Michalkiewicz: Przepychanki na równi pochyłej

goniec.net 10 godzin temu

Kiedy pan prezydent Karol Nawrocki zawiadomił o zawetowaniu rządowej ustawy dotyczącej regulacji rynku kryptowalut w Polsce, obywatel Tusk Donald zażądał “w trybie pilnym” od pana marszałka Czarzastego utajnienia obrad Sejmu na temat “bezpieczeństwa państwa”. Pan marszałek Czarzasty w podskokach obrady utajnił, w związku z czym opinia publiczna nie mogła się dowiedzieć, co takiego groźnego dla bezpieczeństwa państwa się wydarzyło i jakie remedium na to zagrożenie obmyślił vaginet obywatela Tuska Donalda. Z rozmaitych bąknięć wszelako można było się domyślać, iż vaginet obywatela Tuska Donalda próbuje zasugerować Wielce Czcigodnym posłom, iż veto pana prezydenta Nawrockiego do tej właśnie ustawy nie jest przypadkowe, bo próbuje on w ten sposób chronić swoich szemranych przyjaciół przed wścibstwem państwa, a poza tym – ułatwić złowrogiemu Putinowi urządzanie dywersji kolejowych w Polsce przez “obywateli Ukrainy”, którym potem wypłaca on honorarium właśnie w kryptowalutach.

Już choćby na tym przykładzie widać wyraźnie, iż historia III Rzeczypospolitej, która funkcjonowała według konstytuującej ją, niepisanej zasady: my nie ruszamy waszych – wy nie ruszacie naszych – właśnie dobiega końca, a na okres przejściowy, zanim nasz nieszczęśliwy kraj nie zostanie Generalną Gubernią, przewidziana jest inna zasada: jak wy mi tak – to ja wam tak. Chodzi oczywiście o konflikt między panem prezydentem Nawrockim a vaginetem obywatela Tuska Donalda.

Pan prezydent Nawrocki stara się tak wykorzystywać konstytucyjne prerogatywy prezydenta, by nie był on wyłącznie rodzajem dekoracji na politycznym firmamencie. Tak się szczęśliwie dla niego składa, iż koalicyjny vaginet obywatela Tuska Donalda nie dysponuje w Sejmie 276 posłami – bo taka liczba jest konieczna do odrzucenia veta prezydenta do ustawy. Z tego właśnie pan prezydent Nawrocki próbuje zrobić narzędzie jakiejś politycznej samodzielności, a z drugiej strony wykorzystuje inną prezydencką prerogatywę w postaci inicjatywy ustawodawczej i kieruje do Sejmu coraz to nowe projekty. Zmusiło to pana marszałka Czarzastego do buntowniczej deklaracji, iż będzie wobec prezydenckich inicjatyw stosował “veto marszałkowskie”. Konstytucja co prawda żadnego takiego “veta” nie przewiduje, ale pan marszałek Czarzasty wyjaśnił, iż będzie wstrzymywał “szkodliwe” projekty ustaw, to znaczy takie, które mu się nie podobają, albo które nie wskazują źródeł finansowania ustawowych rozwiązań. Nietrudno się domyślić, iż panu marszałkowi, podobnie jak reszcie koalicji tworzącej vaginet obywatela Tuska Donalda, chodzi o inicjatywy prezydenckie – bo gdyby kryterium “szkodliwości” potraktować dosłownie, to znakomitym przykładem ustawy szkodliwej, byłaby uchwalona właśnie ustawa budżetowa, przewidująca rekordowy deficyt w kwocie ponad 271 mld złotych. W rezultacie dług publiczny państwa, to znaczy – nie tylko rządu, ale razem z tzw. długiem ukrytym, dochodzi do 5 bilionów złotych ( oficjalne zadłużenie Skarbu Państwa wyniosło na koniec września 2025 roku prawie 2 bln złotych). Koszty obsługi tego długu, to znaczy – kwota, jaką obywatele będą musieli zapłacić z tytułu procentów, wynosi ok. 100 mld złotych. Trudno o lepszy dowód szkodliwości uchwalania ustaw budżetowych z deficytem – bo konieczność obsługiwania długu publicznego oznacza, iż kolejne vaginety stwarzają złudzenie normalności za cenę coraz głębszego wpychania obywateli w niewolniczą zależność od lichwiarskiej międzynarodówki. Niewolniczą – bo istota niewolnictwa w aspekcie ekonomicznym polega na tym, iż niewolnik musi pracować na swojego pana, to znaczy – oddawać mu bogactwo, które swoją pracą wytworzy.
Na tym zresztą nie koniec niebezpieczeństw, bo niedawno vaginessa z Ministerstwa Sprawiedliwości w vaginecie obywatela Tuska Donalda, madame Maria Ejchart, przedstawiła projekt uchwały Rady Ministrów w sprawie zwalczania antysemityzmu oraz “wspierania życia żydowskiego” w Polsce. Najogólniej biorąc, projekt ten przewiduje wprowadzenie dwóch reżimów prawnych; jednego dla Żydów, a drugiego dla tzw. „głupich gojów”. O ile Żydowie mają być obsypani rozmaitymi przywilejami, o tyle głupie goje, pod pretekstem walki z antysemityzmem, mają być poddane terrorowi. Nie chodzi, ma się rozumieć, o żaden “antysemityzm”, tylko o to, by sterroryzowane społeczeństwo nie ośmieliło się pisnąć słowa protestu w momencie, gdy Żydowie przystąpią do realizowania “roszczeń” dotyczących tzw. własności bezdziedzicznej, zgodnie z amerykańską ustawą nr 447. Zarówno ten terror, jak i te “roszczenia” stanowią milowy krok na drodze przekształcenia naszego nieszczęśliwego kraju w Generalne Gubernatorstwo, czyli rodzaj niemieckiej kolonii w ramach IV Rzeszy, w jaką niewątpliwie przekształci się Unia Europejska po nowelizacji traktatu lizbońskiego, którą jeszcze w ubiegłym roku, na wniosek Reichsfuhrerin Urszuli Wodęleje, rekomendował Parlament Europejski. A w Generalnej Guberni – jak to w Generalnej Guberni – Żydowie tak czy owak pozostają w centrum zainteresowania, jeżeli nie jako holokaustnicy, jak za Hitlera – to jako Herrenvolk.

W tym celu trzeba będzie jeszcze zniwelować scenę polityczną tak, żeby przywrócić na niej stan zaprojektowany w Magdalence przez generała Kiszczaka. Toteż z czeluści vaginetu obywatela Tuska Donalda, to znaczy – z paszczy obywatela Żurka Waldemara, z paszczy Marcina Kierwińskiego i z otworu gębowego Księcia-Małżonka słyszymy o konieczności delegalizacji Konfederacji Korony Polskiej Grzegorza Brauna, jako tuby “kremlowskiej dezinformacji” i w ogóle – siewczyni “nienawiści”.

8 grudnia przed niezawisłym sądem rusza proces znienawidzonego Grzegorza Brauna, który będzie sądzony za zgaszenie “chanuki” w Sejmie i naruszenie tak zwanej “cielesności” pani doktor Gizele-Mengele w oleśnickim szpitalu. To oczywiście dopiero początek, bo kwasiżurkowie z niezależnej prokuratury w pocie czoła nie tylko przygotowali kolejne “zarzuty”, ale produkują coraz to nowe. Obawiam się tedy, iż na delegalizacji Konfederacji Korony Polskiej się nie skończy, bo w Generalnej Guberni, która najwyraźniej urasta do rangi projektu pilotażowego IV Rzeszy, musi panować Ordnung.
Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż Stany Zjednoczone, które prezydent Trump właśnie wycofał z finansowego uczestnictwa w wojnie na Ukrainie, pod pretekstem konieczności zadbania przez Europę o własne bezpieczeństwo, tak naprawdę godzą się na to, by Niemcy zorganizowały ją po swojemu – na co pozwolił niemieckiemu kanclerzowi Olafowi Scholzowi jeszcze poprzedni prezydent Józio Biden. Niemcom takich rzeczy nie trzeba dwa razy powtarzać, więc trudno się dziwić, iż nie zwlekają z przygotowaniami do proklamowania IV Rzeszy, a zwłaszcza – iż nakazały przyspieszenie na odcinku pilotażowego programu Generalnej Guberni – co jest głównym zadaniem obywatela Tuska Donalda. Więc chociaż Amerykanie zauważają, iż jego vaginet zaczyna wprowadzać tutaj terror, to chyba nie zamierzają temu przeciwdziałać, bo gdyby chcieli, to wystarczyłby jeden telefon z centrali CIA do Władysława Kosiniaka-Kamysza, żeby władza obywatela Tuska rozwiała się w nicość.

Stanisław Michalkiewicz

Idź do oryginalnego materiału