Sąd Najwyższy, rozpatrując protest wyborczy dotyczący m.in. Obwodowej Komisji Wyborczej nr 35 w Tychach, stwierdził, iż faktycznie doszło tutaj do nieprawidłowości, ale nie miały one wpływu na wynik prezydenckich wyborów. W sprawie nieprawidłowości w OKW nr 35 w Tychach śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Katowicach.
Podczas drugiej tury wyborów prezydenckich, która odbyła się 1 czerwca, w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 35 w Tychach (Przedszkole nr 17 przy ul. Tołstoja 5) Karolowi Nawrockiemu przypisano 581 głosów (62,61 proc. wszystkich ważnych głosów oddanych w tej komisji), a przy nazwisku Rafała Trzaskowskiego wpisano 347 głosów (37,39 proc.). W proteście wyborczym zakwestionowano prawidłowość takiego rezultatu. Sąd Najwyższy nakazał przeliczenie głosów w trzynastu komisjach w całej Polsce (w tym w OKW nr 35), w których zgłoszono podobne przypadki. I faktycznie, okazało się np. iż w Obwodowej Komisji Wyborczej nr 35 głosy należne R. Trzaskowskiemu przypisano K. Nawrockiemu – i na odwrót (Prokuratura Okręgowa w Katowicach prowadzi śledztwo w tej sprawie).
W piątek 27 czerwca – na posiedzeniu jawnym Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, w którym uczestniczyli Sylwester Marciniak, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, i przedstawicielka prokuratora generalnego Adama Bodnara – Sąd Najwyższy stwierdził, iż zarzuty dotyczące nieprawidłowości w sporządzeniu protokołu głosowania m.in. w OKW nr 35 w Tychach – polegające na przypisaniu głosów jednego kandydata drugiemu kandydatowi – są zasadne, ale „stwierdzone naruszenie nie miało wpływu na wynik wyborów”. Taka samą opinię SN wyraził wobec innych zarzutów zgłoszonych w rozpatrywanym 27 czerwca proteście.
Wcześniej, podczas posiedzenia sądu, podobną opinię wyraziła przedstawicielka prokuratora generalnego, stwierdzając, iż rozpatrywane uchybienia i zarzuty „nie mają żadnego wpływu na wynik wyborów”. Tego samego zdania był szef PKW.
W całej Polsce podczas wyborów funkcjonowało ok. 32 tys. obwodowych komisji wyborczych.
ZB