Maskirowka smoleńska – śledztwo blogerskie w sprawie tragedii 10.04

2 dni temu

Maskirowka smoleńska – śledztwo blogerskie w sprawie tragedii 10.04

Kategoria: Archiwum

Autor: piko, 11 kwietnia 2025

10.04.2025 minęło 15 lat od tragicznego zdarzenia, znanego oficjalnie jako tragedia smoleńska, katastrofa smoleńska lub zamach smoleński. Delegacja złożona z najważniejszych polityków III RP, dowódców WP i znakomitych przedstawicieli społeczeństwa zginęła w niewyjaśnionych do dziś okolicznościach, w drodze na uroczyste obchody Katyńskie.

Poniżej zamieszczam jeden z dwóch moich tekstów, które znalazły się w książce:

maskirowka smoleńska – śledztwo blogerskie w sprawie tragedii 10.04

wydanej w listopadzie 2018 r.

Książka zawiera teksty, opracowania, analizy pochodzące z blogerskiego śledztwa, prowadzonego na portalu salon24.pl i nie tylko. Dzięki @Rolexowi, jego zdecydowaniu i zaangażowaniu oraz kontaktom, niewielka część naszych opracowań, mogła zostać zebrana w formie książkowej. Wielkie podziękowania również dla wydawnictwa Bollinari (wydawca Warszawskiej Gazety) za podjęcie się tego zadania.

Książka jest dedykowana śp. blogerowi 3ZET (Paweł Ludwicki).

Poniższy tekst pierwotnie miał być wstępem do książki. Grono jednak zdecydowało, iż mógłby on zniechęcić a choćby obrazić niektórych czytelników więc przesunięto go na koniec.

Drugi tekst znalazł się w rozdziale „Usiądźmy wygodnie w fotelu i porozmawiajmy o fotelach”.

https://piko2017.wordpress.com/2017/05/17/usiadzmy-wygodnie-w-fotelu-i-poczytajmy-o-fotelach/embed/#?secret=JJkiGfm3p2#?secret=1aatEY73Ql

POSŁOWIE. CO NIE WYDARZYŁO SIĘ W SMOLEŃSKU

Bloger @Piko Piotr …

Pomysł napisania książki poświęconej Smoleńskowi zrodził się w połowie 2017 roku podczas jednego z wielu spotkań szczególnego grona osób, a książka ta miała początkowo nosić tytuł „Co nie wydarzyło się w Smoleńsku”. Co to za grupa, skąd pomysł na kolejne opracowanie związane ze Smoleńskiem i dlaczego taki przewrotny tytuł? Odpowiedź znaleźliście państwo – w co chcę wierzyć – w kolejnych rozdziałach książki, która ostatecznie została zatytułowana: „Maskirowka smoleńska. Śledztwo blogerskie w sprawie tragedii 10-04”. Praca nie ma jednego autora; jest dziełem długoletnich zbiorowych dociekań, które za cel postawiły sobie wyjaśnienie, co faktycznie stało się 10.04.2010 r. z oficjalną delegacją udającą się do Katynia na uroczystość upamiętnienia 70 rocznicy Zbrodni Katyńskiej.

Tę zbiorowość stanowili blogerzy – zarówno osoby anonimowe posługujące się pseudonimem, jak i osoby znane z imienia i nazwiska, które w internecie, prowadziły tzw. śledztwo blogerskie. Od razu dociekliwemu czytelnikowi mogą nasunąć się następujące wątpliwość:

– jaka jest wiarygodność takiego zespołu, który nie ma osobowości prawnej, biura z adresem, listy pracowników, ani żadnego zarządu, który jest ciałem poza formalną kontrolą?

– co z wiarygodnością danych, co z weryfikacją źródeł, co z niebezpieczeństwem skierowania śledztwa na fałszywe tory?

– co z kompetencjami, fachowością, wiedzą na tematy lotnicze i pokrewne?

Rozumiem te zastrzeżenia, więc choćby po przedstawieniu faktów, analiz i opinii, jeżeli jakieś wątpliwości jeszcze pozostały, należy je rozwiać. Jak działaliśmy?

Po pierwsze żeby cokolwiek móc zbadać musi być:

– określony cel (np.: co tam się stało lub nie mogło się stać), oraz „kierownik projektu”,

– platforma umożliwiająca wymianę poglądów,

– grono osób, które chce poświęcić swój czas i pracę na zajmowanie się problemem,

– określona metodyka działania.

„Kierownikiem projektu”, umownie nazwijmy „Smoleńsk”, był w zasadzie bloger FYM, czyli FreeYourMind. Dlaczego piszę w zasadzie? Ponieważ nikt mu tego kierownictwa nie zlecił, pojawiło się ono w sposób naturalny i spontaniczny. Również z uwagi na działanie w sieci, „kierownictwo” miało charakter rozproszony. Polegało to na tym, iż oprócz osoby wiodącej, każdy z uczestników śledztwa sam prowadził swoje analizy i dociekania. Blog FYMa był głównym miejscem weryfikacji informacji, ścierania się opinii, powstawania wniosków. Taki sposób procedowania zapewniał obiektywizm, wzajemną kontrolę i usuwanie błędów. Można paradoksalnie powiedzieć, iż działając niezależnie, wspólnie odkrywaliśmy, co mogło się zdarzyć 10.04.2010, a co nie mogło.

Platformą na której działaliśmy była sieć internetowa a w szczególności portal salon24.pl, blog FYMa i zaprzyjaźnione blogi. Blogi były otwarte dla wszystkich (poza trollami i głupkami), kto chciał się podzielić informacją i wyrazić jakąś opinię.

Osoby które działały po pierwsze cechował zdrowy rozsądek, logiczne rozumowanie na zasadzie przyczyna-skutek, skrupulatna analiza wszystkich informacji związanych z jednym zdarzeniem. Z tego co wiem byli to zarówno humaniści (historycy, medioznawcy, dziennikarze, socjolodzy, prawnicy) jak i fizycy, osoby po technicznych studiach, graficy komputerowi czy z medycznym wykształceniem. I jeszcze jedna istotna cecha – podczas całego śledztwa sprawa zaangażowania politycznego po jakiejkolwiek ze stron (PO v PiS) nie miała miejsca. Z tego co widziałem wszyscy byli politycznymi realistami, czyli sceptyczni do obu stron konfliktu.

Metoda działania była prosta, jasna i oczywista. Cała nasza praca opierała się na białym wywiadzie – danymi wejściowymi do analiz były zdjęcia i filmy z wrakowiska, wszelkie relacje uczestników zdarzeń poprzedzających 10.04.2010 oraz około-wypadkowych i oficjalne raporty. Cały ten materiał był analizowany pod kątem spójności, miejsca, czasu następstwa zdarzeń i logiki. Porównywany był z podobnymi zdarzeniami w historii wypadków. Takie podejście do problemów uwalniało nas na przykład od analizy jakie siły działały na brzozę i skrzydło, i czy beczka była możliwa, czy nie.

Wystarczyło wykazać, iż rozkład części na wrakowisku jest nie fizyczny, iż na podstawie udostępnionych zapisów rejestratorów ten lot nie mógł przebiegać jak oficjalnie opisano, i iż brak soków na nieszczęsnej brzozie wskazuje, iż musiała polec dużo wcześniej niż 10.04.2010.

Na koniec chciałbym podzielić się refleksją powstałą przy okazji rozmów na tzw. trudne tematy w tym oczywiście i o Smoleńsku, czyli:

Jak odbieramy informację, dlaczego w taki a nie w inny sposób?

Uzmysłowienie sobie jak postrzegamy rzeczywistość, jak rozumiemy zachodzące w niej zjawiska i procesy zależy między innymi od tego, jak odbieramy informację, jak ją analizujemy, i jakie wnioski wyciągamy. Na podstawie rozmów, kontaktów, dyskusji mogę zaryzykować twierdzenie, iż w kwestii odbioru informacji przeciętną, statystyczną osobę cechuje:

  1. Jednostronność przyswajanej informacji
  2. Niechęć do konfrontowania jej z innym źródłem
  3. Pewność o swojej odporności na propagandę i wpływ mediów na widzenie świata
  4. Bezrefleksyjne przyjmowanie opinii „autorytetów medialnych” i „autorytetów moralnych”
  5. Brak samodzielnego wnioskowania – przyjmowanie gotowych wyjaśnień, opinii
  6. Przyswojenie podawanych kalek jako własnych poglądów
  7. Dwubiegunowe widzenie polityki w RP
  8. Wiara w demokrację jako źródło wszelkiego dobra i naturalny regulator stanów nieustalonych
  9. W analizie zagadnień historyczno-politycznych (i nie tylko) zerwany związek przyczyna – skutek
  10. Ucieczka od wniosków mogących zburzyć stworzony obraz
  11. Wiara, iż “przecież wszyscy nie mogą się mylić”
  12. Utrata zainteresowania przekazem medialnym – „wszyscy kłamią”.

Kolejność punktów nie jest przypadkowa – ukazuje drogę od jednostronności do obojętności. Dlaczego tak jest? Odpowiedź jest bardziej skomplikowana, niż pokazanie jak jest. Generalnie przyczyny dzielę na wewnętrzne i zewnętrzne. Pierwsze dotyczą natury ludzkiej i warunków w jakich się dojrzewało i funkcjonuje. Powstają z następujących powodów:

  1. Człowiek w „procesie edukacyjnym” jest z reguły formatowany przez poglądy edukatorów oraz środowiska w których się obraca
  2. Człowiek jest istotą z reguły leniwą a wszelkie analizy, rozważania, szukanie źródeł kosztują sporo wysiłku
  3. Człowiek zwłaszcza uwikłany w trudy codziennej egzystencji nie ma ochoty na głębsze rozmyślania – przyjmuje rozwiązania proste i pozornie oczywiste, pasujące do jego wyobrażeń
  4. Dwa, a nie daj Boże większa ilość punktów widzenia, wprowadzają dysonans poznawczy, który wprawia w stres – trzeba przyjąć jakąś postawę a to jest męczące (punkt 2.), a czasami wręcz niemożliwe, o ile wymaga przewartościowania dotychczasowych poglądów
  5. Powiązanie określonych poglądów z pozycją: ekonomiczną, polityczną, towarzyską, rodzinną – inaczej mówiąc – konformizm
  6. Cechy takie, jak łatwowierność, podatność na wpływ innych, brak własnego zdania, ignorancja
  7. Wynik ociężałości umysłowej

Druga przyczyna określona jako zewnętrzna, to jest świadome działanie właścicieli sceny medialnej uniemożliwiające wolny dostęp do rynku mediów. Póki co nie ma możliwości, aby jeden człowiek (bądź grupa ludzi) powiedziała coś innym (dużej grupie) bez pozwolenia jakiegoś organu państwowego, czyli trzeciej osoby w postaci funkcjonariusza państwowego. Jest drobny wyjątek w postaci Internetu, ale to prawdopodobnie niedługo się skończy, bo staje się on pokaźnym źródłem niekoncesjonowanej informacji oraz ułatwia swobodną wymianę myśli. W naszym przypadku zaowocowała materiałem, którego niewielka część została zaprezentowana w tej książce.

Jak mają się powyższe rozważania do „Katastrofy Smoleńskiej”? Mają się tak jak do każdej innej sprawy, która pojawia się w obiegu medialnym, bo przecież ta „katastrofa” miała wyłącznie przebieg medialny. Nikt jej nie widział, nikt jej nie sfilmował. Znamy ją jedynie z relacji typu: „ktoś powiedział, iż inna osoba powiedziała, iż coś widziała” oraz z obrazu wrakowiska. Mógłby ktoś zaprotestować: „są przecież zapisy w różnych rejestratorach, są ofiary”. Tak są, tylko jak się przyjrzy im dokładniej, to układanka pod tytułem „Katastrofa w Smoleńsku” nie składa się w spójny obraz.

Kończąc proszę Cię, Czytelniku, abyś usunął na bok ze swojej głowy wszelkie narracje wobec Smoleńska, jakie ci się w niej zagnieździły, wszelkie stereotypy i spróbował z czystym umysłem przemyśleć dokładnie to, co staraliśmy się Ci przekazać.

Tagi:10.04.2010

Idź do oryginalnego materiału