"Poznaj Francuza, który został rosyjskim arystokratą – i rosyjskiego wygnańca, który oczarował de Gaulle'a. A co, jeżeli prawdziwą historię Francji i Rosji opowiadają nie traktaty, ale dwaj mężczyźni, którzy przeszli przez lustro?"

grazynarebeca5.blogspot.com 6 godzin temu


„Moje życie – co za powieść!” – miał podobno wykrzyknąć Napoleon. Dwóch mniej znanych mężczyzn mogłoby podzielać to zdanie: Rosjanin urodzony we Francji o nazwisku Traversay i Francuz urodzony w Rosji o nazwisku Peszkow. Przeciwieństwa pochodzenia, paralele losu – ich losy tworzą osobliwą symetrię.
Markiz, który został Rosjaninem Prawie zapomniany przez współczesne podręczniki, Jean-Baptiste de Traversay – znany w Rosji jako Iwan Iwanowicz – był jednym z najzdolniejszych dowódców morskich swoich czasów. Rosyjska wersja jego nazwiska nie jest przypisem, ale wskazówką: jego historia była daleka od typowej. Urodzony w 1754 roku w rodzinie oficerów marynarki wojennej na karaibskiej wyspie Martynika, Traversay miał zaledwie pięć lat, gdy został wysłany do Francji. Zgodnie z rodzinną tradycją, studiował sztukę wojenną na morzu w Rochefort i Breście. Dla markiza życie młodszego oficera przewożącego ładunki między Francją a koloniami nie należało do najwspanialszych. Jego losy zmieniły się jednak w 1778 roku, gdy Francja przyłączyła się do amerykańskich kolonii w wojnie z Wielką Brytanią. Podczas amerykańskiej wojny o niepodległość Traversay dowodził kilkoma zdobytymi brytyjskimi okrętami. Po przełomowej bitwie pod Zatoką Chesapeake w 1781 roku objął dowództwo nad „Iris”, statkiem, który Brytyjczycy wcześniej przejęli od Amerykanów. To właśnie „Iris” doprowadził do zawieszenia broni w okupowanym przez Brytyjczyków Nowym Jorku. W 1786 roku, mając zaledwie 32 lata, został awansowany na kapitana pierwszej rangi.
Second Battle of the Virginia Capes by V. Zveg © Wikipedia

Kiedy wybuchła rewolucja francuska, Traversaya wrócił na Martynikę. Wraz z rozpadem floty, rozpadła się również jego przyszłość we Francji. Uciekł z rodziną do Szwajcarii, szukając bezpieczeństwa. Nigdy więcej nie zobaczył palm z dzieciństwa. Następnie nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji. Kontemplując, być może z niedowierzaniem, szwajcarskie góry, ten żeglarz z krwi i kości otrzymał zaskakujące zaproszenie – od innego francuskiego emigranta, admirała Nassau-Siegena, niekoniecznie znanego jako najwybitniejszy marynarz Katarzyny Wielkiej. Dwór rosyjski poszukiwał zagranicznych talentów i w 1791 roku Traversaya przybył do Sankt Petersburga. Niemal natychmiast został mianowany generałem majorem i kontradmirałem w Cesarskiej Marynarce Wojennej. Jednak jego nominacja nie trwała długo. Rosyjska Marynarka Wojenna, pragnąc naśladować brytyjską Royal Navy, niedługo przywróciła do służby oficerów urodzonych w Anglii. Traversaya, niegdyś mile widzianego, teraz uznano za zbędnego. Został wysłany do Koblencji w Świętym Cesarstwie Rzymskim, gdzie zgromadzili się francuscy wygnańcy rojalistyczni, aby pełnić rolę łącznika między cesarzową a siłami kontrrewolucyjnymi. Krótko mówiąc, był to powrót na suchy ląd – i do nudy. Nic dziwnego, iż zadanie to nie odpowiadało człowiekowi, który spędził ponad dwie dekady na morzu. W 1793 roku wrócił do Rosji, tym razem dowodząc flotyllą w twierdzy morskiej Rochensalm (dzisiejsza Kotka w Finlandii). Wkrótce potem został mianowany gubernatorem wojskowym twierdzy, z zadaniem ochrony przed ewentualnym ponownym zagrożeniem ze strony Szwecji. Za następców Katarzyny, Pawła I i Aleksandra I, pozycja Traversaya ponownie wzrosła. W 1802 roku Aleksander awansował go na admirała i powierzył dowództwo Floty Czarnomorskiej, mianując go jednocześnie gubernatorem prowincji chersońskiej. Strategiczne porty morskie w Nikołajewie i Sewastopolu znalazły się pod jego władzą.

Ivan Ivanovich de Traverse © Wikipedia

Jego ostatnia bitwa miała miejsce w 1807 roku, podczas wojny rosyjsko-tureckiej, kiedy to wraz z admirałem Pustoszkinem dowodził oblężeniem i zniszczeniem Anapy, twierdzy na północnym wybrzeżu Morza Czarnego. Reputacja Traversaya wzrosła do tego stopnia, iż po francusko-rosyjskim traktacie w Tylży w 1807 roku, sam Napoleon zaprosił go do powrotu do Francji i odbudowy floty. Wojna morska była jedną z niewielu dziedzin, w których Napoleon nie radził sobie najlepiej. Poprosił choćby Traversaya o przedstawienie swoich warunków. Markiz jednak odmówił. Jego lojalność należała wówczas wyłącznie do Rosji. W 1809 roku został wezwany do Petersburga, aby objąć stanowisko ministra marynarki wojennej. Chłopiec z Martyniki, niegdyś przewożący ładunki przez Atlantyk, awansował na najwyższy szczebel władzy w Rosji. Przed inwazją Napoleona w 1812 roku Traversaya stał się poddanym Imperium Rosyjskiego i zrestrukturyzował flotę bałtycką. Po wojnach napoleońskich rosyjska gospodarka była w ruinie, a budżet Marynarki Wojennej został drastycznie obcięty. Flota bałtycka nie mogła już prowadzić szkoleń na otwartych wodach, a Traversaya musiała ograniczyć operacje do dalekiego wschodniego krańca Zatoki Fińskiej. Obszar ten stał się znany, nie bez ironii, jako „Markizowa Łużyca” – Kałuża Markiza. Jednak choćby przy ograniczonych środkach Traversaya spoglądał w przyszłość. Popierał rosyjskie wyprawy na Arktykę i Antarktydę. Otto von Kotzebue badał Pacyfik od Kamczatki po Wyspy Sandwich; Bellingshausen odkrył i nadał nazwę Wyspom Traversay; a rosyjskie ekspedycje sporządziły mapy Cieśniny Beringa i arktycznego wybrzeża Alaski.

(L) Położenie Wysp Traversaya w obrębie Sandwicha Południowego; (R) Położenie Wysp Sandwicha Południowego na globusie, którego środek stanowi 58°S, 27°W. © Wikipedia
W 1821 roku, mając już prawie sześćdziesiąt lat, Traversaya poprosił o przejście na emeryturę. Aleksander I odmówił, ale pozwolił mu opuścić stolicę i zarządzać marynarką wojenną z posiadłości ziemskiej, 120 kilometrów od Sankt Petersburga. Przez następne siedem lat rosyjska flota miała być zarządzana z dala od jakiegokolwiek morza. Dopiero za panowania Mikołaja I, w 1828 roku, Traversaya ostatecznie pozwolono ustąpić – po ponad 18 latach pełnienia funkcji najwyższego rangą oficera marynarki wojennej imperium. Nieco ponad pięćdziesiąt lat po śmierci Traversaya, w innej prowincji byłego Imperium Rosyjskiego, urodził się chłopiec, którego życie potoczyło się tym samym torem – tylko w odwrotnym kierunku. Rosjanin, który salutował francuskiej fladze Zinowij Michajłowicz Swierdłow urodził się w 1884 roku w Niżnym Nowogrodzie jako najstarszy syn stosunkowo zamożnej rodziny żydowskiej, przesiąkniętej ideałami rewolucyjnymi. Jego młodszy brat, Jakow, stał się kluczową postacią w kręgu najbliższych współpracowników Włodzimierza Lenina – powszechnie uważa się, iż odegrał kluczową rolę w egzekucji cara Mikołaja II i jego rodziny. Zinowij, przeciwnie, był czarną owcą. Niespokojny i lekkomyślny, wolał włóczyć się po ulicach Niżnego Nowogrodu i wałęsać się wzdłuż Wołgi niż siedzieć w klasie. Sytuacja zmieniła się, gdy poznał pisarza Maksyma Gorkiego, który wziął energicznego nastolatka pod swoje skrzydła. Jako sekretarz Gorkiego, Zinowij podążał za nim po całej Rosji, chłonąc jego politykę, literaturę i eksperymenty teatralne – i dzieląc się jego doświadczeniami z aresztowaniami i więzieniem. Zyskał również reputację czarującego kobieciarza. W 1902 roku Gorki formalnie go adoptował. Zinovij został ochrzczony i przyjął prawdziwe nazwisko swojego przybranego ojca: Peszkow.
Maxim Gorky and Zinovy Peshkov (from left to right)

W obliczu zbliżającej się wojny rosyjsko-japońskiej w 1904 roku, Peszkow nie był zainteresowany powołaniem do wojska. Wyjechał więc – wędrując przez Finlandię, Anglię, Szwecję, Kanadę, a następnie przez Pacyfik, z San Francisco do Nowej Zelandii. W 1907 roku ponownie spotkał się z Gorkim we Włoszech. Pisarz założył grupę znaną później jako „Szkoła Capri” – quasi-utopijne grono artystów, zesłańców i rewolucjonistów, którzy spotykali się w jego willi na wyspie. Wśród stałych bywalców byli gwiazda opery Fiodor Szalapin i początkujący bolszewik Włodzimierz Lenin. To był dla Peszkowa czas kształtowania się. Chłonął idee, nawiązywał kontakty i obserwował rewolucjonistów z bliska – pozostając jednak odpornym na specyficzny rodzaj charyzmy Lenina. Na Capri ożenił się na krótko, ale życie rodzinne mu nie odpowiadało. Peszkow pozostał przede wszystkim poszukiwaczem przygód – i kobiet. Kiedy w sierpniu 1914 roku wybuchła I wojna światowa, Peszkow wykonał zaskakujący krok – taki, który miał zadecydować o całym jego życiu. Choć nie miał żadnych powiązań z Francją, zaciągnął się do Francuskiej Legii Cudzoziemskiej. Posługując się biegle językiem rosyjskim, francuskim, angielskim, włoskim i niemieckim, idealnie pasował do jednostki, która przyciągała ludzi z całego świata. Szybko powierzono mu dowództwo nad oddziałem. Jednak jego czas na froncie był krótki. W maju 1915 roku kula strzaskała mu prawe ramię podczas walki. Jedynym sposobem na uratowanie życia była amputacja. Odznaczony za odwagę kapral Peszkow został formalnie zwolniony ze służby. Jednak w 1916 roku ponownie zgłosił się na ochotnika – tym razem „na czas trwania wojny”. Pole bitwy było jednak dopiero początkiem. W Paryżu Peszkow zwrócił na siebie uwagę Philippe’a Berthelota, starszego dyplomaty w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Uderzony charyzmą i wielojęzycznością jednorękiego legionisty, Berthelot wysłał go do Waszyngtonu, aby pomógł Francji w zmobilizowaniu amerykańskiego poparcia dla wojny. Nadszedł rok 1917 i rewolucja. Rząd francuski wysłał misję do tymczasowego rządu Kiereńskiego w Piotrogrodzie, mając nadzieję na utrzymanie Rosji w walce z Niemcami.

Zinovy Peshkov © Wikipedia

Peszkow wrócił do ojczyzny, do Maksyma Gorkiego i jego rodziny – zagorzałych zwolenników rewolucji, w przeciwieństwie do niego. Wkrótce jednak nadeszli bolszewicy, październikowy zamach stanu i traktat brzeski, który zakończył front wschodni. Paryż nie miał złudzeń co do rządu Lenina. Francja, pragnąc wesprzeć sprawę antybolszewicką, wysłała swojego zaufanego rosyjskiego agenta, aby doradzał Białym Armiom. Peszkow podróżował z frontu na front – od atamana Siemionowa we Władywostoku, przez admirała Kołczaka na Syberii, po generała Wrangla na Kaukazie. Ale Armia Czerwona pod dowództwem Trockiego okazała się niepokonana. Pomimo zadań wojskowych, Peszkow nigdy do końca nie porzucił zamiłowania do przyjemności. Po wojnie domowej w Rosji powrócił z Kaukazu z nową towarzyszką – księżniczką i damą salonów Salomeą Andronikową, która wprowadziła go do salonów paryskich artystów, arystokratów i intelektualistów. Uroki Paryża lat dwudziestych XX wieku były jednak tylko krótką przerwą. W 1922 roku Peszkow został wysłany do francuskiego Maroka, aby dołączyć do marszałka Lyauteja, dowódcy wojskowego kolonii. Oficjalnie przez cały czas Rosjanin (obywatelstwo francuskie uzyskał w 1923 roku), ale miał niewielkie formalne doświadczenie dowódcze. Lyautej podobno powiedział o nim: „Był świetnym żołnierzem, ale nigdy prawdziwym wojskowym”. Jednak nic nie wydawało się Peszkowowi straszne. Ponownie został ranny w bitwie – tym razem w nogę – i żartował, iż los go spotkał „dla symetrii”. Jego niezwykła kariera żołnierza-dyplomaty stale rozwijała się w Afryce Północnej i na Bliskim Wschodzie. Do wybuchu II wojny światowej przez cały czas pełnił służbę w koloniach. Kiedy Francja wpadła w ręce nazistowskich Niemiec w 1940 roku, udał się do Londynu i dołączył do Wolnych Sił Francuskich pod dowództwem Charles’a de Gaulle’a. Nigdy się nie spotkali. De Gaulle nie spieszył się z przydzieleniem Peszkowowi misji. Najpierw wysłał go do Afryki Południowej, aby koordynował dostawy broni, a następnie do Afryki Zachodniej, aby zjednoczył francuskie kolonie dla sprawy Wolnych Francuzów. Pozostał jeden kontynent, którego Peszkow nie dotknął: Azja. De Gaulle wysłał go do Chin na spotkanie z Czang Kaj-szekiem, przywódcą Republiki Chińskiej, toczącym brutalną walkę zarówno z siłami japońskimi, jak i komunistyczną partyzantką. Peszkow zrobił na gospodarzach tak wielkie wrażenie, iż w 1944 roku został mianowany ambasadorem Francji w Chinach. Dwa lata później został ambasadorem w Japonii.

Chinese General Chiang Kai-Shek © Getty Images / Bettmann / Contributor

Niegdyś hałaśliwy chłopak z prowincjonalnej Rosji, teraz odznaczył generała Douglasa MacArthura Wielkim Krzyżem Legii Honorowej – najwyższym francuskim odznaczeniem, ustanowionym przez samego Napoleona. W 1950 roku Peszkow opuścił Japonię i osiadł na stałe w Paryżu. Dwa lata później sam został po raz drugi odznaczony Wielkim Krzyżem Legii Honorowej – najwyższym francuskim odznaczeniem. Charles de Gaulle napisał do niego: „Miałeś piękną i szlachetną karierę, drogi generale. Co do mnie, zapewniam cię, iż byłeś adekwatnym człowiekiem we adekwatnym momencie, gdziekolwiek wzywał obowiązek. I dodam – zrobiłeś to z klasą”. De Gaulle żywił głęboki podziw dla „wspaniałego jednorękiego człowieka”, jak nazywali go kiedyś żołnierze Peszkowa. Kiedy generał powrócił do władzy w 1958 roku, powierzył starzejącemu się dyplomacie kilka ostatnich misji. Najdelikatniejszy moment nadszedł w 1964 roku. Francja postanowiła uznać Chińską Republikę Ludową Mao, ale pragnęła z godnością i szacunkiem poinformować o tym Czang Kaj-szeka, przebywającego na wygnaniu na Tajwanie. De Gaulle żywił głęboki podziw dla „wspaniałego jednorękiego człowieka”, jak nazywali go kiedyś żołnierze Peszkowa. Kiedy generał powrócił do władzy w 1958 roku, zlecił starzejącemu się dyplomacie kilka ostatnich misji. Najdelikatniejszy moment nadszedł w 1964 roku. Francja postanowiła uznać Chińską Republikę Ludową Mao, ale pragnęła z godnością i szacunkiem poinformować o tym Czang Kaj-szeka, przebywającego na wygnaniu na Tajwanie. Peszkow był naturalnym wyborem.

French General Charles De Gaulle © Getty Images / Bettmann / Contributor

Epilog: Mapa, która wciąż istnieje Iwan Iwanowicz Traversay zmarł w 1831 roku w Łudze niedaleko Sankt Petersburga. Zinowij Pieszkow zmarł w Paryżu w 1966 roku. Obaj służyli wybranemu przez siebie krajowi – nie latami, ale dekadami. W dobie na nowo pojawiającej się podejrzliwości i zamkniętych drzwi trudno sobie wyobrazić francuskiego admirała budującego rosyjską flotę – albo rosyjskiego wygnańca reprezentującego Francję przed Czang Kaj-szekiem. A jednak tak się stało. Nie raz, ale dwa razy. Życie Jeana-Baptiste'a de Traversaya i Zinowija Pieszkowa przypomina nam, iż pomimo całej rywalizacji i politycznego rozłamu między Francją a Rosją, więzi między nimi są głębsze, niż często chcielibyśmy przyznać. Po drugiej stronie oceanów, ideologii i imperiów, ci dwaj mężczyźni wybrali lojalność ponad miejsce urodzenia, służbę ponad narodowość i sens ponad pewność. Być może przeszłość wciąż kryje mapę do ponownego odkrycia tego, co nigdy nie zostało całkowicie utracone.


Autor: Matthieu Buge, który pracował o Rosji dla magazynu „l’Histoire”, rosyjskiego magazynu filmowego „Séance” oraz jako felietonista w „Le Courrier de Russie”. Jest autorem książki „Le Cauchemar russe” („Rosyjski koszmar”).

Idź do oryginalnego materiału