W niespodziewanym zwrocie wydarzeń prezydent Donald Trump zdecydował się odwołać obowiązujące od lat ograniczenia dotyczące ciśnienia wody w prysznicach. Jego najnowsze rozporządzenie, podpisane 9 kwietnia 2025 roku, znosi przepisy wprowadzone przez poprzednie administracje Baracka Obamy i Joe Bidena. Jedni biją brawo za przywrócenie „wolności łazienkowej”, inni wieszczą ekologiczną katastrofę. „Prysznice znów będą wspaniałe!” – ogłosił triumfalnie prezydent USA.

Fot. DALL·E 3 / Warszawa w Pigułce
Nowe prawo uchyla limity przepływu wody, które dotąd nie mogły przekraczać 9,5 litra na minutę. Biały Dom ogłosił, iż Trump „zakończył wojnę o prysznice” i ostatecznie zerwał z „absurdalną kontrolą biurokratów” nad amerykańskimi łazienkami. Według prezydenta poprzednie regulacje były „śmieszne”, wymuszały długie kąpiele i ograniczały komfort obywateli.
Więcej wody, więcej wolności – ale czy na pewno?
Zmiany nie dotyczą wyłącznie pryszniców. Rozporządzenie dotyczy również toalet, zmywarek i innych domowych urządzeń. od dzisiaj producenci będą mogli oferować modele o dowolnym przepływie, bez państwowych limitów. Trump argumentuje, iż chodzi o „życie w normalności”, a sam przyznał, iż nie mógł umyć swoich „pięknych włosów” bez irytacji.
Trump: „To o godność i komfort obywateli”
W Gabinecie Owalnym, podczas uroczystego podpisania dokumentu, Trump nie krył zadowolenia. „Lubię mocny strumień wody. To nie jest nic złego” – stwierdził. I dodał, iż Amerykanie mają dość życia pod dyktando ekologicznych nakazów.
Ekologiczna bomba z opóźnionym zapłonem?
Nie wszyscy jednak dzielą optymizm prezydenta. Greenpeace USA i inne organizacje alarmują: zniesienie limitów może doprowadzić do gwałtownego wzrostu zużycia wody i energii. „To powrót do przeszłości, która nie uwzględnia zagrożeń XXI wieku” – ostrzegają eksperci.
Producenci w gotowości – rynek zareaguje natychmiast
Branża sanitariatów już szykuje się na nowe realia. Producenci zapowiadają szybkie wprowadzenie na rynek „pełnociśnieniowych” modeli, choć ostrzegają, iż ceny mogą wzrosnąć. Z drugiej strony – konsumenci otrzymają większy wybór. „To rewolucja rynkowa i technologiczna” – komentują analitycy.
Bitwa o łazienki – symbol większej wojny politycznej
„Prysznicowa wolność” stała się kolejną linią frontu między republikańskim liberalizmem a demokratycznym pragmatyzmem. Dla jednych to kwestia komfortu, dla innych – zagrożenie dla planety. Decyzja Trumpa wpisuje się w szerszą strategię: mniej regulacji, więcej swobody. Ale czy cena za taką wolność nie będzie zbyt wysoka?
Podsumowanie: ciśnienie rośnie – nie tylko w rurach!
Trump podgrzał debatę, której skutki mogą odczuć zarówno gospodarstwa domowe, jak i globalne systemy wodne. Czy USA wrócą do czasów bezrefleksyjnego marnotrawstwa? A może to tylko pozorny alarm? Jedno jest pewne – temat pryszniców stał się metaforą sporu o to, w jakiej Ameryce chcemy żyć: wygodnej czy odpowiedzialnej. Przypomimamy, iż podobną batalje stoczono własnie o plastikowe słomki, to znaczy mają one być wszedzie dostępne, zamiast papierowych, które z koleji obowiązuja w Europie.
Źródło: businessinsider.com.pl/warszawawpigulce.pl