Krajowy Plan dla Energii i Klimatu utknął w resorcie klimatu. Bruksela się niecierpliwi

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. Depositphotos


Rząd wymyśla tłumaczenie dla obsuwy KPEiK

Za miesiąc z ogonkiem minie równy rok od terminu, w którym rząd miał wysłać Komisji Europejskiej zaktualizowaną wersję Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu. Komisja najwyraźniej traci cierpliwość. W kwietniu br. Komitet ds. Europejskich Rady Ministrów KE przyjął „założenia do odpowiedzi na uzasadnioną opinię w związku w związku z brakiem przekazania przez Polskę aktualizacji zintegrowanego krajowego planu w dziedzinie energii i klimatu (KPEiK), zgodnie z art. 14 ust. 2 rozporządzenia (UE) 2018/1999 w sprawie zarządzania unią energetyczną i działaniami w dziedzinie klimatu – naruszenie nr 2024/2260”. Bruksela już dwukrotnie upominała Polskę (w towarzystwie kilku innych krajów) za niedostarczenie KPEiK, najpierw w listopadzie 2024, a w marcu skierowała choćby uzasadnioną opinię w związku z jego brakiem. Teraz Brukseli zostało już tylko skierowanie sprawy do TSUE. Projekt przygotowany przez resort klimatu był bardzo „optymistyczny”, zarówno w kwestii udziału OZE, jak i wzrostu popytu energię (ponad 300 TWh w 2040 r. ). Wpłynęło mnóstwo uwag, a wątpliwości zgłosiło m.in. PSE. Odpowiedzialna za KPEiK wiceminister klimatu Urszula Zielińska nie ma pomysłu co w tej sytuacji zrobić i prace utknęły. jeżeli nic się nie zmieni, to po wakacjach KE skieruje sprawę do TSUE co wyglądałoby fatalnie.

Polenergia i Equinor ruszają z offshore za 27 mld złotych

Polenergia i norweski Equinor dopięły finansowanie budowy dwóch morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3 o łącznej mocy 1440 MW. Obie firmy podjęły ostateczne decyzje inwestycyjne (FID). Koszt budowy wynosi ok. 27 mld złotych, czyli ok. 6 mld euro, i - jak twierdzi Polenergia, to największy w historii Polski projekt budowany w formule project finance. Kwota 27 mld złotych nie zawiera kosztów finansowania. Pieniędzy dostarczy około 30 instytucji finansowych, z których najwięcej - 350 mln euro włoży Europejski Bank Inwestycyjny. Obie farmy mają liczyć po 50 turbin i mają być gotowe w 2028 roku. Do KSE zostaną przyłączone za pośrednictwem stacji Słupsk Wierzbięcino. Bałtyk 3 powstanie na wysokości Łeby w odległości 22 km od brzegu, a Bałtyk 2 - między Łebą a Ustką, 37 km od brzegu. Turbiny dostarczy Siemens-Gamesa, każda ma moc ok. 7 MW.

Wykonawca linii Choczewo-Żarnowiec opuścił plac budowy, dymisja w PSE

Wykonawca linii 400 kV Choczewo-Żarnowiec zszedł z placu budowy. Prawie 20 km linia ma zasadnicze znaczenie dla wyprowadzenia mocy, poprzez stację Choczewo, z morskich farm wiatrowych, m.in. orlenowskiej Baltic Power. O sprawie poinformował portal xyz.pl Według PSE, operator negocjuje jeszcze z wykonawcą, firmą Pile Elbud dokończenie inwestycji, która miała być gotowa do końca 2025 roku. Wcześniej, na etapie wyłaniania wykonawcy PSE odrzuciło ofertę Pile Elbud z powodu „rażąco niskiej ceny”, jednak po rozpatrzeniu odwołania przez Krajową Izbę Odwoławczą operator musiał wybrać ofertę Pile Elbud jako najkorzystniejszą. Pile Elbud ma kłopoty finansowe, w lutym 2025 roku jej długi sięgały 64 mln złotych. Jest też w trakcie postępowanie restrukturyzacyjnego i układów z dłużnikami. Posadę stracił prezes zależnej od PSE spółki PSE Inwestycje Jerzego Kurelli. Dzięki informacji o zastąpieniu go przez Łukasza Strambowskiego dowiedzieliśmy się w ogóle, iż ów menedżer tam pracował. Kurella pojawiał się bowiem w różnych spółkach, ale zawsze za rządów Donalda Tuska. Był wiceprezesem PGNiG, pełniącym choćby w 2013 roku obowiązki prezesa tej spółki, pod koniec 2015 roku przez dwa miesiące był prezesem Taurona. Został tam umieszczony po to aby zgodnie z wolą rządu Ewy Kopacz kupił kopalnię Brzeszcze. W końcówce 2024 roku pojawił się na kilka tygodni w zarządzie PLL LOT.

Resort przemysłu w ogniu krytyki

- Niepokojący i nieakceptowalny jest zaproponowany tryb procedowania projektu, pomijający wcześniejsze uzgodnienie zaproponowanych rozwiązań z Ministrem Klimatu i Środowiska odpowiedzialnym za funkcjonowanie systemów energetycznych - tak resort klimatu zareagował na przedstawiony przez Ministerstwo Przemysłu projekt nowelizacji Prawa energetycznego, który ma umożliwić ustanawianie Stref Rozwoju Zrównoważonego Przemysłu (SRZP). Celem tej inicjatywy jest stworzenie preferencyjnych warunków działalności dla energochłonnych przedsiębiorstw. Jednak przedstawione w projekcie pomysły budzą sporo zastrzeżeń, a sama konstrukcja przepisów nie wróży im sukcesu. Szerzej pisaliśmy o tym w ostatnich dniach w poniższych artykułach. Zobacz więcej: Rząd wymyśla na nowo zielone strefy energetyczne dla przemysłu W UE zaczął się wyścig po tanią, subsydiowaną energię Ministerstwo Klimatu - oprócz tego, iż nie podoba mu się wtrącanie resortu przemysłu w cudze kompetencje - w uwagach krytycznie ocenia też m.in. pomysł obniżenia taryf dla firm energochłonnych. - Projektowane rozwiązanie, mimo iż polega na zwalnianiu z opłaty i stosowaniu preferencyjnych stawek i opłat, finalnie nie będzie skutkować korzystnym dla wszystkich przedsiębiorców oraz innych podmiotów zmniejszeniem całkowitych kosztów funkcjonowania systemu elektroenergetycznego. Skutkiem wprowadzenia preferencyjnych taryf dla przedsiębiorców w SRZP będzie wzrost opłat sieciowych dla pozostałych odbiorców - zaznacza MKiŚ. - Ocena Skutków Regulacji wymaga zatem uzupełnienia co najmniej w zakresie oszacowania wzrostu opłat sieciowych dla odbiorców niekorzystających z SRZP. Konieczne jest dokładne oszacowanie skutków finansowych dla innych odbiorców, na których zostaną przeniesione koszty sieciowe, w szczególności wpływu przeniesienia (socjalizacji) kosztów w podziale na pozostałe grupy odbiorców – gospodarstwa domowe, sektor MŚP, czy też JST - dodaje. Z kolei Ministerstwo Rozwoju i Technologii negatywnie ocenia to, iż SRZP miałaby zostać utworzone tylko na obszarach strategicznej interwencji, gdyż "wiele dużych, konkurencyjnych zakładów przemysłowych zlokalizowanych jest poza OSI – właśnie dlatego, iż regiony te cechują się lepszymi warunkami prowadzenia działalności gospodarczej, lepszą infrastrukturą i dostępem do wykwalifikowanej siły roboczej". MRiT za wykluczające uważa też m.in. to, iż w strefach mogłyby działać tylko podmioty zużywające minimum 100 GWh energii elektrycznej rocznie. Liczne uwagi do projektu ma też Rządowe Centrum Legislacji, a wątpliwości dotyczące trybu ustanawiania SRZP i kształtowania dla nich taryf zgłasza również Urząd Regulacji Energetyki.

Niemcy odwołują sprzeciw wobec atomu

Nowy niemiecki rząd miał zapewnić Francję, iż nie będzie się już sprzeciwiał zrównaniu energetyki jądrowej z OZE w europejskich regulacjach. Według nieoficjalnych źródeł francuskich, Niemcy mieli stwierdzić, iż rząd Friedricha Merza będzie miał pragmatyczne podejście, co oznacza, iż Francuzi (i pewnie Polacy) będą mogli doprowadzić do modyfikacji unijnych przepisów. Chociażby tak zwana zielona taksonomia co prawda nie stawia kreski na atomie, ale uznaje go za „przejściowe źródło energii” w drodze ku zielonej przyszłości. Problem Francji z budową elektrowni atomowych nie polega jednak na mitycznym sprzeciwie Niemców, ale na banalnym braku pieniędzy i modelu finansowego. EDF ma olbrzymie problemy i nie wybuduje nic bez pomocy państwa. A państwo jest zadłużone „pod korek” – koszty obsługi długu sięgnęły w zeszłym roku 50 mld euro, więcej niż wydatki na edukację.
Idź do oryginalnego materiału