Ponad 9 miesięcy po powodzi, a droga w powijakach

18 godzin temu

Nie dojechało pogotowie, nie dojedzie ciężki wóz strażacki, śmieciarka, czy kurier. Policjanci dotrą, ale na piechotę. Brzmi jak żart, a dotyczy obiektu strategicznego oraz kilku rodzin.

W połowie września 2024 roku nad południową częścią kraju przeszły kilkudniowe, intensywne opady deszczu. Ulewy spowodowały wezbrania rzek i doprowadziły do powodzi. Wyjątkowo groźna sytuacja była m.in. w powiecie lwóweckim. Zbiornik zaporowy w Pilchowicach wypełnił się po brzegi. Woda wdarła się na koronę zapory. Przy braku scenariuszy działań na taką okoliczność, tylko cudem udało się sprawić, by woda nie przelała się i nie podmyła konstrukcji. Fala została skierowana na drogę asfaltową prowadzącą do zapory i nią odprowadzona poniżej obiektu. Zaporę uratowano. Szkodą uboczna było podmycie jednej z dróg – drogi prowadzącej do podnóża zapory, elektrowni wodnej i kilku położonych tam domów.

– Zniszczenie drogi nastąpiło głównie wskutek spływu wody odprowadzanej z korony zapory podczas kumulacji napływu wody powodziowej na zaporę. To doprowadziło do uszkodzenia stoku poniżej zapory i powalenia wielu drzew nad drogą oraz do powstania wyrw o głębokości do ok. 8-10 metrów w nasypie drogowym. Wymyte zostały olbrzymie ilości materiału tworzącego zbocze i nasyp drogi. – wspomina z upoważnienia nadleśniczego Wojciech Grzywa z Nadleśnictwa w Lwówku Śląskim.

Wówczas obronę zapory wszyscy nazywali sukcesem. I choćby mieszkańcy położonych przy zaporze domostw ze zrozumieniem dla powagi sytuacji bili brawo. Wprawdzie wielka woda odcięła im dojazd do posesji, ale to było mniejsze zło. Co więcej, wszyscy byli pewni, iż droga prowadząca do obiektu strategicznego, jakim z pewnością jest elektrownia wodna w Pilchowicach będzie odbudowywana priorytetowo. Nic bardziej mylnego.

Po dziewięciu miesiącach od tamtych traumatycznych wydarzeń, dojazd do domów, jak i elektrowni jest wysoce utrudniony. Utrudniony na tyle, iż pod koniec maja jedna z mieszkanek, która potrzebowała pilnej pomocy medycznej musiała zostać przez sąsiadów przetransportowana na zaporę, gdzie czekało pogotowie. Policjanci przyznają, iż w razie konieczności przyjdą z pomocą – i to dosłownie – przyjdą. Strażacy dojadą, ale tylko niektórymi samochodami i tylko do pewnego momentu. Pocztę mieszkańcy mogą odebrać – w sklepie, w centrum wsi. By wyrzucić śmieci seniorzy muszą troszkę się przespacerować. Do śmietników mają kilometr przy przewyższeniu wynoszącym około osiemdziesięciu metrów.

W telewizji widzimy ministra Kierwińskiego, wojewodę i wszystkich świętych, którzy zachwycają się sukcesami odbudowy infrastruktury po powodzi. Z rządowej kasy szerokim strumieniem płyną środki. W odbudowie pomaga wojsko. Sukces goni sukces. I nie ma czasu przejmować się takim drobiazgiem jak pięć rodzin oraz dojazd do elektrowni wodnej w Pilchowicach. Przecież licho tam nie zagląda.

Do elektrowni wodnej w Pilchowicach jej budowniczy wybudowali drogę dojazdową. Przez rzekę przerzucono most. A po drugiej stronie rzeki usytuowano kilka domostw, mieszkali w nich pracownicy obsługi elektrowni. Miejsce to było tak usytuowane, iż przez ponad sto lat i przy kilkunastu powodziach w tym czasie, nie było w żaden sposób zagrożone. Teraz mieszkańcy liczą miesiące do powrotu do normalności.

Według map (geoportal.gov.pl) droga dojazdowa do terenów położonych poniżej zapory prowadzi przez trzy działki. Działka 53/18 będąca od 2020 roku w rękach Nadleśnictwa w Lwówku Śląskim – nią dojeżdżamy do położonego u podnóża zapory mostu. Natomiast od mostu do elektrowni prowadzi droga położona na dwóch działkach: działce 53/17 będąca własnością Skarbu Państwa i od połowy drogi (wylotu kanału zrzutowego) działka będąca własnością Taurona. Uszkodzenia w wyniku powodzi powstały na na działce Nadleśnictwa i działce Taurona.

Obecnie droga należy do Tauron Ekoenergia, Lasów Państwowych i władz powiatu. Według zapewnień Tauron Ekoenergia, droga będąca w posiadaniu spółki nie stanowi dojazdu dla lokalnej społeczności, prowadzi do Elektrowni Wodnej Pilchowice. – zapewnia w odpowiedzi na nasze pytania Kancelaria Prezesa Rady Ministrów.

Status prawny okazał się wystarczającym powodem, by drogi… nie zgłosić, jako uszkodzonej po powodzi. Rzecznik Wojewody przyznaje, iż z uwagi, iż nie posiada ona jeszcze uregulowanej kwestii właścicielskiej nie została zgłoszona do wojewody, jako uszkodzona po powodzi i tym samym nie mogła być ujęta w programie rządowej odbudowy.

– Wojewoda Dolnośląski od dłuższego czasu pracuje nad tym, żeby umożliwić naprawę tej drogi. Chodzi o to, by firma Tauron mogła ją oficjalnie przejąć w użytkowanie i rozpocząć prace. – pisze Tomasz Jankowski rzecznik prasowy Wojewody Dolnośląskiego mając na myśli prawdopodobnie ten drugi odcinek drogi.

– Choć jest możliwe pozyskiwanie dotacji celowych z budżetu państwa na zadania zlecone przez administrację rządową to, niestety, nadleśnictwo nie posiada możliwości prawnych służących pozyskaniu środków finansowych przeznaczonych na usuwanie skutków powodzi z 2024 roku. – podkreśla Nadleśnictwo.

Jednocześnie lwóweccy leśnicy ucinają rozpowszechniane wśród mieszkańców plotki o tym, iż w ramach akcji FENIX wojsko chciało odbudować zniszczoną drogę, ale nadleśnictwo się nie zgodziło, jak i o tym, iż po powodzi Burmistrz Wlenia chciał przejąć zniszczona drogę i ją odbudować.

– Nadleśnictwo Lwówek Śląski nie otrzymało żadnej oficjalnej propozycji odbudowy drogi przez wojsko. Prowadzone były jedynie rozmowy o technicznym przywróceniu przez wojsko przejezdności zniszczonej drogi. Nadleśnictwo wykonało jednak te prace samodzielnie z własnych środków finansowych w terminie do 08.11.2024 roku. – tłumaczy Nadleśnictwo i dodaje:

– Po powodzi nie były prowadzone rozmowy na temat przejęcia drogi przez Gminę Wleń.

Jednocześnie leśnicy zapewniają, iż niezwłocznie po powodzi podjęli szereg działań zmierzających do odbudowania zniszczonej drogi. Jeszcze jesienią wstępnie oszacowało szkody i otrzymano zgodę Dyrektora Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych we Wrocławiu na odbudowę zniszczonej drogi. Leśnicy wraz z projektantem spotkali się z mieszkańcami i instytucjami zainteresowanymi odbudową. Na spotkaniu został przedstawiony plan działań.

Nadleśnictwo wskazuje, iż utworzyło tak zwana drogę alternatywną poprowadzoną przez las. Jest to kilometrowy odcinek drogi od zabudowań pod zaporą do drogi asfaltowej Zapora – Pokrzywnik. Na leśny dukt wysypano tłuczeń. Niestety, z uwagi na przewyższenie, duże nachylenia i jakość wykonanych prac, czyli luźny, niezagęszczony tłuczeń, zdaniem mieszkańców droga ta nie spełniała żadnych, ale to żadnych warunków bezpieczeństwa, zapewniając jedynie możliwość przejazdu samochodem stricte terenowym. Samochody osobowe nie były tam w stanie zjechać. Osobówki mieszkańcy parkowali przy koronie zapory.

Mieliśmy okazję przespacerować się tą drogą w połowie października 2024 roku, jak i w połowie czerwca 2025 roku. To z pewnością znakomity odcinek dla miłośników off- roadu. Mimo, iż wysypany tłuczniem wymagał dobrego samochodu terenowego i jeszcze lepszych umiejętności oraz mocnych nerwów.

Nadleśnictwo tłumaczy, iż zakres prac był taki a nie inny z uwagi na koszty.

Dostosowanie dojazdu do standardu drogowego jest formalnie i technicznie bardzo utrudnione. Został on wykonany na szlaku technologicznym, służącym do prowadzenia gospodarki leśnej. Dostosowanie tego dojazdu do standardu drogowego, wymagałoby zastosowania procedury analogicznej, jak przy odbudowie zniszczonej drogi nr 53/18. Ponadto koszt takiego przedsięwzięcia przewyższyłby koszt odbudowy uszkodzonej drogi. – tłumaczy Nadleśnictwo.

I jak w pierwszych tygodniach po powodzi mieszkańcy ze zrozumieniem podchodzili do problemu, tak z czasem ich cierpliwość i wyrozumiałość zaczęła się kończyć. Gdy podczas jednego ze spotkań dowiedzieli się, iż główna droga prowadząca do ich domów oraz zapory ma zostać wyremontowana dopiero w połowie 2025 roku a do tego czasu mają korzystać z drogi alternatywnej, wyrazili stanowczy sprzeciw. Byli pewni, iż droga w zimie nie będzie odśnieżana, co całkowicie uniemożliwi wydostanie się z domów. Na szczęście zima okazała się łaskawa.

Nadleśnictwo na uszkodzonej drodze dojazdowej do podnóża zapory utworzyło jednocześnie tak zwaną drogę techniczną.

„Nadleśnictwo wykonało na dz. nr 53/18 tymczasowy szlak technologiczny. Szlak technologiczny nie stanowi docelowej drogi dojazdowej do posesji mieszkańców i obiektów Zapory. Ze względu na państwa bezpieczeństwo nie może być on w tej chwili użytkowany, ponieważ nie spełnia on norm bezpieczeństwa i wymagań drogi w świetle prawa.” – wskazywali leśnicy w jednym z pism do mieszkańców.

Droga ta już jesienią ubiegłego roku została dostosowana do takiego stanu, iż mógł nią przejechać samochód terenowy. Tak, więc do posesji pod zaporą terenówką można było teoretycznie dojechać już z obu stron. Ale tylko terenówką. Nadleśnictwo przyznaje, iż sprawy biurokratyczne związane z przygotowaniem do remontu uszkodzonej drogi trwały pół roku.

– Po przejęciu przedmiotowej drogi od Wojewody Dolnośląskiego nadleśnictwo nie otrzymało żadnej dokumentacji technicznej dotyczącej tej drogi. W związku z tym, nadleśnictwo musiało samo wykonać projekt i uzyskać wszystkie niezbędne zgody na jej odbudowę. Wszystkie te prace zostały wykonane w ciągu zaledwie 6 miesięcy. – wskazuje Nadleśniczy Nadleśnictwa w Lwówku Śląskim.

W praktyce mieszkańcy, jak i pracownicy elektrowni przez ten czas zostali pozbawieni dojazdu. Dopiero w połowie kwietnia 2025 roku nadleśnictwo skompletowało niezbędne decyzje i pozwolenia do odbudowy drogi. Wyłoniono też wykonawcę.

– Nastąpiło podpisanie porozumienia z Zakładem Usług Leśnych we Wrocławiu na wykonanie odbudowy drogi; ZUL Wrocław został wykonawcą robót; po podpisaniu porozumienia niezwłocznie nastąpiło przekazanie placu budowy. – wskazuje Nadleśniczy, który dodaje, iż prace mają pochłonąć 3 miliony złotych.

Tu warto też przypomnieć, iż uszkodzona droga stanowiła także dojazd do elektrowni wodnej w Pilchowicach i ściany zapory. Wielka woda uszkodziła bowiem tak drogę nadleśnictwa (dz. 53/18) jak i całkowicie zmyła fragment drogi pomiędzy mostem a samą elektrownią (dz. 53/17). I jak wszyscy początkowo liczyli, iż dzięki dojazdowi do obiektu strategicznego prace związane z odbudową zakończą się błyskawicznie, tak gwałtownie okazało się, iż wcale nie ma takiego pośpiechu.

– TAURON przystąpił do działań związanych z przywróceniem pożądanego stanu drogi do elektrowni wodnej Pilchowice w pierwszym możliwym terminie po powodzi. w tej chwili realizowane są prace projektowe. Istotnym czynnikiem jest fakt, iż inwestycja wymaga pozwolenia na budowę i co oczywiste remont nie rozpocznie się przed uzyskaniem tego dokumentu. Moment rozpoczęcia odbudowy drogi jest również bezpośrednio powiązany z terminem zakończenia prac budowlanych na odcinku dojazdowym należącym do Lasów Państwowych. – wskazywał pod koniec czerwca Mariusz Łabuń Dyrektor Departamentu Elektrowni Wodnych Tauron Ekoenergii.

Tym samym wpierw trzeba poczekać na zakończenie prac na jednym odcinku a dopiero później ruszy odbudowa drogiego. Ciekawie w tym kontekście wypadają zapewniania Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.

Według zapewnień Tauron Ekoenergia, dostęp do budynku elektrowni jest możliwy zarówno od strony drogi powiatowej, jak i od strony przelewu stokowego. Spółka TAURON Ekoenergia jest w bieżącym kontakcie z Lasami Państwowymi, które na potrzeby dojazdu m.in. do elektrowni przygotowały i utrzymują przejezdny dojazd alternatywny od strony miejscowości Pokrzywnik. Dostęp do zapory również jest możliwy. Sytuacja związana z drogą nie tworzy zagrożenia dla bezpieczeństwa obiektu czy mieszkańców. – wskazuje w odpowiedzi dla Lwówecki.info KPRM.

Powodów do obaw nie widzi także spółka Tauron, która zapewnia, iż w przypadku sytuacji kryzysowych nie będzie problemu z dotarciem do budynku elektrowni, jak i budynków mieszkalnych.

– Do obiektów elektrowni i dla mieszkańców Lasy Państwowe przygotowały i utrzymują dojazd alternatywny, który może posłużyć, jako awaryjny w przypadku wystąpienia sytuacji kryzysowych. Dodatkowo do elektrowni prowadzi ścieżka piesza. – zapewnia Mariusz Łabuń Dyrektor Departamentu Elektrowni Wodnych Tauron Ekoenergii.

Sprawę nieco inaczej postrzegają sami mieszkańcy, którzy o problemach z dojazdem mówili od dawna, jednak ich głos nie był słyszany do czasu, aż jedna z mieszkanek źle się poczuła i wymagała pomocy medycznej. Do Pilchowic wezwano pogotowie. Ambulans dojechał, ale zaparkował nie pod jej domem a przy zaporze. Kobieta z pomocą sąsiadów, została dowieziona do ambulansu.

Piotr Bednarek Rzecznik Prasowy Pogotowie Ratunkowe w Jeleniej Górze przyznaje, iż ambulans był zaparkowany przy głównej drodze w Pilchowicach, ZRM nie kierował się w stronę wskazanych zabudowań. Co więcej rzecznik w odpowiedzi na pytania redakcji Lwówecki.info wskazuje, iż Pogotowie nie ma oficjalnych informacji o tym, iż do tej części Pilchowic nie ma dojazdu.

– W chwili obecnej nie mamy informacji o braku możliwości dojazdu do poszkodowanych we wskazanym rejonie, co nie oznacza oczywiście, iż ten dojazd istnieje i jest bezproblemowy. W przypadku problemów z dojazdem (do tych, lub innych poszkodowanych) współdziałamy najczęściej z jednostkami wspierającymi System Państwowego Ratownictwa Medycznego (tj. Państwowa Straż Pożarna oraz Ochotnicze Straże Pożarne, Policja, GOPR, WOPR) a w rejonie górskim i trudnodostępnym będzie to przede wszystkim GOPR (np. we wskazanym miejscu najprawdopodobniej poprosilibyśmy o pomoc właśnie GOPR)” – odpowiada pod koniec czerwca br. Piotr Bednarek.

Jak następnym razem, pogotowie w nagłych wypadkach o pomoc zwróci się do GOPR-u, tak policjanci dojadą w rejon zapory bardzo szybko, a dalej to już udadzą się pieszo.

– Na chwilę obecną posiadamy informacje, iż droga jest nieprzejezdna od powodzi z września 2024. Wyznaczona droga leśna od strony Pokrzywnika również jest nie do pokonania samochodem osobowym. jeżeli by wystąpiła konieczność podjęcia interwencji w tamtym miejscu to myślę, iż policjanci zeszli by na dół z parkingu znajdującego się w okolicy wjazdu na koronę tamy i adekwatnie podjęli czynności. jeżeli wystąpiłaby konieczność zatrzymania osoby, to również musieliby ją doprowadzić na piechotę do pojazdu służbowego znajdującego się na górze. Myślę również, iż w każdej innej niespodziewanej sytuacji policjanci próbowaliby podjąć działanie albo skorzystać z pomocy PSP lub OSP. – przyznaje w odpowiedzi z połowy czerwca 2025 roku podkom. Rafał Kościelny p.o. oficera prasowego KPP w Lwówku Śląskim i dodaje:

– Oczywiście cała sytuacja z brakiem bezpośredniego dojazdu do kilku budynków znajdujących się w okolicy budynku elektrowni utrudnia szybkie, sprawne i bezpieczne przeprowadzanie interwencji, ale nie jest niemożliwe. – podkreśla funkcjonariusz lwóweckiej policji.

Szczegółowej analizy infrastruktury drogowej prowadzącej do elektrowni wodnej oraz przyległych zabudowań mieszkalnych dokonali strażacy z KP PSP w Lwówku Śląskim.

– Ocenie poddano między innymi dostępność dróg dojazdowych dla pojazdów pożarniczych, ich nośność, szerokość, a także stan techniczny. Sprawdzono również możliwość rozstawienia samochodów ratowniczych w bezpośrednim sąsiedztwie obiektów oraz zidentyfikowano potencjalne przeszkody terenowe, które mogłyby utrudniać prowadzenie działań ratowniczo-gaśniczych.

Obecnie możliwy jest dojazd pojazdów ciężarowych remontowaną drogą od strony miejscowości Pilchowice w rejon elektrowni i budynków mieszkalnych. Ze względu na zły stan techniczny trasy, dojazd podnośnikiem hydraulicznym jest niemożliwy. Należy jednak zaznaczyć, iż zarówno w przypadku elektrowni, jak i zabudowań mieszkalnych, możliwy jest jedynie dojazd na odległość około 150 metrów od tych obiektów. Dojazd operacyjny samochodem gaśniczym był sprawdzany w lutym 2025 r. oraz 18.06.2025 r.

W przypadku elektrowni ograniczenie to wynika z poważnego uszkodzenia odcinka drogi dojazdowej – na długości około 60 metrów droga została całkowicie zniszczona na głębokość około 1,5 metra, co uniemożliwia przejazd samochodów gaśniczych. Natomiast dojazd do zabudowań mieszkalnych utrudnia wąski most znajdujący się na trasie dojazdowej, posiadający ograniczenie nośności do 3,5 tony. Uniemożliwia to przejazd standardowym, ciężkim samochodom gaśniczym, co w praktyce oznacza konieczność rozwinięcia bojowego na odległość około 150 metrów. – wyjaśnia mł. kpt. Grzegorz Faliński dowódca JRG PSP w Lwówku Śląskim, który dodaje, iż dojazd od strony miejscowości Pokrzywnik został sprawdzony pod kątem operacyjnym i ustalono, iż istnieje możliwość dojazdu do zabudowań, ale maksymalnie średnim samochodem gaśniczym.

Strażacy podkreślają też, iż w wyniku rozpoznania ustalono, iż istnieje możliwość organizacji stanowisk czerpania wody z pobliskiej rzeki Bóbr na potrzeby ewentualnych działań gaśniczych a warunki terenowe pozwalają na zapewnienie ciągłości podawania wody w przypadku wystąpienia pożaru.

Dodatkowo, możliwe jest dostarczenie niezbędnego sprzętu ratowniczego przy użyciu lekkich samochodów operacyjnych oraz pojazdów terenowych, co pozwala na skuteczne prowadzenie działań mimo ograniczonego dojazdu dla ciężkiego sprzętu. – wskazują strażacy.

Dojazd do budynków położonych poniżej zapory wodnej w Pilchowicach jest utrudniony bądź niemożliwy nie tylko w sytuacjach kryzysowych, ale także podczas codziennego funkcjonowania. Tak przyziemna sprawa jak wyrzucenie śmieci również wymaga samochodu terenowego, lub spaceru do kubłów na śmieci.

– Spółka IZERY realizuje odbiór odpadów z budynku elektrowni wodnej w Pilchowicach (poza systemem gminnym) – worki są wystawiane na koronie zapory w dniu odbioru. W przypadku tzw. pięciu domów położonych przy elektrowni (system gminny), odpady są odbierane zgodnie z harmonogramem z pojemników usytuowanych w okolicach przystani wodnej. Aktualnie dojazd drogą od strony Pilchowic jest niemożliwy. Utrudnia to możliwość pozbywania się odpadów przez mieszkańców i firmie odbierającej odpady. Tymczasowa lokalizacja punktu odbioru została ustalona z Gminą. – wyjaśnia Wiesław Gierus Prezes spółki IZERY w Lubomierzu.

Pocztę i paczki kurierskie mieszkańcy odbierają w sklepie w centrum wsi, bo kurierzy też do nich nie docierają.

Prace przy odbudowie zniszczonej przez powódź drogi dojazdowej do kilku gospodarstw i budynku elektrowni wodnej miały zakończyć się w lipcu. Jak wiemy terminu tego nie da się dotrzymać.

– W chwili obecnej realizowane są prace przy odbudowie drogi. Termin zakończenia prac jest ustalony na dzień 30.09.2025 roku. Na dzień dzisiejszy jest to jedyny termin ostatecznego zakończenia prac i nie był on dotychczas przedłużany. – zapewnia Nadleśniczy Nadleśnictwa w Lwówku Śląskim.

Czy realizujący zadanie zakład usług leśnych sprosta wyzwaniu? Na placu budowy nie widać wielkiego zamieszania. Jedna koparka przerzuca piach a walec drogowy stara się go zagęszczać.

Od września 2024 roku mieszkańcy pięciu domów i pracownicy Elektrowni Wodnej Pilchowice pozostają bez normalnego dojazdu. Przez ponad dziewięć miesięcy urzędnicy przerzucają się pismami, a mieszkańcy są wykluczeni. Nie mają dostępu dla pogotowia, kurierów, śmieciarek, …. W tym kontekście pojawia się jeszcze planowany remont zapory wodnej w Pilchowicach i sposób dotarcia do ściany zapory ekip remontowych. Kancelaria Premiera zapewnia, iż nie będzie z tym żadnego problemu i nie opóźni to planowanych robót.

– Rozumiemy obawy mieszkańców. Nie widzimy jednak powodów do obaw. Według zapewnień Taruon Ekonoergia, obie ściany zapory – zarówno tzw. odwodna jak i odpowietrzna (poniżej zbiornika) są dostępne z poziomu korony zapory. Zabiegi konserwacyjne, przeglądowe czy remontowe na zaporze będą kontynuowane. Dostęp do ściany od strony wody dolnej jest zapewniony ze stanowiska dolnego zapory oraz przy pomocy wykorzystania technik alpinistycznych (są to standardowe metody w przypadku obiektów hydrotechnicznych tej klasy). Nie było żadnej sytuacji, w której doszłoby do odwołania prac konserwacyjnych na zaporze. – zapewnia KPRM.

Państwo zawiodło na całej linii. Na zasypanie wyrw w drodze, utwardzenie i położenie asfaltu potrzeba roku! Przy urzędniczych wyzwaniach z przekładaniem papierków problemy mieszkańców stają się mało istotne. Nad bezpieczeństwem elektrowni i jej pracowników też nikt nie roni łez.

[See image gallery at lwowecki.info]
Idź do oryginalnego materiału