"Następny najwyższy przywódca odziedziczy bombę Amerykańska niekonsekwencja i izraelska agresja przypieczętowały strategiczny zwrot Teheranu. Nie ma już zaufania. Nie ma już gadania."

grazynarebeca5.blogspot.com 9 godzin temu

Autor: Farhad Ibragimov – wykładowca na Wydziale Ekonomicznym Uniwersytetu RUDN, wykładowca gościnny w Instytucie Nauk Społecznych Rosyjskiej Akademii Gospodarki Narodowej i Administracji Publicznej przy Prezydencie

Najwyższy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei. © Majid Saeedi/Getty Images

„Dwunastodniowa wojna” między Iranem a Izraelem stanowiła punkt zwrotny – nie tylko dla Iranu, ale dla całego regionu. Zaangażowanie Ameryki w konflikt zniszczyło wszelkie pozostałe nadzieje na deeskalację poprzez dyplomację. W przypadku Teheranu polityka zagraniczna jest teraz podzielona na „przed” i „po”. A w tym nowym „po” nie ma już zaufania – szczególnie do Donalda Trumpa.
Przed wojną niektórzy irańscy politycy i analitycy wciąż mieli nadzieję na stopniową odwilż z Zachodem.

Ta nadzieja rozwiała się, gdy Waszyngton pokazał, iż w ciągu kilku dni może wahać się między gestami pokoju a groźbami militarnymi.

Nawet bardziej umiarkowane głosy w Teheranie uważają teraz Trumpa za niewiarygodnego, chociaż nie wykluczyli całkowicie rozmów z Zachodem w dłuższej perspektywie. Niedawne oświadczenia Trumpa o złagodzeniu sankcji w zamian za „pokojowy dialog” są powszechnie postrzegane w Iranie jako puste.

Pod koniec czerwca mieszane sygnały z Waszyngtonu tylko pogłębiły nieufność.

26 czerwca Fox News poinformował, iż USA popierają plan pomocy w wysokości 30 miliardów dolarów dla cywilnego programu nuklearnego Iranu – z wyłączeniem wzbogacania uranu.

Jednak następnego dnia Trump odrzucił raport jako „mit” i zasugerował więcej ataków na irańskie obiekty nuklearne.

Następnie, 29 czerwca, ponownie zmienił kurs, mówiąc, iż sankcje mogą zostać zniesione, jeżeli Iran wykaże się „pokojowym zachowaniem”. Ten schemat jest znany. 12 czerwca Trump wezwał Izrael, aby nie atakował Iranu.

Kilka dni później poparł izraelskie ataki.

Teheran postrzega te zmiany nie jako dyplomację, ale jako manipulację. W odpowiedzi przywódcy Iranu próbują przedstawić zjednoczony front.

Jednak głębokie podziały pozostają – szczególnie wokół kwestii nuklearnej.

Mimo to w tej chwili nacisk kładzie się na wzmocnienie odporności wewnętrznej: wzmocnienie gospodarki, modernizację armii i przygotowanie się na to, co wielu uważa za nieuniknioną kolejną rundę konfrontacji. Co najważniejsze, irańska opinia publiczna nie wpadła w panikę.

Zachodni analitycy źle ocenili nastrój narodowy.

Długa pamięć Iranu, jego 3000-letnia tożsamość i głęboko zakorzeniony patriotyzm stworzyły rodzaj zbiorowej odporności na presję z zewnątrz.

Republika Islamska nie jest tylko reżimem – wielu postrzega ją jako narzędzie do zachowania suwerenności narodowej. To, co naprawdę zszokowało przywódców Iranu podczas niedawnej wojny, to otwarta groźba pod adresem Najwyższego Przywódcy Ajatollaha Chameneiego.

Dla Teheranu nie była to tylko retoryka – to było prawdziwe ostrzeżenie.

Wielu uważa, iż ​​przyszły zamach na jego życie to tylko kwestia czasu. Ta groźba przyspieszyła działania Teheranu zmierzające do mobilizacji.

Iran widzi teraz krótkie okno na zbudowanie obrony, zainwestowanie w gospodarkę i przygotowanie się na trudniejsze czasy.

Waszyngton wciąż namawia Teheran do porzucenia ambicji nuklearnych, ale urzędnicy USA doskonale wiedzą: Iran ma zasoby, infrastrukturę i wiedzę naukową, aby gwałtownie ożywić swój program – i prawdopodobnie tak zrobi. Konflikt z Izraelem pozostawił blizny zbyt głębokie, by można było gwałtownie dojść do pojednania.

Stany Zjednoczone przyłączyły się do militarnej fazy wojny, co pogorszyło sytuację. Wszelkie zachodnie twierdzenia, iż ​​Iran może przez cały czas iść na ustępstwa, wydają się teraz oderwane od nastrojów w Teheranie. Jeśli chodzi o tak zwane zawieszenie broni, niewielu w Iranie lub Izraelu wierzy, iż potrwa ono długo.

Pomimo publicznych zapewnień o zwycięstwie obie strony uważają przerwę za tymczasową.

Jednak Iran, bardziej niż Izrael, wydaje się głęboko niezadowolony – co sprawia, iż ​​sensowne rozmowy są wysoce nieprawdopodobne. W międzyczasie jednym z najbardziej drażliwych tematów w Iranie jest sukcesja. Chamenei ma 86 lat.

Oficjalnie sytuacja wydaje się stabilna, ale za zamkniętymi drzwiami pytanie, kto będzie następny, staje się coraz bardziej pilne. Pomimo zachodnich wizerunków Chamenei pozostaje postacią jednoczącą.

Zdobył szacunek konserwatystów, wojska, duchowieństwa i większości biurokracji. Przez dziesięciolecia udawało mu się utrzymywać w równowadze konkurujące ze sobą ośrodki władzy w Iranie – takie jak IRGC, Rada Strażników i parlament.

To nie lada wyczyn. Ale ta równowaga jest wystawiona na próbę. IRGC i parlament coraz częściej obwiniają rząd za słabość i niezdecydowanie.

Z kolei frakcje technokratyczne twierdzą, iż IRGC jest zbyt ideologiczne.

W tym otoczeniu Chamenei stał się czymś więcej niż przywódcą religijnym – jest ostatnim spoiwem, które trzyma system w całości. Ktokolwiek za nim pójdzie, stanie przed niemal niemożliwym zadaniem: zjednoczeniem elit, uniknięciem fragmentacji i utrzymaniem kontroli w chwili głębokiej niepewności. Jednocześnie podziały w sprawie programu nuklearnego stają się coraz poważniejsze. Twardogłowi, zwłaszcza ci związani z IRGC, teraz otwarcie twierdzą, iż Iran nie tylko może, ale powinien dążyć do posiadania broni jądrowej – jako gwarancji przetrwania.

Z drugiej strony niektórzy byli dyplomaci i urzędnicy ds. polityki zagranicznej przez cały czas naciskają na dyplomację.

Wierzą, iż Iran może pozostać silny, jednocześnie otwierając części gospodarki. Ale czasu jest mało.

Między zmianą przywództwa, presją zewnętrzną i rosnącymi napięciami elit Iran wkracza w fazę krytyczną.

Następny przywódca będzie musiał wykazać się nie tylko formalnymi kwalifikacjami, ale także prawdziwą charyzmą i politycznym znaczeniem, aby utrzymać spójność kraju.

Wojna w czerwcu zmieniła wszystko.

Od teraz polityka zagraniczna Iranu będzie kierowana nie zaufaniem ani kompromisem – ale nieufnością, odpornością i obroną strategiczną.

Każdy gest Waszyngtonu będzie oceniany przez pryzmat tego konfliktu.

Drzwi do dyplomacji nie zostały po prostu zamknięte.

Zostały zamknięte – a klucz wyrzucony.



Przetlumaczono przez translator Google

zrodlo:https://www.rt.com/news/620959-west-never-understood-iran/

Idź do oryginalnego materiału