczają, iż fundusze remontowe będą musiały znacząco wzrosnąć. W przeciwnym razie budynki będą dalej popadać w ruinę, co w dłuższej perspektywie będzie jeszcze droższe.

Idź do oryginalnego materiału