Senator Andrzej Kalata o pomysłach Ministerstwa Klimatu i Środowiska, czyli: Pseudofachowcy kontra leśnicy i myśliwi

3 godzin temu

Zarówno powiat żywiecki, jak i powiat cieszyński, bogate są w tereny leśne. Zachwycają się nimi mieszkańcy, zachwycają się i przyjeżdżający w te tereny liczni turyści.

Lasami opiekują się leśnicy, a zwierzyną, jaka występuje w lasach, myśliwi. Nie bez przyczyny opiekę nad lasami nazywa się gospodarką leśną, a prowadzenie takiej gospodarki wymaga pewnych działań, nasadzeń, pielęgnacji, ale również i wycinki dojrzałego stu czy studwudziestoletniego drzewostanu.

Bo właśnie w takiej perspektywie – stu i więcej lat – wygląda planowanie w gospodarce leśnej. W pierwszej kolejności wycina się drzewa, które zagrożone są przez suszę czy atak szkodników, np. kornika. Niestety, po 13 grudnia 2023 roku, Ministerstwo Klimatu i Środowiska obsadzone zostało osobami bez doświadczenia i jakiegokolwiek wykształcenia przyrodniczego. I może nie byłby to jakiś większy problem, gdyby kierownictwo tego resortu zechciało korzystać z rad specjalistów i naukowców w tych dziedzinach. Niestety, kierownictwo woli korzystać raczej z rad ekologów. Stąd też kontrowersyjna decyzja o wyłączeniu 20 proc. powierzchni lasów, tj. około aż 100 000 hektarów z prowadzenia tam gospodarki leśnej! Zrobiono to bez żadnych konsultacji ze środowiskiem naukowym! Podobno decyzję podjął sam wiceminister – główny konserwator przyrody, który z wykształcenia jest politologiem i aktywistą klimatycznym. Leśnicy pracują na dziesięcioletnich operatach urządzania lasów, opartych na wiedzy naukowej i wyliczeniach. Można to porównać do wyłączenia 20 proc. areału rolnika lub sadownika, zakazując rolnikowi zebrania ziemniaków lub rosnącej kukurydzy, a sadownikowi zebrania rosnących owoców jabłek czy gruszek.

Przypominam sobie sytuację z Puszczy Białowieskiej, gdzie część drzewostanu zaatakował kornik, który powoduje całkowite zniszczenie kory danego drzewa i w konsekwencji jego obumieranie. Jedyna skuteczna metoda, jaka wtedy pozostaje, to wycinka danego areału. Pamiętam prowadzony hejt pod adresem zmarłego w 2019 roku byłego ministra, profesora Jana Szyszki, gdzie w efekcie odstąpiono od ratowania tego lasu. Efekt? To w tej chwili sterczące i wyschnięte kikuty. Szkoda, iż żaden reporter nie pokazuje zdjęć z tego pseudosukcesu ekologów. A jaka jest prawda? Od wielu lat pozyskuje się kilka ponad 2 proc. zapasu drewna na pniu. Jest to poniżej 70 proc corocznego przyrostu masy drewna, czyli co roku zapas drewna rośnie i się odkłada. Polska ma to szczęście, iż zdecydowana większość lasów jest w rękach państwa, dlatego z podziwem patrzą na nasze lasy leśnicy i przyrodnicy z Niemiec, Austrii czy z innych krajów. interesujące jest to, iż Polska musi ograniczyć gospodarkę leśną w bardzo dużym zakresie, a z kolei np. Francja ma obniżone cele klimatyczne w tej kwestii. W dodatku ograniczenie produkcji leśnej może spowodować redukcję choćby 200 000 miejsc pracy! O co więc tu chodzi, skoro nie zmniejszamy zasobów leśnych, a wręcz przeciwnie, zwiększamy stan co roku? Komu zależy na tym, abyśmy sprowadzali drewno z zagranicy? Leśnicy są atakowani za wycinanie drzew w ramach normalnej gospodarki, a myśliwi z kolei są przedstawiani jako żądni krwi mordercy zwierząt. Przez to wszystko rodzi się całkowicie fałszywy obraz! Warto pamiętać, iż przede wszystkim myśliwi dbają o zwierzęta leśne. Zimą wydają sporo pieniędzy na dokarmianie zwierząt.

Każdy odstrzał zwierzyny jest bardzo dokładnie zaplanowany, żeby dana populacja nadmiernie się nie rozrosła. Myśliwi także dokonują, na własny koszt, oceny szkód wyrządzonych przez zwierzęta leśne na polach uprawnych i działkach. Był taki pomysł w 2018 roku, aby tym tematem zajmowały się samorządy, ale jak policzono, byłyby to koszty co najmniej półtora miliarda złotych. Zatem szybciutko wycofano się z tego pomysłu i przez cały czas to myśliwi wyceniają te szkody. Ministerstwo Klimatu i Środowiska, bez żadnej konsultacji z myśliwymi, zasygnalizowało konieczne zmiany w systemie polskiego łowiectwa, m.in. skrócenie listy gatunków, na które polują myśliwi, skrócenie sezonu łowieckiego, zakaz polowań w określone dni tygodnia, zakaz używania urządzeń termowizyjnych czy zakaz polowań zbiorczych. Gdyby myśliwi zaprzestali swojej działalności, to skutki byłyby opłakane dla nas wszystkich. Już teraz często widzimy na osiedlach czy na ulicach naszych miast dziki, jelenie czy łosie. W 2023 roku dziki spacerowały sobie beztrosko nie tylko po największym osiedlu 700-lecia w Żywcu, ale choćby zapuściły się w okolice żywieckiego Rynku! Z kolei kilkanaście dni temu młody jeleń spacerował sobie w samo południe po Rynku w Rajczy! Takie obrazki w naszym regionie zdarzają się coraz częściej. W województwie lubuskim w dwóch obszarach łowieckich wyłączono gospodarkę łowiecką. W efekcie w następnym roku trzeba było wypłacić o 600 000 zł większe odszkodowania. Mamy w Polsce 5 000 obwodów łowieckich. Zatem łatwo sobie policzyć, jakie by to były skutki dla budżetu państwa.

I na koniec: mądre decyzje to takie, które uwzględniają konsekwencje społeczne, przyrodnicze i gospodarcze. Miejmy nadzieję, iż ta mądrość zawita w końcu i do Ministerstwa Klimatu i Środowiska.

Pozdrawiam wszystkich leśników i myśliwych – Trzymajcie się!

ANDRZEJ KALATA
Senator RP

Idź do oryginalnego materiału