Sylwester Wardęga znów na sali rozpraw. Trafił na tego samego sędziego

2 dni temu
Zdjęcie: Wardęga


W polskim internecie zawrzało. Sylwester Wardęga, jeden z najbardziej kontrowersyjnych twórców w sieci, nie tylko przegrał niedawno sprawę z Marcinem Dubielem, ale — jak sam ujawnił — kolejną jego sprawę poprowadzi dokładnie ten sam sędzia. Przypadek? Nie brakuje głosów, iż to sytuacja co najmniej niepokojąca. Czy rzeczywiście mamy do czynienia z normalną kolejnością losową, czy może ktoś w wymiarze sprawiedliwości „pilnuje”, by Wardędze nie poszło za dobrze?

Podwójne starcie z tym samym sędzią – precedens, który pachnie absurdem

Wardęga — znany z mocno krytycznego podejścia do wielu postaci polskiego internetu, a także ostrej, często kontrowersyjnej retoryki — znalazł się w wyjątkowo niewygodnej sytuacji procesowej. Jak sam relacjonuje, w sprawie z Marcinem Dubielem został uznany winnym w pierwszej instancji, a zaledwie kilka dni później dostał pismo z sądu informujące, iż ten sam sędzia będzie orzekał w sprawie przeciwko niemu, tym razem z powództwa Norberta Rozpary (współzałożyciela federacji Fame MMA).

Trzeba wyraźnie zaznaczyć: w polskim systemie sądownictwa nie ma formalnego zakazu, by ten sam sędzia orzekał w kilku różnych sprawach z udziałem tego samego pozwanego czy powoda. Jednak praktyka ta budzi zastrzeżenia, zwłaszcza jeżeli strony pozostają w konflikcie medialnym, a sprawy dotyczą naruszenia dóbr osobistych, zniesławienia czy kontrowersyjnych działań w sieci.

Wardęga przyznał:

„Prawnik twierdził, iż wysłaliśmy pismo o przeniesienie sprawy do Warszawy. Nie wiem, co się z nim stało, ale brak odpowiedzi i skład sędziowski pozostaje ten sam. To wygląda jak żart.”

System losowania sędziów w Polsce – czy działa jak powinien?

W teorii przydział spraw sędziom odbywa się losowo, za pośrednictwem systemu losowego, nadzorowanego przez Ministerstwo Sprawiedliwości. Jednak w praktyce, w mniejszych sądach liczba sędziów o konkretnej specjalizacji (np. cywilnej) bywa ograniczona, co powoduje, iż te same nazwiska pojawiają się częściej.

Ale tu mamy do czynienia z twórcą medialnym, którego procesy mają charakter ogólnopolski, a nie lokalny. Co więcej — Wardęga, jako osoba publiczna, ma prawo oczekiwać maksymalnej przejrzystości i bezstronności postępowań. Gdy ten sam sędzia orzeka w kolejnych sprawach tej samej osoby — choćby przy zachowaniu pełnych procedur — zaufanie do sprawiedliwości może zostać zachwiane.

Eksperci od prawa procesowego już podkreślają, iż taka zbieżność może być podstawą do złożenia wniosku o wyłączenie sędziego z postępowania. Jednak jego rozpatrzenie trwa, a do tego wymaga wykazania okoliczności mogących wpływać na bezstronność sędziego — co w polskiej praktyce orzeczniczej jest bardzo trudne do udowodnienia.

Wardęga kontra wymiar sprawiedliwości – zaufanie, które topnieje z każdym tygodniem

Sylwester Wardęga, mimo swojego kontrowersyjnego wizerunku, od początku deklarował zaufanie do sądów. Uważał, iż spory medialne należy rozstrzygać drogą cywilną, a nie w internecie. Tymczasem jego doświadczenia wskazują na coś zupełnie innego.

Jak mówi sam twórca:

„Nie spodziewałem się, iż będę mieć tak pod górkę. To już nie jest tylko kwestia walki z hejtem czy oczernianiem – teraz muszę też walczyć o uczciwe postępowanie.”

Dodajmy, iż proces z Dubielem toczył się o zniesławienie i naruszenie dóbr osobistych, a Wardęga został uznany za winnego i zobowiązany do przeprosin oraz pokrycia kosztów. W kolejnej sprawie z Rozparą stawką również będzie wiarygodność youtubera i jego prawo do publicznej krytyki.

Dlaczego skład sędziowski ma aż takie znaczenie?

W sprawach cywilnych, szczególnie dotyczących wolności wypowiedzi, interpretacja przepisów jest w dużej mierze subiektywna. To od sędziego zależy, czy uzna dane stwierdzenia za „wyrażenie opinii”, „publiczną krytykę”, czy już za „zniesławienie”. jeżeli ten sam sędzia wydał już negatywny wyrok wobec danej osoby, naturalnie pojawia się obawa, iż w kolejnych sprawach będzie mniej skłonny do zmiany swojego stanowiska.

To zresztą nie tylko polski problem. W krajach o bardziej rozwiniętej kulturze prawnej — jak Niemcy, Holandia czy Szwecja — w takich sytuacjach automatycznie dąży się do zmiany składu sędziowskiego, by zachować wrażenie pełnej bezstronności.

Tymczasem w Polsce takie praktyki są wciąż rzadkością. Sędziowie są obciążeni wieloma sprawami, a procedury zmiany są skomplikowane i czasochłonne. Ale czy to powinno być ważniejsze od prawa obywatela do sprawiedliwego procesu?

Co teraz może zrobić Wardęga? Opcje są ograniczone

Z formalnego punktu widzenia, Wardęga może złożyć wniosek o wyłączenie sędziego — i prawdopodobnie to zrobi. Może również odwoływać się od wcześniejszych wyroków, a także występować o przeniesienie spraw do sądu innej adekwatności. Jednak każda z tych ścieżek to kolejne tygodnie, a choćby miesiące opóźnień, a wizerunkowo – walka pod górę.

Dla twórcy, który utrzymuje się z działalności publicznej, to uderzenie nie tylko w reputację, ale i w finanse oraz zasięgi. Bo każda taka sprawa to potencjalne ograniczenia w publikacjach, konieczność zachowania ostrożności i ryzyko kolejnych pozwów.

I chociaż sam Wardęga — przynajmniej na razie — nie krytykuje otwarcie sędziego, to narracja o systemie, który nie daje mu równych szans, coraz wyraźniej przebija się do opinii publicznej.

Sprawa, która może zmienić postrzeganie polskich sądów

Czy przypadek Wardęgi to jednostkowa sytuacja, czy symptom głębszego problemu? W 2025 roku Polacy mają coraz mniejsze zaufanie do wymiaru sprawiedliwości – według najnowszego badania CBOS, tylko 32% obywateli ufa sądom bez zastrzeżeń, a aż 48% uważa, iż sądownictwo nie jest niezależne od wpływów zewnętrznych.

W takim klimacie każda decyzja o powierzeniu sprawy temu samemu sędziemu rodzi kontrowersje, a w przypadku osób publicznych — może mieć wpływ na całe środowisko medialne.

Dla Wardęgi staje się to więc nie tylko walką o dobre imię, ale i o równość wobec prawa. A dla widzów i obywateli — kolejnym testem, czy w Polsce można liczyć na uczciwy proces, czy tylko na sprawiedliwość, która pasuje systemowi.

Idź do oryginalnego materiału