Urzędnicy chodzą po osiedlach i sprawdzają zawartość koszy na śmieci. Ci, którzy źle segregują, dostają ostrzeżenie w postaci kolorowej naklejki. Problem w tym, iż na tym się nie kończy – za powtarzające się błędy czekają ich wielotysięczne kary. Pierwsze samorządy wprowadzają takie rozwiązania, a za nimi idą kolejne. Rewolucja może objąć cały kraj.

Fot. Shutterstock
Rewolucja śmieciowa rozpoczęła się po cichu, ale jej skutki odczuwają już tysiące Polaków. Samorządy zagrożone karami za nieosiągnięcie poziomów recyklingu odpadów coraz częściej sięgają po różne formy kontroli mieszkańców, którzy lekceważą obowiązek segregacji. Na takie rozwiązanie zdecydowano się między innymi w Sędziszowie Małopolskim, gdzie od marca na pojemnikach z nieprawidłowo posegregowanymi śmieciami przyklejane są specjalne naklejki informacyjne.
Armia kontrolerów na ulicach
Segregacja odpadów komunalnych wciąż kuleje, a gminy nie mają czasu w cierpliwe perswazje. Urząd Miasta i Gminy Narol ogłosił, iż od kwietnia do sierpnia 2025 roku pracownicy urzędu będą prowadzić kontrole w zakresie przestrzegania przez mieszkańców prawidłowej segregacji odpadów komunalnych. To nie odosobniona inicjatywa – podobne działania podjęły dziesiątki gmin w całej Polsce.
Kontrolerzy działają według jasno określonego systemu. Jedną z metod mobilizacji do prawidłowych zachowań jest naklejanie na pojemniki ostrzeżeń. Zwykle jest to żółta naklejka z napisem „nieprawidłowa segregacja”. Oznacza to także, iż kontrola zostanie ponowiona. jeżeli segregacja przez cały czas nie będzie adekwatna, to mieszkańca, wspólnotę czy spółdzielnię czeka kara w postaci wzrostu opłaty za śmieci.
W momencie stwierdzenia nieprawidłowości segregacji odpadów, zostanie umieszczona naklejka koloru żółtego oznaczająca nieprawidłową segregację odpadów, a w razie rażących uchybień, odpady nie zostaną odebrane – informuje gmina Narol. To oznacza, iż mieszkaniec musi ponownie przesortować śmieci i wystawić je w kolejnym terminie odbioru.
Eskalacja kolorów i kar
System naklejek to dopiero pierwszy stopień eskalacji. W Narolu jeżeli podczas kolejnej kontroli sytuacja się powtórzy, na koszu pojawi się już czerwona naklejka. Zgodnie z uchwałą rady miejskiej skutkiem nieselektywnego oddawania odpadów komunalnych będzie wszczęcie postępowania administracyjnego w celu nałożenia podwyższonej opłaty.
Podobnie działają inne gminy. W Katowicach na kubłach, w których podczas odbioru albo kontroli odpadów stwierdzi się złą segregację umieszczane są specjalne etykiety „Nieprawidłowa segregacja”. To ostrzeżenie, bo następnym krokiem jest wszczęcie postępowania i kary. Zgodnie z ustawą może to być od dwu- do czterokrotności opłaty podstawowej – zależy to od regulaminu przyjętego w danej gminie.
W przypadku Sędziszowa Małopolskiego mieszkańcy, którzy nie poprawią swoich nawyków, zapłacą 47 złotych miesięcznie za każdą osobę zamieszkującą nieruchomość. To może oznaczać dodatkowe koszty sięgające setek złotych rocznie dla większych rodzin.
Technologiczna rewolucja w segregacji
Niektóre gminy idą jeszcze dalej w swoich metodach kontroli. Świętochłowice wpadły na innowacyjny pomysł, który ma zmobilizować mieszkańców do segregacji odpadów. Na osiedlach przy ulicy Granitowej oraz Polnej pojawiły się nowoczesne kontenery. Aby je otworzyć, trzeba zeskanować kod QR przypisany do mieszkania i rodzaju odpadu.
System pozwala na monitorowanie, jakie odpady wyrzuca każde gospodarstwo domowe i czy segregacja odbywa się prawidłowo. Kontenery rejestrują zarówno masę, jak i rodzaj wyrzucanych śmieci, a także dzień i godzinę ich wrzucenia. To praktycznie oznacza pełną kontrolę nad tym, co i kiedy wyrzuca każdy mieszkaniec.
Mszana Dolna poszła jeszcze inną drogą – wprowadziła segregowanie śmieci w workach z imiennymi kodami kreskowymi. Worki bez kodów nie są odbierane. To rozwiązanie eliminuje anonimowość i sprawia, iż każdy błąd w segregacji można przypisać konkretnemu gospodarstwu domowemu.
Presja z góry zmusza samorządy do działania
Za desperackimi metodami kontroli mieszkańców stoją surowe wymagania unijne. Wymagany od samorządów poziom recyklingu to 55 procent do końca 2025 roku. Wiele gmin może nie być w stanie spełnić tych wymagań. Stowarzyszenie Gmin i Powiatów Wielkopolski przeprowadziło badanie, które wykazało, iż w tym roku ponad 80 procent gmin nie osiągnie zakładanego poziomu recyklingu.
Konsekwencje nieosiągnięcia wymaganych poziomów są dotkliwe. Taka sytuacja miała już miejsce w 2020 roku, gdy wymagany próg wynosił 50 procent. Wówczas skutkowało to nałożeniem kar przez Wojewódzkie Inspektoraty Ochrony Środowiska. Mogą one sięgać choćby miliona złotych. To właśnie strach przed takimi sankcjami skłania gminy do wprowadzania coraz bardziej restrykcyjnych metod kontroli mieszkańców.
Powodem niskich poziomów recyklingu są między innymi niska świadomość mieszkańców oraz brak narzędzi do kontrolowania firm zajmujących się odpadami. Gminy próbują rozwiązać przynajmniej pierwszy z tych problemów poprzez bezpośrednie dyscyplinowanie właścicieli nieruchomości.
Prawne problemy z naklejkami
Wprowadzenie systemu naklejek ostrzegawczych rodzi jednak problemy prawne. Czy naklejki wystarczą, by powiadomić właścicieli nieruchomości o nieprawidłowej segregacji odpadów? Zgodnie z analizą prawną w opisanej sytuacji burmistrz nie może nałożyć opłaty podwyższonej, ponieważ nie został spełniony warunek powiadomienia właściciela nieruchomości o niedopełnieniu obowiązku selektywnego zbierania odpadów komunalnych.
Problem polega na tym, iż naklejka na koszu nie jest formalnym powiadomieniem w rozumieniu prawa administracyjnego. Właściciel nieruchomości może jej nie zauważyć, może zostać oderwana przez wiatr lub zniszczona przez wandali. Część prawników kwestionuje skuteczność takiego sposobu informowania o nieprawidłowościach.
Różnorodność działań podejmowanych przez gminy bez czekania na rozstrzygnięcia ustawowe pokazuje, jak pilny jest to problem do rozwiązania. Każda gmina próbuje znaleźć własne rozwiązanie, co prowadzi do chaosu prawnego i różnych standardów postępowania w poszczególnych regionach kraju.
Koszty błędów spadają na wszystkich
Największym problemem obecnego systemu jest to, iż koszty nieprawidłowej segregacji obciążają nie tylko tych, którzy łamią przepisy, ale i praworządnych właścicieli domów i mieszkań. Gdy gmina nie osiąga wymaganych poziomów recyklingu, zwiększone koszty gospodarki odpadami są rozłożone na wszystkich mieszkańców poprzez wyższe opłaty śmieciowe.
To tworzy frustrację wśród tych, którzy prawidłowo segregują odpady i widzą, iż ich wysiłki idą na marne przez nieodpowiedzialnych sąsiadów. Stąd też społeczne poparcie dla wprowadzania coraz bardziej restrykcyjnych metod kontroli, choćby jeżeli naruszają one prywatność i swobodę mieszkańców.
System naklejek ostrzegawczych to dopiero początek większych zmian w gospodarce odpadami komunalnymi. Gminy nie mają wyjścia – muszą zmusić mieszkańców do prawidłowej segregacji, żeby uniknąć milionowych kar. Pytanie brzmi tylko, jak daleko są gotowe się posunąć w kontrolowaniu swoich obywateli.
Źródła: WP Finanse, Dziennik Gazeta Prawna, Warszawa w Pigułce.