- Zamknięcie granicy potrwa do odwołania. Będziemy na bieżąco analizować sytuację i ewentualnie podejmować decyzję o przywróceniu ruchu granicznego. Jestem przekonany, iż wszystkie kwestie dotyczące bezpieczeństwa naszych granic będą tutaj zagwarantowane. Jak wszyscy widzieliśmy w minionych dniach, ta decyzja jest także spowodowana różnego rodzaju zachowaniami agresywnymi wobec Polski, które niestety potwierdziły się w formie incydentów naruszenie polskiej przestrzeni powietrznej - mówi Marcin Kierwiński minister administracji i spraw wewnętrznych.Wesprą przedsiębiorców? Wskazał, iż decyzja dotyczy polskiego bezpieczeństwa i będzie obowiązywać tak długo, dopóki jakiekolwiek przesłanki zagrażające polskiemu bezpieczeństwu i bezpieczeństwo obywateli będą cały czas aktywne. - Wszystkie resorty mają przygotować ewentualne zestawienie potencjalnych strat i na podstawie tego, jakie te straty będą w związku z zamknięciem granicy, będziemy podejmować decyzję o ewentualnym wsparciu dla poszczególnych branż przemysłu. To są decyzje, które przed nami - mówił minister podczas konferencji prasowej zorganizowanej na przejściu granicznym w Terespolu w nocy z 11 na 12 września, gdy zamknięte zostały ostatnie funkcjonujące dotąd przejścia graniczne z Białorusią. Od 12 września samochody osobowe jadące w obu kierunkach, nie przekroczą granicy na wysokości Terespol – Brześć, natomiast ciężarówki nie przejadą przez przejście Kukuryki – Kozłowicze. Zamknięte zostały również trzy kolejowe przejścia graniczne: Kuźnica Białostocka-Grodno, Siemianówka-Swisłocz, Terespol-Brześć.” Do posła Dariusza Stefaniuka zwrócili się mieszkańcy regionu podczas dyżuru poselskiego.- To sytuacja bardzo dramatyczna, zarówno dla firm logistycznych, które mają podpisane umowy i kontrakty i zostały zupełnie zaskoczone zamknięciem granicy, bo dano im dosłownie dwa dni na przyjęcie tej informacji, jak i dla mieszkańców regionu, którzy de facto żyją z tej wymiany handlowej. Wiele osób pracuje w firmach logistycznych i utrzymuje się z tego - wskazuje Dariusz Stefaniuk.Poseł wydał interpelację i zwrócił się do premiera Donalda Tuska z pytaniem, kto za to zapłaci. - Czy będą rekompensaty dla firm, które utracą swoje wpływy? Czy państwo wypłaci odszkodowania z powodu zamknięcia granicy? Przypomnę, iż ćwiczenia Zapad realizowane są od wielu lat, a nikt wtedy nie zamknął ani przejścia kolejowego, ani ciężarowego. Dzisiaj słyszymy, iż przejścia będą zamknięte do odwołania - mówi Dariusz Stefaniuk.To duży problem- Przede wszystkim najważniejsze pytanie brzmi: kiedy granica zostanie otwarta? Mogliśmy wjeżdżać na teren Białorusi tylko przez Koroszczyn i tylko przez Koroszczyn mogliśmy wracać. Nasze ciężarówki, które wjechały na teren Białorusi przed zamknięciem granicy. mogą maksymalnie przebywać tam 10 dni. Co dalej po tym czasie, jeżeli granica nie zostanie otwarta? To duży problem, bo Białoruś może nałożyć na nas postępowanie administracyjne za złamanie przepisów dotyczących długości pobytu na jej terytorium - mówi Marcin Potapczuk z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Przewoźników w Białej Podlaskiej, współwłaściciel firmy PDP Logistics. Drugą, jeszcze ważniejszą kwestią są pracownicy. - Około 80 proc. kierowców pracujących w firmach w naszym regionie to kierowcy z Białorusi. jeżeli są na Białorusi, nie mogą przyjechać do pracy w Polsce. jeżeli wracają z tras dalekich z Europy, nie mają jak wrócić do domu. To duży problem - zaznacza Marcin Potapczuk.Nie można też zapominać o Małaszewiczach. - To dramat ludzi, dramat firm, dramat przedsiębiorców. Walkę z Białorusią czy Rosją przerzuca się na barki przedsiębiorców ze wschodniej Polski i to my ponosimy realne koszty tego wszystkiego - zauważa Marcin Potapczuk. - Sytuacja dla nas jest dramatyczna. Nasz terminal, ale też inne terminale i pracodawcy, z dnia na dzień zostaliśmy pozbawieni strony przychodowej. Poprzez brak wagonów i brak ładunków do przeładunku nie jesteśmy w stanie zarabiać na utrzymanie firmy. To jest duży problem - mówi Piotr Horeglad z firmy Grupa Horeglad.Problemem jest również to, iż nie jest jasno określone, jak długo ta sytuacja patowa może potrwać. - Owszem, w krótkim horyzoncie czasowym jesteśmy w stanie sobie poradzić, ludzie mają zaległe urlopy, więc mogą je wykorzystać. Jednak w dłuższej perspektywie to katastrofa. Biorąc pod uwagę fakt, iż południowe Podlasie nie jest terenem przemysłowym, takie zakłady pracy są bardzo istotne dla utrzymania miejsc pracy. Zgadzam się, iż bezpieczeństwo kraju jest rzeczą nadrzędną i nie mamy prawa o tym dyskutować. Natomiast bezpieczeństwo socjalne firm i ludzi, którzy w nich pracują, także jest istotne i nie można o tym zapominać - zaznacza Piotr Horeglad.Dodaje, iż podobną sytuację miały firmy w czasach covidu. - Wtedy rząd i państwo wyszły naprzeciw oczekiwaniom przedsiębiorców i zostały pokryte koszty związane z ubezpieczeniami socjalnymi. Uważamy, iż podobną tarczę wsparcia można byłoby wprowadzić teraz. Mogłyby to być subwencje pokrywające koszty utrzymania pracowników - wskazuje.Lubelskie. Syreny zawyły naprawdę pierwszy raz od latOdszedł biskup Antoni Pacyfik DydyczPrezydent uniewinniony. Oskarżyciel chce apelować