Donald Tusk i jego ekipa w pełnej krasie. Kolejny obiecywany przed wyborami przez lidera Platformy Obywatelski „konkret Tuska”, właśnie po cichu trafia do śmieci. Jak ustalili dziennikarze portalu money.pl rząd rakiem wycofuje się z obietnicy finansowania przez ZUS zwolnień lekarskich już od pierwszego dnia choroby pracownika.
Przypomnijmy, w tej chwili ZUS wypłaca zasiłek chorobowy od 34. dnia zwolnienia lekarskiego dla większości pracowników, a od 15. dnia w przypadku osób po 50. roku życia. Wcześniej koszty ponosi pracodawca, który jest odpowiedzialny za wypłatę wynagrodzenia chorobowego przez pierwsze 33 dni (lub 14 dni dla osób starszych).
Przed wyborami Donald Tusk obiecywał, iż w trosce o przedsiębiorców dokona reformy tego systemu i zapowiadał, iż ZUS będzie wypłacał zasiłek chorobowy już od pierwszego dnia nieobecności pracownika. Miało to odciążyć przede wszystkim mikroprzedsiębiorców.
Jak informują dziennikarze money.pl, ministerstwo już choćby przygotowało stosowny projekt ustawy i analizy jego skutków finansowych. I wszystko wskazuje na to, iż na tym prace się skończą, bo projekt został zablokowany na etapie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów i najprawdopodobniej nie będzie realizowany.
Pomysł jednak za drogi
Na przeszkodzie stają oczywiście pieniądze. Szacuje się, iż reforma kosztowałaby 13–14 mld zł rocznie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, który już działa z deficytem — te środki musiałyby zostać uzupełnione z budżetu państwa. Trudno jednak przypuszczać, by Tusk nie zdawał sobie z tego sprawy przed wyborami. Mimo iż wiedział, iż koszty będą ogromne, brnął w obietnice, mamiąc przedsiębiorców wizją zdjęcia z nich tych obciążeń.
Co więcej, eksperci pytani przez KERM o możliwe skutki rozwiązania, mieli tłumaczyć, iż projekt rządu mógłby stać się polem do nadużyć i zagrożeniem nie tylko dla budżetu państwa, ale też dla pracowników.
Pracodawcy mogliby wykorzystywać nowe zasady do wysyłania pracowników na zwolnienia finansowane przez ZUS, np. w sytuacjach finansowej presji — co wymagałoby rozszerzonych kontroli zwolnień. w tej chwili ZUS ma ograniczone możliwości w tym zakresie, m.in. z powodu dużego niedoboru lekarzy orzeczników.
Cóż szkodzi obiecać…
Nic dziwnego, iż rozwiązanie proponowane przez Platformę Obywatelską nie jest szczególnie popularne w żadnym z dużych państw Unii Europejskiej. Tego typu partycypację w kosztach zwolnień stosuje tylko malutki Cypr. W większości państw europejskich obowiązuje początkowe koszty zwolnienia lekarskiego pracownika zawsze ponoszą pracodawcy. Różni się tylko długość karencji i wynosi ona od kilku dni do mniej więcej miesiąca, jak to ma miejsce w Polsce.
Wszystko zatem wskazuje na to, iż sytuacja w najbliższych latach się nie zmieni, a premier najpewniej zdawał sobie sprawę, iż tak to się skończy, ale przecież „cóż szkodzi obiecać”.