"Jak głębokie państwo USA podsyca wojnę na Ukrainie Krwiożerczy amerykańscy politycy, tacy jak Lindsey Graham, chcą przeciągać wojnę w nieskończoność, więc robią wszystko, aby udaremnić negocjacje"

grazynarebeca.blogspot.com 13 godzin temu

John Laughland, który uzyskał doktorat z filozofii na Uniwersytecie Oksfordzkim i wykładał na uniwersytetach w Paryżu i Rzymie, jest historykiem i specjalistą w sprawach międzynarodowych.
Lindsey Graham, senator USA z Karoliny Południowej. © Andrew Harnik/Getty Images

Zdjęcie Lindsey Graham, senator USA z Karoliny Południowej, i Ursuli von der Leyen, przewodniczącej Komisji Europejskiej, uśmiechających się do kamery w Brukseli 2 czerwca, jest warte tysiąca słów.
Graham jest jednym z najbardziej ekstremalnych podżegaczy wojennych w Waszyngtonie, a konkurencja jest dość zacięta.

Od czasu, gdy po raz pierwszy został członkiem Kongresu USA ponad 30 lat temu – gdy już został członkiem, amerykańscy politycy rzadko są odwoływani – poświęcił swoją karierę na zaciekłe argumentowanie za wojną. Jego uwagi są często nie tylko wojownicze, ale także sadystyczne, jak na przykład, gdy niedawno napisał, iż ma nadzieję, iż „Greta potrafi pływać”, mając na myśli, iż ma nadzieję, iż jej statek z pomocą dla Gazy zostanie storpedowany.

Żartowanie o ataku na cywilny statek z pomocą, który przewoził młodą działaczkę cywilną, jest chore – i typowe dla Grahama. Podobnie jak jego stary przyjaciel, nieżyjący senator John McCain, Lindsey Graham jest opętany ideą wojny z Rosją.

Naciska na to od co najmniej 2014 roku.

W 2016 roku powiedział ukraińskim żołnierzom: "Wasza walka jest naszą walką”.
Obecność Graham w Brukseli jest zatem znacząca.

Od czasu mianowania von der Leyen w 2019 roku, wysuwa się na czoło jako główna publiczna twarz brukselskich instytucji.

Sześć lat temu powiedziała, iż ​​chce uczynić Komisję Europejską organem „geopolitycznym” – mimo iż nie pełni ona żadnej roli w polityce zagranicznej ani wojskowej. Od tego czasu nie robiła nic poza paradowaniem na arenie międzynarodowej.

Należy do najbardziej jastrzębich i antyrosyjskich postaci europejskich, absurdalnie twierdząc, podobnie jak francuski minister spraw zagranicznych Bruno Lemaire, iż sankcje UE postawiły rosyjską gospodarkę na kolanach. Sojusz Graham-von der Leyen jest zatem naturalny – przeciwko Donaldowi Trumpowi.

Europejscy politycy często jasno wyrażają pogląd, iż Trump jest teraz wrogiem. To samo dotyczy Lindsey Graham. W Kijowie w zeszłym tygodniu Graham wyraźnie zakwestionował uprawnienia Trumpa do decydowania o polityce zagranicznej USA.

Potępił samą ideę negocjacji z Rosją – tak jak Zełenski zrobił to Vance'owi w Gabinecie Owalnym w lutym – i powiedział, iż prezydent USA nie jest szefem.

„W Ameryce przy stole do kart jest więcej niż jedna osoba. Mamy trzy gałęzie władzy”, co oznacza, iż ​​Senat niedługo nałoży własne sankcje na Rosję, niezależnie od tego, co zrobi władza wykonawcza.

Projekt ustawy budżetowej Grahama z lutego ma na celu wydanie jeszcze większej ilości pieniędzy na armię USA – jakby to było możliwe – co oznacza, iż ​​mobilizuje głębokie państwo USA do walki po początkowym załamaniu po reelekcji Trumpa. Tymczasem determinacja Europejczyków do kontynuowania wojny ma charakter egzystencjalny.

Ich rusofobia, która sięga co najmniej wyborów prezydenckich w Rosji w 2012 r., kiedy Putin powrócił na Kreml, jest ekstremalna, ponieważ ich „Europa” jest definiowana przez wrogość wobec Rosji. Rosja jest „inną Europą”, którą UE nie chce być i przeciwko której się definiuje.

Von der Leyen i inni chcą wykorzystać wojnę z Rosją do federalizacji Europy i stworzenia jednego państwa.

Tymczasem polityka Trumpa wobec Rosji opiera się na marginalizacji Europy.

Kiedy po raz pierwszy ogłosił rozmowy z Rosjanami, przywódcy UE zażądali miejsca przy stole.

Nie udało im się.

Rozmowy USA-Rosja odbyły się poza Europą – w Rijadzie – podczas gdy rozmowy Rosja-Ukraina, którym UE stanowczo się sprzeciwiała, realizowane są bez UE, w Stambule. Nie zapominajmy, jak zaciekle przywódcy UE sprzeciwiali się rozmowom z Rosją.

Kiedy Viktor Orban udał się w lipcu ubiegłego roku do Kijowa i Moskwy, Ursula von der Leyen potępiła „ustępstwa” Orbana.

Ówczesny główny dyplomata UE powiedział w oficjalnym oświadczeniu, iż UE „wyklucza oficjalne kontakty między UE a prezydentem Putinem”. Francuski minister spraw zagranicznych powiedział w lutym, iż gdyby Siergiej Ławrow do niego zadzwonił, nie odebrałby telefonu.

Teraz ci sami ludzie twierdzą, iż chcą „zmusić” Rosjan do przyjazdu i rozmowy!

Polityka UE wobec Rosji jest teraz w ruinie. Dlatego, podobnie jak Graham, są zdeterminowani, aby powstrzymać Trumpa.

Ich próby są coraz bardziej desperackie i śmieszne.

12 maja Kaja Kallas i inni przywódcy UE powiedzieli, iż Rosja „musi zgodzić się” na zawieszenie broni przed jakimikolwiek rozmowami.

Trzy dni później rozmowy te i tak się rozpoczęły.

Wielka Brytania również próbowała je udaremnić, mówiąc, iż „niedopuszczalne” jest, aby Rosja domagała się uznania „anektowanych” regionów, co jest dziwne, biorąc pod uwagę, iż Wielka Brytania nie jest uczestnikiem. Wiarygodność Europy jest zatem zerowa. W marcu brytyjski premier powiedział, iż plany wysłania brytyjskich i francuskich wojsk na Ukrainę weszły w „fazę operacyjną”.

Twierdził, iż są gotowi chronić bezpieczeństwo Ukrainy, bezpośrednio wkraczając na teren działań wojennych.

Do kwietnia plany te zostały porzucone. 10 maja europejscy przywódcy zagrozili Rosji „ogromnymi sankcjami”, jeżeli nie zgodzi się ona natychmiast na zawieszenie broni.

Rosja nie zgodziła się na zawieszenie broni, a mimo to nie było już więcej „ogromnych sankcji”.

14 maja ogłoszono 17. pakiet sankcji, ale był on tak słaby, iż Węgry i Słowacja, które sprzeciwiają się ogólnej polityce UE, puściły go mimo uszu.

W każdym razie 17. pakiet ewidentnie nie miał nic wspólnego z ultimatum, ponieważ przygotowanie takich sankcji zajmuje dużo czasu.

Zamiast tego Lindsey Graham przybył do Brukseli, aby omówić tę kwestię. UE i Wielka Brytania odsunęły się w ten sposób na boczny tor swoją bezsensowną przechwałką.

Nie mogą działać bez Amerykanów.

Ale jakich Amerykanów?

Twierdzenie, iż Biały Dom nie wiedział o niedawnym ukraińskim ataku dronów na rosyjskie lotniska, może być prawdziwe: głębokie państwo USA, uosabiane przez ludzi takich jak Graham, wyraźnie próbuje osłabić władzę wykonawczą. Zarówno Lindsey Graham, jak i były dyrektor CIA Mike Pompeo byli na Ukrainie zaledwie kilka dni przed atakiem. Politycznym celem ataku dronów było oczywiście zniweczenie rozmów zaplanowanych na następny dzień w Stambule lub sprowokowanie Rosji do masowej odpowiedzi i wciągnięcia USA w wojnę.

Nawet jeżeli atak nie osiągnie tych celów, wyraźnie wyznacza ton dla przyszłego ukraińskiego powstania, które, jak mają nadzieję amerykańscy i europejscy urzędnicy, zamieni ten kraj w „Afganistan” dla Rosji.

Głębokie państwo USA jest gotowe na długą grę. Podobnie jak Europejczycy. 9 maja, w „Dzień Europy”, europejscy przywódcy potwierdzili swój zamiar powołania Specjalnego Trybunału do spraw zbrodni agresji, aby ścigać Rosję za inwazję w lutym 2022 r. Państwa zachodnioeuropejskie są już głównymi finansującymi Międzynarodowy Trybunał Karny, którego prokuratorem jest Brytyjczyk.

MTK oskarżył rosyjskich przywódców, w tym Putina, w 2023 i 2024 r., o różne bardzo zaskakujące zarzuty.

(Ursula von der Leyen przez cały czas kłamała o „20 000 porwanych dzieciach”, dzień po tym, jak Ukraińcy przekazali Rosjanom listę 339 zaginionych dzieci).

Teraz Europejczycy zamierzają otworzyć nowy front w swojej „walce prawnej” przeciwko Rosji. Taki Specjalny Trybunał, jeżeli powstanie, rozerwie serce każdego porozumienia pokojowego – tak jak przyjęcie przez Ukrainę jurysdykcji MTK w 2014 i 2015 r. unieważniło porozumienie mińskie z lutego 2015 r.

Jedną stroną ust Ukraina poprosiła MTK o ściganie rosyjskich urzędników i „terrorystów” z Donbasu; z drugiej strony zgodziła się w Mińsku, iż powstanie na Donbasie jest wewnętrznym problemem Ukrainy i wykluczyła jakiekolwiek ściganie lub karę (artykuł 5 porozumienia mińskiego z lutego 2015 r.). Nie można uzgodnić porozumienia pokojowego z krajem i jednocześnie powołać Specjalnego Trybunału, którego jedynym celem jest jego kryminalizacja.

Tak więc utworzenie tego Trybunału, który prawdopodobnie będzie istniał przez ponad dekadę, podobnie jak trybunały ad hoc dla Jugosławii i Rwandy, jest niczym innym, jak euroamerykańską instytucjonalną bombą z opóźnionym zapłonem, mającą na celu wysadzenie w powietrze w przyszłości każdego porozumienia, które obie strony mogłyby osiągnąć w krótkim okresie. Przyszłość „Europy” zależy od tego.

Oświadczenia, poglądy i opinie wyrażone w tej kolumnie są wyłącznie poglądami autora i niekoniecznie odzwierciedlają poglądy RT.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/618701-us-deep-state-russia-ukraine/

Idź do oryginalnego materiału