Rozmyślania po wyborach

6 godzin temu

Wybory, wybory i po wyborach. Mogłoby się wydawać, iż w takiej sytuacji stronnictwa uważające się za reprezentantów społeczeństwa, czy czasem choćby ludu, będą zadawać sobie wiele pytań o to, co zrobiły źle, co mogłyby zrobić lepiej, dlaczego ludzie nie głosowali na nie w takiej mierze, w jakiej by sobie tego życzyły. Można by sądzić, iż ktoś zapyta: co takiego się stało, iż lud woli głosować na super prawicową Konfę niż na nas, postępowców. Ale jakoś takich głosów prawie nie słychać w chórze zaprzeczeń, agresji moralnej i pogardy.

To typowy przykład skrajnego zjawiska sprzężenia zwrotnego dodatniego, na jakim opiera się zarówno system neoliberalny, jak i systemy totalitarne. Mechanizm ten w ujęciu systemowym oznacza, iż system w odpowiedzi na różne bodźce stosuje zasadę „więcej tego samego”. W języku nowoczesnego zarządzania nazywa się to optymalizacją, czyli strategią najlepszych praktyk.

Strategia najlepszych praktyk

Optymalizacja sprawia wrażenie dużej skuteczności w krótkim okresie, powoduje koncentrację i konsolidację władzy i własności. W języku ubiegłowiecznej socjologii nazywa się to błędnym kołem.

System nie uczy się, choćby kryzysy nie są w tej sytuacji okazją do nauki, ale staje się coraz bardziej niewydolny w zmieniających się okolicznościach.

Nie wiedzą o tym na ogół choćby jego elity, bo w odróżnieniu od mechanizmu sterowania poprzez sprzężenie zwrotne ujemne, gdzie odmienne sygnały powodują korygowanie zasad zarządzania – sprzężenie zwrotne dodatnie sprawia, iż odmienne sygnały są ignorowane lub wymazywane z rejestru informacji systemu. Tak jakby nie istniało nic poza zasadami systemu – „nie ma alternatywy”, jak głosiła brytyjska premiera Margaret Thatcher.

Zapraszamy na staże, praktyki i wolontariat!

Dołącz do nas!

Elity w systemie sterowanym dzięki sprzężeń ujemnych przynajmniej w części starają się być czujne na różne głosy i możliwości – wiemy o tym, iż choćby Charles de Gaulle cenił wrażliwość na słabe sygnały. W systemie, w którym dominuje sprzężenie zwrotne dodatnie, wyższe sfery zajmują się same sobą.

Rola elit w formacjach politycznych

Każda formacja ma swoje elity, które legitymizują jej działania, wypracowują wizje i przygotowują kadry zarządzające. Na ogół formacje mają też na podorędziu zapasowe elity, które dostarczają alternatywnych wizji. Jest na ogół także jakaś opozycja: kontestatorzy, heretycy, dysydenci, rewizjoniści. W zależności od wrażliwości na słabe sygnały, system toleruje ich bardziej lub mniej, ale są oni na ogół widoczni.

Przy okazji każdej wielkiej zmiany dochodzi do wymiany elit, bo pełnią one rolę służebną wobec istniejących struktur.

Nowe elity konstytuują się łagodnie, korzystając z zasobów lojalnej opozycji – wtedy mamy pokojową ewolucję struktur – lub zachodzi radykalna wymiana. Czasami gwałtowna, gdy ster przejmują „twardzi” opozycjoniści. Są też „kadry środka”, kształcone w ramach systemu – ich przedstawiciele z mniejszą lub większą łatwością „zmieniają czapki”, przechodząc na przeciwną stronę.

Niszczycielski rynek

W ubiegłym stuleciu istniały w wielu krajach wolne profesje, zatrudniające akademiczki, artystów i osoby kultury na stały etat. Profesje były autonomiczne i samo-zarządzające. Twórcy kultury mieli w takich krajach jak Francja etaty, bez obowiązku produkowania. Rewolucja 1968 była oddolna i spontaniczna, ale miała też pełną oprawę ze strony świata kultury, nauki, refleksji. To sprawiło, iż jej doświadczenia zostały przekute na trwałe zdobycze postępu kulturowego, a granice demontażu i reakcji nie zostały przekroczone.

Teraz nie ma takich profesji – poddano świat kultury i nauki zasadom rynkowym, takim jak produktywność, konkurencja, ograniczenie zasobów. Wszystko zostawione do regulacji wolnego rynku ulega deterioracji.

Rynek jest jak cep – upraszcza i niszczy złożoność, która jest niezbędna do rozwoju.

To co widzimy to efekt postępu bez złożoności. Innymi słowy, kolejne fale moralnego wzmożenia i backlashu to jest odzwierciedlenie tego, co się dzieje gdy postęp obyczajowy i kulturalny zdaje się na rynek. To nie liberalna lewica unieważnia kulturę („cancel culture”) – kultura została unieważniona przez neokonserwatystów i neoliberałów, którzy zdemontowali samorządne profesje.

Neoliberalizm: wzlot i upadek

Systemy totalitarne nie tolerują opozycji. Dlatego po upadku struktur władzy, ich społeczeństwa borykają się niekiedy przez długi czas z nieumiejętnością złapania równowagi. Czasami stają się przy okazji podatne na obce wpływy. Obecny moment w historii jest szczególny: mimo iż w tej chwili upadający system nie jest totalitarny, wręcz celebruje sam siebie jako demokratyczny i liberalny, to jednak co najmniej od trzydziestu lat sterowany jest na zasadzie sprzężenia dodatniego.

Neoliberalizm nie tylko zmarginalizował inne opcje („nie ma alternatywy”), ale w ostatniej dekadzie całkowicie je odciął, całkowicie tracąc wrażliwość choćby na mocne sygnały (pandemia COVID-19, ludobójcze wojny, pochód ekstremalnej prawicy przez demokratyczne ustroje).

Neoliberalizm w swoich instytucjach edukacji, przez swoje media i instytucje kultury tworzył i wspierał tylko własne kadry.

Nauka, sztuka, komunikacja społeczna – wszystko zostało przedefiniowane zgodnie z wewnętrznymi zasadami sterowania. Wydawnictwa zatrudniają coraz częściej byłych publicystów – niezatrudnianych już na etatach w mediach – w roli redaktorów. Ci sami publicyści bywają też autorami, jurorami przydzielającymi nagrody i publicystami zajmującymi się książką.

Nie poszukuje się już talentów w ubogiej izbie ani pod strzechą. Wstępu do „towarzystwa” pilnują gatekeeperzy pochodzący z tego samego grona. Naukę reprezentują coraz częściej gwiazdy, które nie zawsze troszczą się o rzetelność i wiarygodność własnych tez – zamiast archetypicznych, lekko zakurzonych badaczek, niedbających o sławę, tylko o poszukiwanie odpowiedzi na złożone pytania. Coraz rzadziej w tym środowisku dba się o świadomość metodologiczną.

Sztuka wyceniana jest często jako produkt i staje się domeną osób „z towarzystwa”, które stać na taką działalność, a nie artystów, którzy przekraczają granice poznania.

Autonomiczne społeczności zgrupowane wokół tych i innych profesji, rzemiosł, etosów – które istniały jeszcze kilkanaście lat temu na marginesach – w ostatnim czasie zostały „zoptymalizowane”, czyli całkiem pozbawione finansowania i widoczności, lub rozpływają się w neoliberalnej rzeczywistości symbolicznej. Ta staje się coraz bardziej czarno-biała, coraz bardziej liniowa, a moralność definiowana jest dualistycznie („z nami” lub „przeciwko nam”). Po pierwszym wypowiedzianym zdaniu na ogół można zidentyfikować „tożsamość polityczną” osoby zabierającej głos.

System wygenerował choćby własną lewicę – hołdującą jego wartościom, mówiącą jego językiem, tyle iż w szczególnie postępowej, awangardowej wersji. Masy pozostające poza zasięgiem tej domeny symbolicznej wpadają w objęcia skrajnej prawicy, która wprawdzie nie zapewnia realizacji ich interesów, ale przynajmniej nie okazuje im pogardy. Nie czyni zaś tego, bo dla ekstremalnej prawicy masy są narzędziem zdobycia władzy – i to narzędziem leżącym na ulicy. Trudno się dziwić, iż je podniosła.

Neoliberałowie przez dziesięciolecia produkowali sobie sami wszystko: centrum, hegemonię i opozycję, teraźniejszość, przeszłość i przyszłość. Naukę i sztukę, dziennikarstwo śledcze. Przedefiniowali cały świat.

System sterowany przez dodatnie sprzężenie jest niestabilny, nie ma oparcia w rzeczywistości.

Sprawia wrażenie potężnego monolitu, a w istocie jest kruchy, bo bardzo prosty, a rzeczywistość – złożona. Teraz obserwujemy proces jego intensywnej destabilizacji na całym świecie, również w Polsce.

Reakcje od środka są wszędzie takie same: brak poważniejszych projektów mających na celu adaptację i odczytywanie słabych sygnałów, a zamiast tego – niemal desperackie poświęcenie rozwiązań mogących jeszcze bardziej uprościć system zarządczy. Prym wśród nich wiodą rozwiązania oparte na tzw. sztucznej inteligencji. Często to tylko marketingowa nazwa na narzędzia automatyzacji, strukturyzujące i zarządzające pracą przy pomocy algorytmów. Czasem jednak faktycznie zaprzęga się dodatkowo do pracy duże modele językowe, co – przy nieprzygotowanej, a łasej na nowinki kadrze – może prowadzić do jeszcze większego chaosu, gdyż niełatwo przewidzieć i zrozumieć działanie tych modeli.

Trudno powiedzieć, ile czasu będzie trwała ta faza destabilizacji – to zależy od tego, czy i w jakim stopniu decydujące dla systemu wskaźniki, a więc rynki finansowe, wchłoną aktualne zaburzenia.

Rynki finansowe stają się jednak poważnie niestabilne – wystarczy przypomnieć informacje o „straconych” niedawno 400 miliardach przez amerykańskich potentatów i postawić sobie pytanie: co to znaczy, iż taka wartość (80% ubiegłorocznych przychodów budżetu państwa polskiego) została „stracona”?

Pytanie, kto przejmie rolę elit w systemie bez alternatywy, jest równie ciekawe. Nie jesteśmy przekonani do scenariuszy grozy pochodzących ze środka systemu, głoszących, iż będą to barbarzyńcy i wandale, oraz tłumy chłopów z pochodniami. Takie wizje mówią tylko o tym, czego się boją współczesne elity – to jest obraz ich kolektywnego Cienia. Po nich choćby potop.

To, iż alternatywnych myślicielek, artystek, uczonych, dziennikarzy nie ma na neoliberalnych mapach nie znaczy, iż nie istnieją. Nie znaczy, iż nie myślą, ani iż nie mają wiedzy. Znamy osobiście wiele takich osób i nie boimy się świata, gdzie ostatni będą pierwszymi.

Idź do oryginalnego materiału