Według legnickiej prokuratury, odprowadzane do kanalizacji i przesączające się wprost do ziemi odpady z biogazowni w Szczedrzykowicach (gmina Prochowice) stwarzały zagrożenie dla fauny, flory a także życia i zdrowia okolicznych mieszkańców. Na ławę oskarżonych trafili starszy inżynier projektu Krzysztof C. (45 lat) i starszy operator Mirosław D. (61 lat). Grozi im od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Prokuratorskie postępowanie skłoniło francuskiego właściciela biogazowni do rozpoczęcia praw naprawczych, dzięki którym środowisko będzie bezpieczne. Z aktu oskarżenia wynika, iż w okresie około 6 miesięcy pomiędzy połową kwietnia a początkiem października 2024 roku Krzysztof C. i Mirosław D doprowadzili do powstania w biogazowni nadmiernej ilości odpadów zawierających duże ilości azotu i fosforu. Substraty dostarczane do biogazowni nie były przykrywane plandekami, co sprawiało, iż zalewały je deszcze. Efektem tej sytuacji była tak wielka ilość odcieków z kiszonek, iż nie mieściły się w silosach. Wyciekały poza zbiorniki i przedostawały się do kanalizacji deszczowej.
Problem stwarzała też przeciekająca od lat płyta podłogowa silosu. Odcieki z kiszonek szczelinami przedostawały się do gruntu.
Próbując opanować sytuację Mirosław D. za przyzwoleniem Krzysztofa C. polecił pracownikom zakładu, aby łyżką ładowarki wybierali odcieki z silosu na kieszonki i wlewali do studzienek kanalizacyjnych.
- Zdarzało się to choćby kilkanaście razy na jednej zmianie - dopowiada prokurator Liliana Łukasiewicz, rzeczn