Jak pisze Rzeczpospolita, choć Karol Nawrocki grał na własnym boisku, ograniczał się do recytowania wcześniej przygotowanych formułek i brakowało mu luzu. Żółtą koszulkę lidera w debacie Telewizji Republika założył Szymon Hołownia. Z kolei w debacie TVP, Polsatu i TVN słabo wypadł konfrontacyjny Rafał Trzaskowski.
Telewizyjna debata może wpłynąć na wynik wyborów, wszak w 1960 roku Nixon przegrał z Kennedym, bo się spocił. Liczą się tak przekaz, jak i swoboda. W piątek na antenie TV Republika zabrakło ich kandydatowi PiS Karolowi Nawrockiemu. Swoją szansę w Końskich wykorzystał natomiast Szymon Hołownia. Atutem lidera Polski 2050 jest doświadczenie medialne. Tymczasem kandydat PiS, występując choćby przed własną publicznością, nie miał luzu i ograniczał się do recytowania wcześniej przygotowanych formułek.
Z kolei Krzysztof Stanowski został Stańczykiem. A jakie czasy, taki Stańczyk. Bo wszystko co działo się w ostatnich dniach – pomysł na zorganizowanie przez TVP debaty z udziałem wyłącznie dwóch kandydatów, wymiana złośliwości pomiędzy sztabami, brak porozumienia – było wobec Polaków niepoważne. Redaktor naczelny Kanału Zero obiecując obniżenie cen prądu o 60 procent i budowę sześciu elektrowni atomowych w sześć miesięcy, jest wciąż bardziej poważny niż polska polityka i media publiczne.
Note: There is a poll embedded within this post, please visit the site to participate in this post's poll.Zaraz po debacie w Telewizji Republika na rynku w Końskich, uczestnicy – a „kierownikiem wycieczki” został Szymon Hołownia – udali się do hali sportowej, gdzie czekał Rafał Trzaskowski. Na scenie do Karola Nawrockiego, Szymona Hołowni, Marka Jakubiaka, Krzysztofa Stanowskiego i Joanny Senyszyn dołączyli – oprócz Rafała Trzaskowskiego – Magdalena Biejat i Maciej Maciak. Pytania zadawali dziennikarze TVN, Polsat News i TVP: ostatnia z wymienionych stacji włożyła sporo energii w to, by zaprzeczać, iż jest organizatorem debaty, która pierwotnie miała toczyć się wyłącznie pomiędzy kandydatami PiS i PO. Ze strony mediów publicznych to nic innego niż blamaż – TVP musiała wycofać się rakiem, choć wcześniej była gotowa pełnić służebną wobec duopolu rolę.
O ile w sportowej hali Nawrocki nie poczuł się swobodniej, Hołownia utrzymał pozycję lidera, Biejat miała momenty, a Stanowski nie zdjął błazeńskiej maski – jednocześnie zadał prezydentowi Warszawy trudne pytanie o dzień, w którym zmienił stosunek do kryzysu na granicy polsko-białoruskiej, to Rafał Trzaskowski wypadł zaskakująco słabo, bo był konfrontacyjny: przegrał grę nerwów. Pozostaje pytanie, czy wobec tego Sławomir Mentzen i Adrian Zandberg żałują, iż nie zdecydowali się przyjechać do Końskich.
źródło:
RP.PL