Decyzja dyktatora Białorusi o wypuszczeniu 52 więźniów wywołała zaskoczenie wśród polityków i ekspertów. Na wolność wyszli obywatele m.in. Polski, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Francji, Łotwy i Litwy. Początkowo informowano o dwóch Polakach w tej grupie, jednak Ministerstwo Spraw Zagranicznych doprecyzowało, iż uwolnionych zostało trzech. Wszyscy otrzymali pomoc polskiej ambasady w Wilnie.
Według komentatorów gest Mińska może być efektem presji dyplomatycznej ze strony USA. Prezydent Donald Trump publicznie apelował do Aleksandra Łukaszenki o wypuszczenie więźniów, określając ich mianem „zakładników”.
– Coś się dzieje na Białorusi, o czym jeszcze nie wiemy i czego na razie nie potrafimy zidentyfikować – ocenił wiceminister cyfryzacji Michał Gramatyka. – o ile prezydent USA zwraca się do Łukaszenki w tak familiarnym tonie, to, jak mawiał pewien duchowny, „wiedz, iż coś się dzieje” – dodał.
Wśród zwolnionych zabrakło jednak Andrzeja Poczobuta, najbardziej znanego polskiego więźnia politycznego na Białorusi.
– To ogromna praca polskiego MSZ, które od wielu miesięcy zabiega o jego uwolnienie. Mam nadzieję, iż dzięki współpracy z sojusznikami, którzy dysponują mocniejszymi argumentami, w końcu się to uda – podkreślił Gramatyka.
Na podst. i.PL