Pierwsze wnioski na gorąco:
1. To była kampania „na żyletki” – nie dlatego, iż wynik do końca pozostawał niewiadomą, ale ze względu na tematykę: ustawki, gangsterzy, przejmowanie mieszkań, prostytutki, wciąganie dziwnych substancji – przypominała momentami bardziej film Patryka Vegi niż prawdziwe wybory. choćby tak obciążające fakty jak udział w ustawkach kibolskich (i jakikolwiek brak skruchy czy poczucia winy) nie obciążyły człowieka aspirującego do najbardziej prestiżowego urzędu w państwie.
2. Nie kompetencje, doświadczenie, obycie, języki czy choćby prezencja zdecydowały o wyniku. Przy rekordowej w wyborach prezydenckiej frekwencji, niemal dorównującej tej z 2023 roku, wygrał kandydat bez podstawowych kompetencji, którego nikt jeszcze pół roku temu nie znał. Brak podstawowej wiedzy – o NATO czy podatkach, już nie dyskwalifikuje i nie ośmiesza. Zdecydowało poczucie, iż kandydat jest „nasz”. Taki wynik świadczyłby o tym, iż duża część Polaków odrzuca obecną elitę władzy, niezależnie od oczywistych braków moralnych i kompetencyjnych drugiej strony.
3. Ogromne poparcie dla kandydatów antysystemowych i antyestablishmentowych zadziałało na korzyść kandydata wywodzącego się z prawicy. Młodzi ludzie, którzy masowo poszli do wyborów (szczególnie młodzi mężczyźni), wybrali Nawrockiego, który był bardziej wiarygodny w sprzeciwie wobec „mainstreamu”. W tej kampanii obecna koalicja nie miała żadnej oferty ani języka, który byłby jakkolwiek atrakcyjny dla młodych, szczególnie facetów – a dużą część młodych progresywnych kobiet zniechęciła z kolei niewiarygodna kampania wyborcza.
4. Żeby Nawrocki tę kampanię mógł wygrać, Trzaskowski musiał ją przegrać. Bliski remisu wynik w I turze był „zasługą” fatalnej debaty w Końskich, w rezultacie której Trzaskowski stracił swoją przewagę i sporą część głosów, które potem padły na lewicę. Nie wszystkie te głosy udało się odzyskać. Tak minimalna strata Nawrockiego, wbrew sondażom prognozującym jego porażkę, dała paliwo kandydatowi PiS do mobilizacji przed drugą turą i do prezydentury. Zabrakło poczucia rangi tych wyborów. Tego, iż są one na serio – w czasie gdy u naszych granic trwa wojna. Dla wielu wyborców KO (a być może także prawicy KO niechętnej) w tych tematach wiarygodniejszy byłby Radosław Sikorski.
5. Koncepcja mimikry zawiodła. Zamiast Trumpem – mówiącym to, co uważa, prosto z mostu, prowokując przeciwników, Trzaskowski był Kamalą Harris – unikał tematów wywołujących emocje, tracił wiarygodność. Próby przyciągania wyborców opowiadaniem o zdrowym rozsądku i zdjęciami z Martyniukiem spaliły na panewce. Zamiast próby wpisania własnej biografii i wyborów politycznych w szerszy kontekst dostaliśmy kandydata, który mówił rzeczy mało inspirujące. Zamiast porywającej wizji – budowania polskiej potęgi i nowoczesnego, solidarnego państwa, pokazania wizji prezydentury ambitnej i niezależnej – w tym od Donalda Tuska i wyjątkowo niepopularnego rządu, dostaliśmy bezpieczną i nieciekawą ofertę, z której głównym wnioskiem było, iż zagłosować na kandydata KO trzeba po to, żeby PiS nie wrócił do władzy. Jak widać, nie podziałało.
6. Rafał Trzaskowski nie był wiarygodny w zabieganiu o głosy polskiej prowincji, choć wykonał tytaniczną pracę, jeżdżąc po miejscach, gdzie miał słabsze poparcie. Nie opowiedział siebie w sposób, który czyniłby z niego reprezentanta całej Polski. Nie umiem stwierdzić, ile jest w tym cech osobowościowych, a na ile obiektywnie z kimś takim jak on po prostu ludzie spoza klasy średniej nie mogą się realnie zidentyfikować. Te wybory wygrała wieś, a przegrały duże miasta.
7. Nie zagrał szantaż emocjonalny – musicie zatrzymać PiS. Poczuciem obowiązku już nie wygrywa się wyborów, co zawsze było specjalnością PO i Donalda Tuska. Rozczarowujące rządy i brak potrzeby wytłumaczenia się z inercji – bo nie wynika ona z nielicznych (można je policzyć na palcach jednej ręki) wet prezydenta Andrzeja Dudy – sprawiły, iż część wyborców, którzy odrzucili PiS w 2023 roku, nie chciało dać PO kolejnej szansy.
To jest bomba podłożona pod główny przekaz PO: której racją bytu jest niedopuszczenie PiS do władzy. Dziś wyborcy mogą powiedzieć: nie byliście w stanie wygrać choćby z tak fatalnym i skompromitowanym kandydatem. Być może trzeba rozejrzeć się za jakąś nową ofertą?
8. Można by efektownie napisać, iż pół Polski odbija dziś pół litra, a pół ma kaca. Ale byłaby to nieścisłość. Blisko jedna trzecia Polaków nie głosowała, wielu wybierało bez przekonania „mniejsze zło”. 40 proc. w I turze na partie spoza duopolu świadczą o zmęczeniu obecnym podziałem, który robi się coraz bardziej dysfunkcyjny.
9. Czeka nas trudny czas. Kolejne kompromitacje wypływające na temat prezydenta elekta? A z drugiej strony możemy mieć podkręcenie konfliktu przez Nawrockiego w celu obalenia rządu. Starcia szukać będzie też PO – po to, żeby utrzymać swoją pozycję i ratować się przed utratą władzy. jeżeli wyborcy anty-PiS zgodzą się na kontynuację i więcej tego samego, wówczas majacząca na horyzoncie większość konstytucyjna dla Kaczyńskiego-Mentzena i Brauna mogą okazać się rzeczywistością.
A żyletki przestaną być tylko zgraną polityczną metaforą.
Leszek Jażdżewski

Wyniki late pollINTERIA.PL
Rafał Trzaskowski czy Karol Nawrocki? Znamy dane late poll i jest zmiana lideraPolsat NewsPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas