Senator tworzy nową partię – alternatywę dla brunatnej, faszystowskiej Polski

dzienniknarodowy.pl 4 godzin temu

W samym sercu politycznej menażerii pojawił się kolejny gwóźdź programu – nowa partia, której założycielem został niezależny senator Wadim Tyszkiewicz.

Niezależny, bo w tej chwili poza parlamentarnymi klubami, co nie znaczy, iż bezideowy. Ten wieloletni samorządowiec jako m.in. prezydent Nowej Soli był popierany w walce o ten urząd przez PO. Jesienią 2015 roku wpadł w wir nowego ruchu Ryszarda Petru – Nowoczesnej. Już w lipcu tego samego roku wskoczył na fotel wiceprezesa stowarzyszenia, a 11 marca 2016 r. oficjalnie przeszedł na stronę partii, dołączając do jej krajowego zarządu.

„Tworzymy partię dla mających dosyć duopolu PO–PiS, która będzie alternatywą dla brunatnej Polski” – mówi „Rzeczpospolitej” Wadim Tyszkiewicz.

Brzmi to równie konkretnie, jak obietnica czystego nieba nad Warszawą (bez smogu), ale przynajmniej efektownie wygląda w mediach społecznościowych. Po odegraniu roli rozczarowanego wizją brunatnej, pełnej kłamstwa i nienawiści świata, Tyszkiewicz – który jeszcze przed chwilą żegnał się z życiem publicznym i zapowiadał definitywne „do zobaczenia w innym, lepszym świecie” – powraca niczym bohater z drugiego sezonu ulubionego serialu.

„Moja wizja Polski nowoczesnej, europejskiej, samorządowej, przyjaznej ludziom, przegrała z wizją brunatną, z kłamstwem i nienawiścią. Do zobaczenia może kiedyś w innym, lepszym świecie. (…) Teraz czas na innych, na inne cele, na inne idee, na inną, nową Polskę, daleką od moich marzeń. Tak zadecydował Naród” – napisał w mediach społecznościowych zaledwie cztery tygodnie temu.

Głównym wrogiem tej formacji ma być przewidywana większość PiS–Konfederacja–Korona, która według sondaży już dziś nie tylko depcze po piętach Platformie Obywatelskiej, ale gładko osiągnęłaby większość. Celem ma być ochrona przed „węgierskim scenariuszem” i brutalnym przejęciem państwa przez demoniczne skrajnie prawicowe siły.

„Chcemy zapobiec wariantowi węgierskiemu w Polsce. PiS, Konfederacja z partią Grzegorza Brauna mogą mieć większość konstytucyjną i zmienić ustrój państwa. Nie można do tego dopuścić. Nie chcemy Polski brunatnej, a taka może stać się dzięki rządom Kaczyńskiego z Mentzenem, którym obecna władza może utorować drogę do rządzenia. Nasza formacja ma nie dopuścić do rządów skrajnej populistycznej prawicy” – ostrzega Tyszkiewicz.

Organizacja, jeszcze bez nazwy i formalnego przywództwa, zapowiada budowę klubów w Senacie (dziś pięciu trzeba jeszcze do skompletowania siedmiu) oraz formułę „wolnorynkową, prounijną, opartą na samorządowcach” – czyli w praktyce odkurzoną wizję Donalda Tuska sprzed dekady. 90% członków Ruchu Samorządowego TAK! Dla Polski ma przenieść się do nowego projektu, o ile już nie zdezerterowali w obawie przed remanentem własnych karier.

Czy taki twór to rzeczywista alternatywa, czy raczej ochotniczy band rozbitków Platformy, którym bardziej zależy na polowaniu na nowe subwencje niż na realnej zmianie? Prof. Chwedoruk z UW przewiduje, iż choćby jeżeli partia zacznie działać, to jej sukces zależeć będzie wyłącznie od kryzysu PO – a w ostatecznym rozrachunku wzmocni PiS. Brzmi to jak polityczny horror, w którym jedyny ratunek przybywa zza tej samej linii frontu, którą chcieliśmy osłonić.

Na razie pozostaje nam obserwować tę kolejną odsłonę teatru politycznego, w którym scenariusz pisany jest na kolanie, a kostiumy — choć noszą chwytliwe hasła — równie łatwo mogą się rozpruć przy pierwszym przeciągu realnej kampanii. W końcu nic tak nie ochładza entuzjazmu prawicowego wyborcy, jak obietnica ratunku przed brunatnym wrogiem, który niespodziewanie okazuje się… kopią tego, co już znamy.

Idź do oryginalnego materiału