Tusk szykuje rekonstrukcję rządu. Kto odejdzie, kto zostanie?

1 dzień temu
Zdjęcie: fot. PAP


W rządzie Donalda Tuska szykuje się poważne przemeblowanie. Plany obejmują zarówno zmianę struktury resortów, jak i personalne roszady. Jak wynika z informacji uzyskanych od polityków koalicji, premier ma rozważać znaczne ograniczenie liczby członków rządu – choćby o połowę. Oficjalne decyzje poznamy najpewniej w lipcu, choć pierwsze przymiarki już trwają.


Nowy etap dla rządu Tuska

Podczas środowego wystąpienia w Sejmie Donald Tusk nie przedstawił szczegółowego planu rekonstrukcji, ale zasugerował kierunek zmian. – Jeszcze w lipcu ogłosimy nowe otwarcie po rekonstrukcji rządu – zapowiedział premier. – Nie chodzi tylko o nazwiska, ale o przebudowę struktur – dodał.

W czerwcu poznamy jedynie nowego rzecznika rządu. Szczegóły większych roszad mają zostać ujawnione później, choć rozmowy z członkami gabinetu już się rozpoczęły.

Gabinet do odchudzenia? choćby o połowę

Nieoficjalnie mówi się, iż Tusk sonduje możliwość ograniczenia liczby członków rządu choćby o połowę. Choć politycy koalicji traktują to raczej jako punkt wyjścia do negocjacji, a nie realną zapowiedź.

Według różnych źródeł, wśród rozważanych scenariuszy pojawia się m.in. redukcja o 12 ministrów i około 60 wiceministrów. w tej chwili rząd liczy 26 ministrów (w tym siedmiu bez teki) i ponad 100 wiceministrów. – Premier powiedział, iż najchętniej zmniejszyłby skład do 50 osób, choć wie, iż to mało realne – relacjonuje jeden z członków rządu.

Koniec dla ministrów bez teki?

Pierwsze zmiany mogą dotknąć ministrów bez teki. Osoby pełniące te funkcje mają zostać zdegradowane do roli pełnomocników lub sekretarzy stanu. Na tej liście znajdują się m.in. Marzena Okła-Drewnowicz (ds. seniorów), Adrianna Porowska (sprawy obywatelskie) oraz Katarzyna Kotula (ds. równości). Podobny los może spotkać Adama Szłapkę, obecnego ministra ds. UE.

Wątpliwa jest też przyszłość Jana Grabca (szef Kancelarii Premiera), Macieja Berka (Komitet Stały Rady Ministrów) i Marcina Kierwińskiego (pełnomocnik ds. usuwania skutków powodzi). Berka może pozostać na stanowisku, ale już nie jako minister konstytucyjny. Grabiec i Kierwiński potencjalnie mogliby stanąć na czele któregoś z resortów.

Konsolidacja resortów gospodarczych

Największe zmiany mogą dotyczyć ministerstw gospodarczych. w tej chwili za kwestie gospodarki odpowiadają m.in. resort rozwoju i technologii, ministerstwo funduszy, przemysłu, infrastruktury, środowiska i aktywów państwowych. W opinii wielu polityków to zbyt rozproszona struktura, dlatego pojawił się pomysł konsolidacji.

Jeden z wariantów zakłada utworzenie superministerstwa gospodarczego – na bazie MRiT z dołączeniem Ministerstwa Przemysłu, funduszy i agencji jak PARP. Alternatywą może być połączenie MRiT z Ministerstwem Finansów, co byłoby powtórką z czasów wicepremiera Morawieckiego. Przeciwnicy tego modelu ostrzegają jednak przed zbytnią rozbudową – struktury przekraczające 1000–1500 osób uznaje się za trudne do zarządzania.

Wicepremier ds. gospodarki?

Jeśli nie dojdzie do konsolidacji, możliwe jest wprowadzenie funkcji wicepremiera odpowiedzialnego za gospodarkę. Tę rolę miałby objąć obecny minister finansów Andrzej Domański. Nie ma jednak pewności, czy na taki wariant zgodzą się pozostali koalicjanci, bo mogłoby to zaburzyć delikatne parytety.

Nowe resorty? Likwidacja starych?

Wśród możliwych scenariuszy jest również powstanie nowych resortów. Lewica rozważa zgłoszenie postulatu utworzenia Ministerstwa Budownictwa. Z kolei wśród koalicjantów pojawił się pomysł wyodrębnienia Ministerstwa Energii z obecnego resortu klimatu i przemysłu.

Jednocześnie możliwe jest zlikwidowanie niektórych resortów – na przykład Ministerstwa Sportu. To oznaczałoby odejście Sławomira Nitrasa z rządu. Niepewna jest także przyszłość Marzeny Czarneckiej (minister przemysłu), Marcina Kulaska (MAP), Krzysztofa Paszyka (MRiT), Czesława Siekierskiego (rolnictwo) oraz Pauliny Hennig-Kloski (klimat i środowisko).

Restart i nowe cele programowe

Rekonstrukcja rządu ma być nie tylko kadrową roszadą, ale też nowym otwarciem programowym. – Gdy będzie znany nowy skład, łatwiej będzie wyznaczyć konkretne cele i odpowiedzialnych za ich realizację – mówi jeden z polityków KO. Zastanawia się jednocześnie, czy ogłaszanie zmian w środku wakacji to dobry pomysł. Możliwe, iż ich ogłoszenie zostanie przesunięte na wrzesień, by lepiej dotarły do opinii publicznej.

Źródło: Money.pl

Idź do oryginalnego materiału