Jutro w Teheranie wszystkie urzędy publiczne pozostaną zamknięte z powodu wysokich temperatur. Intensywne upały w Iranie doprowadziły do wyczerpania zasobów zbiorników retencyjnych, a obywateli prosi się o ograniczenie zużycia wody. Trudną sytuację mieszkańców pogarszają coraz częstsze awarie prądu w całym kraju.
Skóra się pali – narzekają ludzie
W irańskiej stolicy termometry w niedzielę wskazywały 40°C, wczoraj choćby 41°C, a dziś mają sięgnąć 43°C. Według przedstawicieli narodowej służby meteorologicznej w mieście Borazjan położonym na południu prowincji Bushehr odnotowano choćby 50°C, a w Shabankareh 52,8°C. To zdecydowanie najgorętszy tydzień w całym roku, a z prognoz wynika, iż upały w Iranie będą utrzymywać się przez co najmniej osiem kolejnych dni. Niestety, w prognozach nie przewiduje się opadów.
Na specjalnym posiedzeniu rządu zadecydowano o ogłoszeniu środy, 23 lipca br., dniem wolnym od pracy w Teheranie. Zamknięte mają być urzędy publiczne, banki oraz prywatne firmy. Obywatelom zalecono unikanie wychodzenia z domu w godzinach największego upału, a także organicznie zużycia wody i energii elektrycznej. Zdaniem wielu Irańczyków prysznic to jednak najlepszy sposób na radzenie sobie z nieludzkim gorącem.

Upały w Iranie pogłębiają kryzys wodny
Problem niedoborów wody w Iranie ma długą historię i po części wynika z naturalnie suchego klimatu oraz coraz częstszego występowania susz w ostatnich pięciu latach. Eksperci winą za kryzys obarczają jednak również nadmierną eksploatację zasobów oraz nieudolne zarządzanie podziemnymi rezerwami. Tegoroczne, rekordowo niskie opady dolały przysłowiowej oliwy do ognia.
W niedzielę prezydent Iranu Masud Pezeszkian przyznał, iż kryzys wodny w kraju jest poważniejszy, niż wcześniej sądzono. Według raportu przygotowanego przez ministra energii Abbasa Aliabadi, do tygodnia zbiorniki retencyjne w kraju mogą być całkiem suche. Rząd negocjuje już warunki importu wody z Turkmenistanu, Afganistanu i Tadżykistanu.
Póki co obywatele skarżą się na ciche racjonowanie zasobów – wody w kranie coraz częściej brakuje. Władze nie przyznają się do przerywania dostaw, a jedynie do zmniejszenia ciśnienia w sieci wodociągowej. Gazeta Iran International podaje jednak, iż nawołuje się mieszkańców do kupowania wody w pojemnikach. Dyrektor sieci wodociągowej prowincji Teheranu przyznał otwarcie, iż jeżeli nie dojdzie do 20 proc. redukcji zużycia wody, przerwy w dostawie staną się nieuniknione.
Gorąco, sucho i… ciemno
Czerwcowa wojna z Izraelem zwiększyła częstotliwość przerw w dostawie prądu, które stają się również coraz dłuższe. Braki energii są wynikiem międzynarodowych sankcji, ale także przestarzałej infrastruktury. W miesiącach letnich, gdy zapotrzebowanie na wodę i prąd rośnie, Irańczycy coraz częściej narzekają na blackouty. Brak prądu dotkliwie doświadcza też przedsiębiorców, w szczególności producentów żywności – w mediach społecznościowych coraz więcej pojawia się filmów dokumentujących codzienne straty, od zmarnowanego ciasta na chleb po martwy drób.
Przy braku prądu i niedostatku kranówki upały w Iranie stają się nie do zniesienia. Najbardziej cierpią najubożsi, którzy twierdzą, iż przerwy w dostawie regularnie omijają zamożniejsze dzielnice miast. Wczoraj w przygranicznym mieście Mashhad doszło również do wyłączenia sygnalizacji świetlnej, co spowodowało komunikacyjny chaos. Mieszkańcy Mashhadu są zrozpaczeni – tym bardziej, iż ich rzeka wysycha wskutek zapory wybudowanej w pobliskim Afganistanie.
Sytuacja w Iranie to kolejny przykład zagrożenia wynikającego z nałożenia się politycznych konfliktów, zmiany klimatu i złego zarządzania zasobami. Liczący 90 mln obywateli kraj stoi na progu poważnego kryzysu humanitarnego.
zdj. główne: Ninara/Flickr