Od ponad roku obowiązuje przepis, który miał uporządkować rejestrację pojazdów, a w praktyce doprowadził do paraliżu urzędów. Każdy, kto kupi samochód, ma 30 dni na jego zarejestrowanie. Spóźnienie oznacza wysoką karę, dlatego przed wydziałami komunikacji ustawiają się gigantyczne kolejki. Mimo obietnic rządu o cyfryzacji, załatwienie sprawy wciąż przypomina biurokratyczny koszmar.

Fot. Warszawa w Pigułce
Urzędy pękają w szwach
W całym kraju sytuacja wygląda podobnie: kilkugodzinne kolejki, brak miejsc w systemach rezerwacji i sfrustrowani obywatele, którzy nie chcą płacić mandatu za spóźnienie. W wielu miastach numery do kolejek kończą się już przed południem, a urzędnicy otwarcie przyznają, iż nie są w stanie obsłużyć wszystkich petentów.
Niektóre urzędy – jak te w Krakowie czy Gdańsku – wprowadziły limity dzienne. Po przekroczeniu określonej liczby interesantów drzwi są po prostu zamykane. W innych regionach, np. w Żywcu czy Toruniu, funkcjonują elektroniczne systemy rezerwacji terminów, ale i one nie rozwiązują problemu – miejsca znikają w kilka minut od otwarcia zapisów.
CEPiK znowu się zawiesza
Na sytuację dodatkowo wpływają częste awarie systemu CEPiK. Gdy baza danych pojazdów przestaje działać, urzędnicy nie mogą przeprowadzić rejestracji. Każda taka awaria oznacza tysiące osób, które przyszły na darmo i będą musiały wrócić innego dnia.
Zmodernizowany system CEPiK 2.0 miał przyspieszyć pracę urzędów, ale w praktyce jest niestabilny i przeciążony. W niektórych starostwach problemy techniczne występują kilka razy w tygodniu.
Kary bezlitosne, choćby gdy to wina systemu
Zgodnie z obowiązującymi przepisami, kto nie zarejestruje pojazdu w ciągu 30 dni, zapłaci 500 zł. jeżeli spóźnienie przekroczy pół roku – kara rośnie do 1000 zł. Przedsiębiorcy prowadzący działalność gospodarczą zapłacą jeszcze więcej: 1000 zł za opóźnienie do 90 dni i aż 2000 zł po przekroczeniu tego terminu.
Problem w tym, iż wielu kierowców nie ma wpływu na opóźnienia. Złożenie wniosku nie gwarantuje terminowej rejestracji – jeżeli urząd nie zdąży, kara i tak spada na obywatela.
mObywatel miał wszystko ułatwić, ale… dopiero za dwa lata
Cyfrowe rozwiązanie, które miało zlikwidować kolejki, wciąż istnieje tylko na papierze. Ministerstwo Cyfryzacji zapowiada, iż pełna możliwość rejestracji pojazdów przez aplikację mObywatel pojawi się dopiero w 2027 roku. w tej chwili aplikacja pozwala jedynie przeglądać informacje o pojazdach, a nie dokonywać formalnej rejestracji.
Rząd tłumaczy opóźnienia „trudnościami integracyjnymi” z systemem CEPiK, ale eksperci wskazują, iż problem leży w braku przygotowania infrastruktury IT i niedofinansowaniu urzędów.
Pułapka biurokratyczna: prawo wymaga, państwo nie daje możliwości
Kierowcy znajdują się w błędnym kole: muszą dopełnić formalności, ale nie mają jak. Prawo nakłada obowiązek, za którego niewykonanie grożą kary, ale państwo nie zapewnia sprawnych narzędzi. Sytuację dodatkowo pogarsza fakt, iż również sprzedający pojazd musi zgłosić jego zbycie – w przeciwnym razie zapłaci 250 zł. W efekcie liczba spraw w urzędach podwoiła się, a kolejki rosną z tygodnia na tydzień.
Jak uniknąć kary – praktyczne rady
- Rezerwuj termin online – jeżeli twoje starostwo oferuje taką możliwość, zapisz się natychmiast po zakupie auta.
- Złóż wniosek elektronicznie – przez ePUAP lub profil zaufany, aby potwierdzić chęć rejestracji w terminie.
- Przygotuj komplet dokumentów – dowód, umowę kupna, kartę pojazdu, przegląd techniczny i polisę OC. Każdy brak oznacza kolejną wizytę.
- Wybieraj mniej oblegane dni – wtorki i środy to zwykle najmniejsze kolejki.
- Rozważ pełnomocnictwo – jeżeli nie możesz czekać, ktoś inny może zarejestrować pojazd w twoim imieniu.
Prawdziwe zmiany dopiero w 2027 roku
Ministerstwo obiecuje, iż za dwa lata kierowcy będą mogli rejestrować auta przez internet, a tablice dostaną pocztą. Jednak po dotychczasowych doświadczeniach z polską cyfryzacją niewielu w to wierzy.
Dopóki urzędy będą pracować na przeciążonych systemach, a obywatele będą karani za błędy administracji, rejestracja samochodu w Polsce pozostanie jednym z najbardziej frustrujących obowiązków.
Co to oznacza dla kierowców
Każdy zakup auta to dziś wyścig z czasem. Jedna wizyta w urzędzie może zadecydować o tym, czy zapłacisz kilkaset złotych kary. System miał być cyfrowy, nowoczesny i wygodny – tymczasem przypomina papierowy labirynt z dawnych dekad.
Nowoczesne państwo? Na razie tylko w deklaracjach. W praktyce – kolejki, nerwy i poczucie bezsilności.

4 godzin temu















