Dostali publiczne pieniądze z Funduszu Sprawiedliwości. Mieli uruchomić strony internetowe zajmujące się przeciwdziałaniem przestępczości. Jednak krótko przed kontrolą wykasowali liczniki odwiedzin na stronach. Przez to
Najwyższa Izba Kontroli nie mogła ustalić, do ilu osób dotarły treści finansowane z publicznych pieniędzy.