

Wciąż jest głośno o piątkowej debacie. O tym, co się tam, działo mówił w „Poranku Radia TOK FM” minister sportu Sławomir Nitras. To właśnie on wraz z ministrą edukacji Barbarą Nowacką według informacji „Wprost” mieli stać za pomysłem debaty w Końskich.
Dominika Wielowieyska pytała Sławomira Nitrasa o to, „dlaczego nie było oznaczenia, iż to jest finansowane przez komitet wyborczy Rafała Trzaskowskiego?”, chociaż to właśnie komitet kandydata KO organizował piątkową debatę. Polityk odpowiedział, iż trzeba oznaczać materiały wyborcze, ale „jeżeli spotyka się dwóch czy pięciu kandydatów i debatuje, to nie ma takiego obowiązku”.
Sławomir Nitras unikał odpowiedzi. „Przesłuchujecie nas”
Sławomir Nitras nie chciał powiedzieć, jakie koszty poniosła Telewizja Publiczna. — Pewnie zapłaciła dziennikarzowi, ale skąd ja mam to wiedzieć? — pytał. Jednocześnie zapewnił, iż wszystko zostanie rozliczone zgodnie z Kodeksem wyborczym. — Przesłuchujecie nas, czy my przypadkiem nie łamiemy prawa, a tam odbywa się regularna ustawka. Dlaczego pani o to nie pyta? — denerwował się.
Prowadząca ostro zareagowała. — Bardzo pana proszę, żeby pan mnie nie pouczał, jakie mam pytania zadawać — zaapelowała Dominika Wielowieyska. Dziennikarka nie dawała za wygraną i dopytywała, czy Rafał Trzaskowski pojawi się w poniedziałek 14 kwietnia na debacie organizowanej przez Telewizję Republika. Nitras nie chciał jednak odpowiedzieć. — A pani chodzi do Republiki? Przyjmie zaproszenie do programu Republiki? — pytał.
Minister w TOK FM mówił też o kulisach debaty. Ludzie otaczający Karola Nawrockiego mieli w wulgarny sposób zwracać się do ochroniarzy i innych osób. — Najpierw była bluzga, a później było słowo „cioto” — powiedział polityk KO.