Trolling J. D. Vance’a w castingu na następcę Donalda Trumpa

news.5v.pl 6 godzin temu

To było nieuniknione, iż memy z J. D. Vance’em pojawią się w momencie śmierci papieża Franciszka. — Dobrze widzieć, iż zdrowie się polepszyło — powiedział papieżowi w niedzielę wiceprezydent USA. Papież zmarł w poniedziałek.

Jako główny „pies bojowy” Donalda Trumpa — choć jeszcze nie jego sukcesor — Vance jest głównym celem kpin w liberalnych mediach społecznościowych. Ale sam jest również mistrzem trollingu. Vance wie, iż najpewniejszą drogą do zdobycia serc obozu MAGA i aprobaty Trumpa jest doprowadzanie liberałów do wściekłości. Pytanie tylko, czy ma w tym jakiś cel.

Odpowiedź jest niejasna. Vance przeszedł od bycia zaciekłym krytykiem Trumpa, który nazywał go „amerykańskim Hitlerem”, do arcywyznawcy, który postrzega swojego szefa jako element Bożego planu. Trudno o bardziej dramatyczną polityczną konwersję. Zamiast szukać intelektualnego klucza, zmianę Vance’a można sprowadzić do ambicji. Warto spytać, czy istnieją jakieś granice jego ambicji. Sądząc po jego dotychczasowych osiągnięciach, odpowiedź brzmi: nie bardzo.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Stwierdzenie, iż Vance jest nielubiany przez liberałów — zarówno europejskich, jak i amerykańskich — byłoby niedopowiedzeniem. Ze wszystkich dat i miejsc wiceprezydent wybrał Walentynki i Monachium, by wyrazić swój wstręt do europejskiej liberalnej demokracji. Jego przesłanie brzmiało: wielokulturowość i cenzura stanowią większe zagrożenie dla Europy niż Rosja czy Chiny. Od tego czasu, co tydzień, wrzuca do jednego worka z igłami Europę.

Niezależnie od tego, czy chodzi o wyśmiewanie zdolności obronnych kontynentu, czy też o nieproszoną wizytę na Grenlandii i kpiny z Danii, Vance znalazł swoją popisową metodę ataku. W światopoglądzie MAGA Europejczycy odgrywają taką samą rolę jak poprawni politycznie globaliści w ojczyźnie.

Najbardziej rozwściecza niektórych fakt, iż Vance jest w tym całkiem dobry. Nie można go uznać za głupiego — jak Pete’a Hegsetha, karykaturalnie niekompetentnego sekretarza obrony Trumpa. Nie może być także, niczym Scott Bessent, sekretarz skarbu USA, postrzegany jako zakładnik decyzji, których nie popiera. Przez całą kampanię w 2024 r. to Vance najbardziej wyraziście objaśniał zasady trumpizmu — cła i całą resztę.

Oto cecha Vance’a, o której wielu zapomina

W przeciwieństwie do Elona Muska, który pozwala neonazistom regularnie pojawiać się na jego platformie X, Vance przestrzega pewnych zasad higieny. Jego słabością w stosunku do republikańskiej bazy jest to, iż nie może uciec od pułapek bycia intelektualistą — sam przyznaje, iż zapuszcza się w „wiele dziwnych prawicowych subkultur”.

Jego usprawiedliwieniem dla ksenofobii jest cytowanie katolickiego ordo amoris (porządku miłości). Zgodnie z nim najpierw należy kochać Boga, a następnie siebie, swoją rodzinę i bliźnich. Ludzie z daleka, zwłaszcza imigranci, są na samym końcu. Schorowany papież Franciszek poczuł się na tyle silny, by pośrednio zganić Vance’a, powołując się na przypowieść o dobrym Samarytaninie, który pomógł nieznajomemu w potrzebie.

Konwersja na katolicyzm, której Vance dokonał w 2019 r., jest w USA wyraźną oznaką prawicowego intelektualizmu. Nie daje jednak klucza do zrozumienia jego myślenia. Vance jest głównym zwolennikiem administracji Trumpa w kwestii rozbijania dużych firm technologicznych, takich jak Meta. Jednak wiele ze swojego bogactwa i politycznego wzrostu zawdzięcza Peterowi Thielowi, jednemu z członków pierwotnej „mafii PayPala” i samozwańczemu prawicowemu myślicielowi z Doliny Krzemowej. Przypuszczalnie antymonopolowa ofensywa Vance’a nie obejmuje firm należących do Thiela lub Muska.

EPA/ETTORE FERRARI / PAP

J.D. Vance z żoną Ushą podczas wielkopiątkowego nabożeństwa w Bazylice św. Piotra. Watykan, 18 kwietnia 2025 r.

Wiceprezydent jest żonaty z Ushą, córką imigrantów z Indii. Mimo to opowiada się za tzw. nacjonalizmem krwi i gleby. Jest młotem Trumpa na oburzonych liberałów w bitwie o deportację i fałszywie twierdził, iż Kilmar Armando Abrego Garcia, 29-letni mężczyzna, który kwestionuje swoje zesłanie do więzienia w Salwadorze, został „skazany” za bycie członkiem gangu.

Vance głosi także antyelityzm, choć ukończył Yale i pracował w private equity. Niewiele z tych sprzeczności można łatwo wyjaśnić. Odwracają one jednak uwagę od jego najistotniejszej cechy. Vance powie i zrobi wszystko, by zostać następcą Trumpa.

Mylące jest również porównywanie go do Dicka Cheneya, co wielu czyni. Cheney był de facto współprezydentem podczas pierwszej kadencji George’a W. Busha. To on ustalał agendę. Trump tworzy politykę samodzielnie i na bieżąco, a Vance następnie to racjonalizuje. Jednak najwyraźniej lubi przedstawiać się ze swojej najgorszej strony. Moment, w którym niechęć ze strony Europy przerodziła się w odrazę, nastąpił, gdy Vance „rzucił się” na Wołodymyra Zełenskiego podczas ich spotkania w Gabinecie Owalnym pod koniec lutego.

— Czy podziękował pan choć raz? — Vance zapytał prezydenta Ukrainy. W sposobie bycia Vance’a była nadgorliwość, która wiele osób wyprowadziła z równowagi. Taktyka Vance’a sprawdza się jako trolling. jeżeli chodzi o rządzenie, jest ona czystym wandalizmem.

© The Financial Times Limited 2025. Wszelkie prawa zastrzeżone. Nie wolno w żaden sposób rozpowszechniać, kopiować ani modyfikować. Onet ponosi wyłączną odpowiedzialność za tłumaczenie, Financial Times Limited nie ponosi żadnej odpowiedzialności za jego dokładność lub jakość.

Idź do oryginalnego materiału