Leszczyna: Minister zdrowia zapowiada liberalizację prawa aborcyjnego – i liczy na Trzaskowskiego

3 tygodni temu

Minister zdrowia Izabela Leszczyna zapowiedziała zmiany w prawie aborcyjnym, nazywając obecne przepisy „niedopuszczalnymi” i „przyczyną dramatów kobiet”. Jej wypowiedź padła tuż przed pierwszą turą wyborów prezydenckich.

Do drugiej tury, która odbędzie się 1 czerwca, zakwalifikował się m.in. Rafał Trzaskowski – kandydat opozycji otwarcie popierający liberalizację przepisów aborcyjnych.

Podczas konferencji prasowej Leszczyna podkreśliła: „Przepisy antyaborcyjne powinny być zmienione, po koszmarnym wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Wiemy o tym wszyscy” – stwierdziła szefowa resortu zdrowia.

Jak tłumaczyła, chodzi o wyrok z października 2020 r., który zakazał aborcji w przypadku ciężkich wad nienarodzonego dziecka. Zdaniem minister, to orzeczenie doprowadziło do sytuacji dramatycznych zarówno dla kobiet, jak i lekarzy:

„To jest przyczyna wielu cierpień, dramatów i tragedii kobiet oraz niepewności i obaw lekarzy” – zaznaczyła.

Sprawa z Oleśnicy

Leszczyna była pytana o przypadek ze szpitala w Oleśnicy, gdzie jak ujawniły media – w szpitalu przeprowadzono aborcję w 36. tygodniu ciąży. Dziecko, u którego zdiagnozowano wrodzoną łamliwość kości, zostało uśmiercone na podstawie przesłanki zagrożenia zdrowia psychicznego matki. Mimo iż schorzenie to wiąże się z cierpieniem, nie przekreśla ono szans dziecka na życie – również poza łonem matki.

Do placówki udał się europoseł Grzegorz Braun, próbując interweniować po fakcie, by powstrzymać dalszą działalność lekarki, która – jak twierdził – dopuściła się działania sprzecznego z etyką lekarską i godzącego w życie dziecka zdolnego do samodzielnego funkcjonowania. Poseł działał w imię ochrony najsłabszych – tych, którzy sami nie mogą się bronić.

Minister zdrowia skomentowała: „Taka sytuacja dla pacjentek, dla lekarzy i dla minister zdrowia jest sytuacją fatalną, niedopuszczalną, i zrobię wszystko, żeby ją zmienić.

Nie odniosła się jednak do tragedii nienarodzonego dziecka, które – mimo zaawansowanego etapu ciąży – zostało celowo pozbawione życia. Zamiast tego skupiła się na krytyce posła Grzegorza Brauna:

„Tacy politycy jak pan Braun odpowiadają także za eskalację agresji wobec pracowników medycznych” – stwierdziła Leszczyna.

Warunek: zmiana prezydenta

Minister zdrowia Izabela Leszczyna uzależnia zmiany w prawie aborcyjnym od wyniku trwającego właśnie wyścigu o prezydenturę.

„Liczę, iż wygra Rafał Trzaskowski i jako kandydat demokratyczny podpisze ustawę, która wyjdzie z Sejmu” – stwierdziła, dając jasno do zrozumienia, iż opowiada się za głęboką liberalizacją obowiązujących przepisów.

Jednocześnie przyznała, iż jeżeli obecny parlament nie będzie w stanie przeforsować daleko idących zmian, gotowa jest poprzeć powrót do tzw. kompromisu aborcyjnego – czyli przepisów obowiązujących przed wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego z 2020 roku.

Wypowiedzi minister zdrowia nie pozostawiają złudzeń: obecna władza zapowiada działania, które mogą otworzyć furtkę do jeszcze szerszego legalizowania aborcji. Choć zmiany te prezentowane są jako troska o zdrowie kobiet, w praktyce mogą prowadzić do systemowego odbierania życia dzieciom nienarodzonym – również tym zdolnym do życia poza łonem matki. To nie krok naprzód, ale odejście od cywilizacji życia, w której każde ludzkie istnienie – bez względu na wiek, stan zdrowia czy okoliczności poczęcia – zasługuje na ochronę.

Sprawa aborcji w 36. tygodniu ciąży, którą minister Leszczyna de facto usprawiedliwia, stawia pytanie o granice człowieczeństwa i etyki lekarskiej. Czy dziecko, które jest zdolne do życia poza organizmem matki, może być legalnie zabite?

W obliczu zbliżającej się II tury wyborów prezydenckich, głos każdego obywatela może przesądzić, czy Polska pozostanie krajem, który chroni życie od poczęcia, czy też pójdzie drogą liberalizacji, która – jak pokazuje praktyka zachodu – kończy się aborcją na życzenie. 1 czerwca wybierzmy życie.

jb
Źródło: PAP

Idź do oryginalnego materiału