Iran – Izrael: Kto wygrał, a kto przegrał?

myslpolska.info 4 godzin temu

13 czerwca 2025 Izrael z pogwałceniem prawa międzynarodowego, w tym Karty Narodów Zjednoczonych, dokonał agresji na Islamską Republikę Iranu. Takie są bezsporne fakty i tylko totalny analfabeta jurydyczny, czy zacietrzewiony propagandzista, niestety jednych i drugich współcześnie nie brakuje, może tworzyć barbarzyńskie irracjonalne konstrukcje o „uzasadnionej wojnie prewencyjnej”.

Pozostawiając zatem za sobą ocenę prawną, która jest jednoznaczna, oraz nie wnikając w dywagacje moralno-etyczne, przechodzę do analizy zagadnień sensu stricte wojskowych i politycznych, gdyż już general Carl von Clausewitz, słynny pruski teoretyk wojskowy uważał, iż wojna to nic innego jak polityka, z tym iż prowadzona innymi narzędziami.

Uderzenie Izraela – pierwsze dni wojny

Siły Zbrojne Izraela, atakując nocą z 12/13 czerwca 2055 Iran, osiągnęły pełne zaskoczenie strategiczne i operacyjne. Iran nie spodziewał się ataku w trakcie prowadzonych negocjacji pokojowych ze Stanami Zjednoczonymi. Armia irańska nie była przygotowana do agresji w tej sakli i z taką siłą, jaką przeprowadził Izrael.

Od pierwszych dni była to pełnoskalowa wojna prowadzona przez Izrael zgodnie z zasadami sztuki wojennej. Izrael wykorzystał wszystkie dostępne mu, poza bronią nuklearną narzędzia oddziaływania wojennego jakie posiadał.

Atak poprzedzały operacje dywersyjne dzięki zwerbowanej licznej agentury, tak wywiadu cywilnego – Mosadu, jak i wywiadu wojskowego Amanu. To agencji wywiadu siali w Iranie chaos, wykryli i wskazali lotnictwu do zniszczenia punkty dowodzenia, stanowiska obrony przeciwlotniczej oraz miejsca zamieszkania naukowców irańskich i dowódców. Wysadzali i niszczyli, w tym dronami, strategicznie ważne obiekty w tym najważniejsze radary i systemy OPL.

Działania dywersyjne wspierały operacje specjalne, w tym podległe wywiadowi Izraela elitarne oddziały „Sajjeret Matkal” – jednostka 269, której operatorzy dzięki dronów i przeciwpancernych pocisków kierowanych zniszczyli najważniejsze stacje radiolokacyjne irańskiej obrony przeciwlotniczej.

Lotnictwo Izraela wyposażone w trudno wykrywalne dla radarów samoloty V generacji F-35 wyposażone w najnowsze rakiety przeciwradiolokacyjne produkcji USA typu HARM, zdewastowały stanowiska irańskiej obrony przeciwlotniczej, nie ponosząc w ciągu 12 dni żadnych strat.

Iranska OPL, zacofana technologicznie, wszak tworzona w większości w kraju objętym sankcjami od roku 1980, posiadająca nieliczne nabytki z Rosji jak dwa dywizjony systemu S-300 i kilkanaście systemów typu Buk i TOR oraz kilka radarów z Chin została dosłownie unicestwiona.

W warunkach bezdyskusyjnej przewagi powietrznej, uzyskanej po trzech dniach izraelskie lotnictwo „wybombardowywało” klasycznymi bombami zrzucanymi przez F-16 Sufa i F-15D wszelkie cele, jakie wskazało dowództwo.

Należy pamiętać, iż operacje lotnicze Izraela były możliwe na skutek upadku państwa syryjskiego z relatywnie, jak na warunki Bliskiego Wschodu, silną, nowoczesną i rozbudowaną obroną przeciwlotniczą, wspieraną przez sojusznicze oddziały armii rosyjskiej. Była to przestrzeń powietrzna, którą naruszały izraelskie rakiety manewrująca Daillah odpalane z samolotów, ale nie same samoloty IAF. Nie przypadkiem po upadku reżimu Basza Asada, przez wiele tygodni lotnictwo Izraela prowadziło niszczycielskie naloty dewastując systemy przeciwlotnicze, radary, samoloty armii syryjskiej.

W tych warunkach, przestrzeń powietrzna Syrii i równie upadłego Iraku, była bezkarnie i nagminnie z pogwałceniem prawa międzynarodowego wykorzystywana przez IAF do ataków na Iran. To tam krążyły latające cysterny skąd pobierały paliwo atakujące samoloty Izraela.

Nie przypadkiem, w ostatnich dwóch latach Izrael doszczętnie zniszczył też siły sojuszników Iranu w sąsiednim Libanie – Hezbollach, oraz siły Hamas w Strefie Gazy. Niszczył też potencjał Huti w Jemenie. Iran dekadami tworzy tzw. „oś oporu”, jednak w ostatnich dwóch latach została ona przez Izrael unicestwiona.

Powstało w czerwcu 2025 dla Izraela historyczne „okno możliwości”, które bezwzględnie wykorzystał rząd Benjamina Natenjahu.

USA wkraczają do gry

Pełnowymiarowe zaangażowanie Stanów Zjednoczonych, które po tygodniu dołączyły do wojny po stronie Izraela, w przypadku eskalacji nie pozostawiło Islamskiej Republice szans na przetrwanie.

Amerykanie i ich sojusznicy mają do dyspozycji miażdżący potencjał lotniczy i morski skoncentrowany w licznych bazach w regionie. W ostatnim tygodniu Amerykanie przemieścili do swych baz na Bliskim Wschodzie, z lotnisk w USA i w Europie ok. 150 samolotów, mimo setek posiadanych na miejscu.

W regionie była lotniskowcowa grupa uderzeniowa lotniskowca USS Carl Vinson (CVN-70), z Oceanu Indyjskiego płynął USS Nimitz (CVN-68), a z USA wyszedł USS Gerald R. Ford (CVN-78).

Jak pokazała praktyka, irańska obrona powietrzna i archaiczne lotnictwo nie są w stanie stawiać oporu choćby walcząc tylko przeciwko samemu Izraelowi, co byłoby po pełnoskalowym wejściu do walki lotnictwa USA można się tylko domyślać.

W toku 12 dni wojny Izrael maksymalnie stracił 6 dronów dalekiego zasięgu Hermes 900. To bezzałogowiec bojowy klasy MALE o masie startowej 1180 kg, z czego do 350 kg może stanowić ładunek, w tym różnego rodzaju systemy rozpoznania i walki elektronicznej. Maszyna może być uzbrojona i może wykonywać misje – według producenta – przez okres powyżej 36 godzin, a pułap operacyjny wynosi 30 000 stóp (ok. 9150 m). Cena to ok. 35 000 000 USD.

Realizacja celów wojny zdefiniowanych przez Izrael

Głównym celem wojny było zniszczenie irańskiego programu nuklearnego. Wciąż nie wiadomo na pewno, jakie szkody wyrządzono podziemnym irańskim obiektom nuklearnym w Fordo, Isfahanie i Natanz (być może dowiemy się, gdy wpuszczona zostanie Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej), ale choćby bez nich oczywiste jest, iż Iran przegrał tę rozgrywkę.

Jego program nuklearny, jeżeli nie został zniszczony doszczętnie, to został opóźniony na wiele lat z powodu utraty przede wszystkim, zamordowanych wielu kluczowych naukowców, zniszczonych i uszkodzonych obiektów i bezcennego sprzętu badawczego.

Nie można przejść w tym miejscu analizy nad zbrodniami wojennymi, czyli mordowaniem naukowców, którzy wielokroć ginęli wraz rodzinami. Bo, o czym mało kto u nas mówi, oprócz irańskich naukowców nuklearnych, w izraelskich atakach zginęli członkowie ich rodzin, w tym dzieci, o czym donoszą irańskie media. Wiadomo, iż Mostafa Sadati-Armaqi, naukowiec nuklearny z miasta Kaszan, zginął wraz ze swoją żoną, Fahime Moghimi, dwiema córkami i synem: 15-letnią Rehyaną, 8-letnią Fatemeh i pięcioletnim Alim. Ponadto, jak donoszą irańskie media, inny naukowiec nuklearny, Isara Tabatabaei-Kamshe, zginął w izraelskim ataku wraz ze swoją żoną. Innym naukowcem zabitym w atakach IDF jest Mohammad Reza Sadiki, a kilka dni wcześniej irańskie agencje również napisały o śmierci syna naukowca – w izraelskim ataku na mieszkanie naukowca.

Drugim celem Tel Avivu było wywołanie zamieszek i doprowadzenie do kryzysu reżimu ajatollahów w efekcie obalenie ich władzy, a optymalnie rozpad Iranu na mniejsze państwa w oparciu o napięcia narodowościowe. W tym aspekcie, Izrael poniósł całkowitą klęskę.

Rakiety balistyczne: „tarcza” która obroniła Persów i nie pozwoliła unicestwić ich państwa

Jedynym środkiem obrony okazały się rozbudowane irańskie siły rakietowe wyposażone w całą gamę rakiet balistycznych krótkiego i średniego zasięgu. Maksymalnie 2000 km. Jednak ich relatywnie nie najwyższa celność, tzw. uchyb kolisty, nie pozwoliła im na bardziej skuteczne trafienie w obiekty wojskowe i przemysłowe.

Wbrew jednak izraelskiej propagandzie, jakoby większość irańskich uderzeń spadła na obszary cywilne i spowodowała jedynie pewne szkody gospodarcze, Izrael poniósł dotkliwe straty. Irańczycy uszkodzili, tak iż wstrzymała pracę rafinerię w Hajfie, jak również tamtejszą elektrownię. Zniszczyli ośrodki naukowe i badawcze w tym Instytut Weitzmana w Rechowot. Wyrzutnie systemów przeciwrakietowych oraz obiekty Mosadu czy Amanu.

Nie można jednak tego porównywać ze stratami Iranu wyrządzonych setkami uderzeń lotnictwa Izraela dzięki tysięcy bomb i setek rakiet manewrujących.

Irańskie uderzenia rakietowe prowadzone w dwóch pierwszych dniach uderzeniami 50-40 rakiet, w kolejnych spadły do 20-15. Jednak co ciekawe, mimo wsparcia rozbudowanej obrony przeciwrakietowej opartej o systemy Proca Dawida, Arrow 2, Arrow 3, MIM-104 Patriot, przez USA bateriami systemu THAAD oraz morskimi SM-3, irańskie rakiety przedzierały się. O ile w pierwszych tygodniach było to tylko 10-15%, to już od 4 dnia wojny było to już 35% do 50%.

Podsumowanie

Na ocenę wojny izraelski irańskiej należy patrzeć przez pryzmat zaangażowania USA. Stany Zjednoczone wzięły udział w konflikcie w jego końcowej fazie, uderzając w podziemne irańskie obiekty nuklearne. Tak czy inaczej sześć bombowców strategicznych B-2A Spirit, z 509 Skrzydła lotniczego, które po 37-godzinnym locie, zrzuciły one 12 bomb bunker buster GBU-57A/B MOP na obiekt Fordow i Natanz.

Amerykanie ewidentnie nie chcieli dalszej eskalacji, nie wprowadzając do walki lotnictwa taktycznego, pozwalając na uzgodniony, de facto mało skuteczny „odwetowy” atak irański 12 rakietami krótkiego zasięgu na leżącą w Katarze bazę lotnictwa USA Al-Udeid. Chodziło o to, aby władze Iranu mogły częściowo uratować twarz przed krajową opinią publiczną.

Iran poniósł ciężkie straty w sferze wojskowej, przemysłowej i naukowej, a także na arenie politycznej, ale siła reżimu ajatollahów wewnątrz Iranu pozostała. Zamysł premiera Netanjahu obalenia władzy ajatollahów spalił na panewce i tu jest to ewidentnie sukces irański.

Jednak przywrócenie wszystkiego co zniszczył Izrael zajmie dużo czasu i wysiłku, a konsekwencje dla irańskiego programu nuklearnego mogą być krytyczne.

Irańskie wojska rakietowe wystrzeliły przeszło 400 rakiet, jednak poniosły dotkliwe straty w wyrzutniach, zniszczonych rakietach oraz w nieznanej skali w tzw. rakietowych miasteczkach, które IAF intensywnie bombardował.

Jednak to właśnie rakiety Emand, Fatah. „Khaybar Shekan” i „Chadż Kasem” czy trójstopniowe Sjil, sprawiły, iż Izrael był skłonny zakończyć wojnę. Gospodarka Izraela i społeczeństwo nie wytrzymałoby kolejnych tygodnie w schronach, pod ogniem głowic, bez handlu i turystów. Izrael może pozwolić sobie na „Blitzkrieg”, ale nie na wojnę na wyczerpanie. Zatem tu punkt dla Iranu.

Izrael zademonstrował ewidentnie zdolność do skutecznego przełamywania i niszczenia wrogiej obrony przeciwlotniczej. Pokazał dobry system obrony przeciwrakietowej, jednak niewystarczajaca liczba kosztownych, zaawansowanych technologicznie i przez to nielicznych przeciwrakiet, sprawiła, iż system, mimo wsparcia z USA stanął na krawędzi załamania.

Izrael nie pierwszy raz pokazał najwyższy poziom swego wywiadu cywilnego i wojskowego i pracy wywiadowczej oraz dywersyjnej.

Kluczowym czynnikiem sukcesu Izraela, pozostaje lotnictwo Cahalu, jako narzędzie ultranowoczesnej projekcji siły, zdolnego do uderzeń głęboko na odległym terytorium wroga. Przewaga technologiczna, wyszkolenia pilotów, taktyki i wykorzystania najnowszych środków rozpoznania oraz środków uderzeniowych przez IAF była po prostu oszołamiająco miażdżąca. Zatrzęsła wręcz fundamentami współczesnego państwa Persów, zdziesiątkowała najwyższe kręgi dowódcze irańskiej armii i Korpusu Strażników Rewolucji.

Stany Zjednoczone mogły ponownie działać jako rozjemca poprzez siłę, czekając, aż Izrael zniszczy lub „przyjmie” większość irańskich rakiet balistycznych i oczyści pole walki z irańskich systemów obrony przeciwlotniczej. Zaatakowały spektakularnie irańskie obiekty nuklearne i doprowadziły obie strony do porozumienia.

Cena jaką przyszło zapłacić ludności jest do końca nieznana. Oficjalnie w Izraelu co najmniej 28 osób zmarło, 3238 zostało hospitalizowanych. W Iranie zginęło ok. 800 osób, ilość rannych idzie w tysiące.

Rozejm, a postępujący za nim wymuszony pokój, są efektem oceny przez elity rządzące państw wojujących sytuacji na dziś i perspektyw trwania wojny. Izrael zasadniczo zrealizował główne cele wojny i nie był w stanie bez dotkliwych strat ekonomicznych dalej ją kontynuować. Iran ocalił część programu atomowego, prawdopodobnie zostanie mu „pokojowy atom”, a paliwo dostarczy i odbierze do elektrowni Rosja. Ocalał reżim ajatollahów mimo ryzyka rozruchów silnej opozycji, co w efekcie mogło doprowadzić do rozpadu Iranu i sprowadzeniu go do roli państwa upadłego, jak odwiedzone przez „bojowników walki o demokrację i prawa człowieka”: Jugosławia, Libia, Irak, Syria czy Afganistan.

Ryzyko blokady przez Iran cieśniny Ormuz oraz przez sojuszniczy Jemen cieśniny Bab al-Mandab przez co wywołanie światowego kryzysu gospodarczego sprawiło swego rodzaju samoograniczenie się USA i pohamowanie rozszalałego wojennie Netanjahu.

Chiny, którego głównym dostawcą ropy jest Iran, również wpłynęły na Teheran, naciskając na deeskalację, gdyż blokada uderzałaby w również w irańską infrastrukturę i tankowce nie dostarczyłyby ropy do Chin, wywracając jej gospodarkę, a przynajmniej narażając na dotkliwe wstrząsy.

Tak czy inaczej, w wyniku takiego a nie innego przebiegu działań wojennych oraz w obliczu skrzyżowania się wielu interesów graczy regionalnych i globalnych, 12-dniowa wojna izraelsko-irańska kończy się rozejmem, a niebawem pokojem.

Krzysztof Podgórski

Idź do oryginalnego materiału