REKLAMA
Katalog praw uczniów z niejasnościamiProjekt zakłada ustawowe określenie katalogu praw i obowiązków ucznia. Zwolennicy, jak Sławomir Wittkowicz z Forum Związków Zawodowych, uważają, iż to potrzebne, a dodatkowo należy wskazać obowiązki wychowawcze rodziców. Krytycy natomiast widzą w tym próbę centralizacji i nadmiernej ingerencji w codzienne funkcjonowanie szkół.Marek Pleśniar, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty, jako przykład przytacza zapis o ograniczeniu udziału ukaranego ucznia w wydarzeniach szkolnych maksymalnie na trzy miesiące. - Pojawia się pytanie, co w sytuacji, kiedy taka kara jest nałożona na tydzień przed końcem roku szkolnego - mówi w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną". I dodaje: - A już zupełnie niepotrzebny jest zapis, jak dyrektor szkoły ma rozstrzygać zdarzenia w szkole z winy uczniów. To banalne opisanie zwykłych czynności, niewymagających zapisu w ustawie.Rzecznik praw ucznia - trójpoziomowy system z wątpliwościamiResort chce powołać rzeczników praw ucznia na szczeblu krajowym, wojewódzkim i szkolnym. Dyrektorzy akceptują dwa pierwsze poziomy, ale sprzeciwiają się wprowadzeniu funkcji w szkołach. Argumentują, iż trudno o obiektywizm, gdy rzecznik jest jednocześnie nauczycielem podlegającym dyrektorowi. - Protestujemy zwłaszcza przeciwko wyposażeniu rzecznika w uprawnienia związane z postępowaniami dyscyplinarnymi nauczycieli - zaznacza Sławomir Wittkowicz w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".Z kolei rodzice widzą w tym szansę na lepszą ochronę praw dzieci. - Rzecznik praw ucznia jest potrzebny pod warunkiem, iż będzie miał własny głos i możliwość wspierania dzieci i młodzieży - ocenia Elżbieta Piotrowska-Gromniak, prezes Stowarzyszenia Rodzice w Edukacji.
Rady szkół - realne wsparcie czy martwy zapis?Projekt przewiduje obowiązek powoływania rad szkół, złożonych po równo z nauczycieli, rodziców i uczniów. Organy te miałyby m.in. uchwalać statut szkoły, opiniować plany pracy i zgłaszać wnioski do dyrekcji czy organów prowadzących.Pomysł budzi opór części środowiska oświatowego. - Jesteśmy przeciwko obligatoryjnemu powstawaniu rad szkół i placówek - to zawsze powinna być dobrowolna i wspólna inicjatywa - zaznacza Sławomir Wittkowicz. Krytycy przypominają, iż podobne rozwiązania próbowano wprowadzić już 25 lat temu, bez powodzenia. Izabela Leśniewska z OSKKO obawia się, iż zapis pozostanie martwy, podobnie jak w przypadku wojewódzkich rad rodziców.- Wskutek proponowanych zmian rada szkoły będzie miała kompetencje do opiniowania nauczycieli, a przecież rodzice i uczniowie często nie mają odpowiedniej wiedzy i kwalifikacji do tego - komentuje Krzysztof Baszczyński członek Związku Nauczycielstwa Polskiego w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną".
Zobacz wideo
Gessler wspomina edukację dzieci. "Ja na wywiadówkach nie będę niczego wysłuchiwać"
Rodzice natomiast dostrzegają potencjał zmian, ale podkreślają konieczność przygotowania szkół. - Aby je wprowadzić, trzeba dać większą autonomię szkole i rodzicom, a następnie je budować, co nie jest takie łatwe i oczywiste - podkreśla Piotrowska-Gromniak, zwracając uwagę na problemy rad rodziców, które zgłaszają brak wpływu na decyzje szkół.