Lwowskie niewinne wspomnienia

2 tygodni temu

LWOWSKIE NIEWINNE WSPOMNIENIA

Zapachniało ziemiochłodem

Pól wiankami kwietnym płatkiem

Łanów pochyloną głową

I zerwanym wczesnym bratkiem

W poszum gaju chłodnym rankiem

Wkradły pierwsze się promienie

Jak dziecinna wycinanka

Przeszywają las strumieniem

Kora korze niepodobna

W swej żywicy zatopiona

Naturalną mapą zdobna

Śpi w zapachu swym utkwiona

Położyłem się pod krzakiem

Malinowo niedojrzałym

Tak przykryty polnym makiem

Że mi róże zapachniały

Kołysanka i skakanka

I gra w „Zośkę” tę dziecinną

Na przedmieściu Pohulanka

Lwowskie chwile me niewinne

Zamek w słońcu ten Wysoki

I ulica Łyczakowska

Na Hetmańskich Wałach sroki

Kocie łby Zamarstynowskiej

Wielki teatr Diabla Góra

I gra w” gałę” w Stryjskim Parku

Pełna siana chłopska fura

I Paryża czar jarmarku

I chasydzkie stroje zdobne

Baby w chustach w kwiaty polne

Obciążone tobołami

I mlecznymi banieczkami

A ulica Kaźmierzowska

Z elżbietańskiej dziury wieżą

I Brygidki w kraty troskach

W martwych oknach zęby szczerzą

Na Sykstuskiej bomby dziura

Tak ulicę tę zmieniła

Że przejezdna chłopska fura

Na Floriańskiej mnie zbudziła

JUŻ PRZEPŁYNĄŁEM WSZYSTKIE MORZA

Już przepłynąłem wszystkie morza

I różne też zwiedziłem lądy

Wstęgą kraśniała złota zorza

I porywały wietrzne prądy

Słońce swym blaskiem sprzymierzało

Złotem świetliło niebne rzeźby

To śmiało się to znów płakało

Wtulone w zapach młodej wierzby

Biegłem od granic złotopola

Po łan pszeniczny dumny kłosem

Zielono-kwietny dywan pola

Ścielił się wkoło życia losem

I tak dotarłem w uroczysko

Przywędrowałem tu ze Lwowem

I ukochałem ponad wszystko

Dwa miasta – Lwów mój wraz z Krakowem

Dwa miasta otrzymałem w darze

A które piękniejsze

Czy Lwów katedrą marzeń

Czy groby królewskie?

Jedno miasto śpi skrwawione

Drugie w swym rozkwicie

Jedno miasto porzucone

Drugie w swym zenicie

A odległe te dwa miasta

Na milę przystani

Jedno już się nie rozrasta

I tęsknotą plami

Myślę iż się kiedyś uda

Dwa miasta połączyć

Nie ma chyba nic prostszego

Jak dwa serca złączyć

I liryczną pieśnią nucę

Moją myśl o Lwowie

Ale nigdy nie porzucę

Cię piękny Krakowie

A kiedy wkroczę do wszechświata

To chór gwiazdami mi odpowie

Jak ptak podniebny niebo splata

Tak dłońmi splotę cię Krakowie

Nie będę pyłem złota blasku

Księżycem zmiennym w gwiazd ozdobie

A ukochaniem gdy o brzasku

Spleciesz mnie dłońmi mój Krakowie

W swej czapce będę niewidzialny

A serce duszą mi podpowie

Śpiewając hymn mój pożegnalny

To dłońmi splotę cię Krakowie

JEST TAKIE MIASTO…

Jest takie polskiej ziemi

Które w baraki zamieniono

Jest takie miasto polskiej ziemi

W którym miliony zamodlono

Najpierw ich w łaźniach wykąpano

Potem orkiestry grały dęte

Później ich znowu ubierano

W pasiaste stroje wniebowzięte

Sługusy pana czesanego

W ząbek żłobiony swym wąsikiem

Się zabawiały w chowanego

Żywcem człowieka pasiastego

Lecz dziwna była to zabawa

Zwykle z udziałem B-cyklonu

Który ulatniał z mocy prawa

Żywe istoty do Saronu

Jak głaz milczący w swej zadumie

Jak kłosy żniwne wykoszone

Trumny chowano w innej trumnie

Z dymem ich ciała przemodlone

Najpierw ich piaskiem zasypano

Później szkolone psy zawyły

Potem ze śmiechu się skręcano

Kiedy podludzie się smażyli

Czasami była przeplatanka

Jednego goja z trzecim Żydem

Ot taka sobie gra skakanka

Ot taki sobie taniec z Juden

Potem po wielu wielu latach

Baraki stały tak jak stały

Już nie myślały o swych katach

W muzea się poprzemieniały

I było wiele wiele luda

Jedni z gwiazdami inni z krzyżem

I dziwowali się iż ruda

Dzieweczka była tu też krzyżem

I tak na wszystko spozierali

W głupocie ludzkiej wymodleni

Że gwiazdy w krzyże wymieniali

Albo na odwrót tak jak chcieli

Najpierw je piaskiem posypano

Potem je znowu przemodlono

Późnie z baraków wysypano

I je w śmietniska zamieniono

KATYŃ 2010

Znów podeptano wolność

W smoleńskim czarnym lesie

W nieludzkiej wrogiej ziemi

Staranowano kwiecień

Nie zezwolono hołdu

Ranom zadanym skrycie

To miejsce to tył głowy

W krwawy wrzesień o świcie

Mamo ty byłaś ze mną

Gdy padł zdradziecki strzał

I polską krwią urosił

Okrutnej ziemi zwał

Mamo za polską ziemię

Wylała się ta krew

W oczach mi było ciemno

Mamo już czas na gniew

Znowu minęły lata

I znowu wróg u wrót

Rozpacz i gniew się splata

W następny „polski cud”.

Więc Polsko otwórz oczy

W zdrajców ojczyzny broń

Co na nieludzkiej ziemi

Strzelała w polską skroń

Aleksander Szumański 29 kwietnia 2010 r.

WAWEL POGRĄŻYŁ ŁEZ HISTORIĘ…

Wawel pogrążył łez historię

W te nasze serca upragnione

Miłości wezwał lud victorię

Gdy w Piłsudskiego patrzył stronę

I przyszedł by ukoić sobą

To co już zdało się prześnione

I przyszedł by nad waszym grobem

Lud już nie patrzył w inną stronę

Wierności i potęgi siła

Już wypełniła łez żałobę

Przy Tobie wszak Królowa była

Więc popatrz z Polska w Matki stronę

Bo Ona zawsze była z Tobą

Tak jak Twa ziemia niepojęta

Razem jesteście pod osłoną

Chleba i wina mocą świętą

PANU PREZYDENTOWI RZECZYPOSPOLITEJ

LECHOWI KACZYŃSKIEMU W DNIU POGRZEBU NA WAWELU

18 KWIETNIA 2010 ROKU

ALEKSANDER SZUMAŃSKI z MAŁŻONKĄ

0
Idź do oryginalnego materiału