Tylko brzuch może być miejscem legalnej zbrodni

panbartek.pl 2 dni temu

Tylko w brzuchu można zabić

Aborcja, tradycyjny temat zastępczy dla Polaków. Można by tak uznać, gdyby nie fakt, iż w ciągu ostatniego roku możliwą praktyką stała się aborcja na życzenie, a dokładniej, na zaświadczenie. To nie jest temat zastępczy. To jest kwestia tego, czy to akceptujemy i pójdziemy w kierunku eugeniki i czy zaraz młodzi będą dla wygody i świętego spokoju zabijać swoich chorych rodziców. Dlatego warto poczynić pewne rozważania, zwłaszcza, iż kierunek zmian w tej sferze będzie poniekąd wyznaczony przez zbliżające się wybory prezydenckie.

Współczesna debata na temat aborcji niezmiennie budzi emocje i kontrowersje. Jednak pewien fundamentalny paradoks nie jest wystarczająco poddawany krytyce: w społeczeństwach, które deklarują szacunek do życia ludzkiego, 9-miesięczny płód – zdolny do życia poza łonem matki, odczuwający bodźce, rozwijający się w pełni – może zostać legalnie pozbawiony życia, a miejsce, które z natury powinno być ostoją bezpieczeństwa, staje się przestrzenią, w której życie jest zagrożone. Dziecko w łonie matki, szczególnie na późnym etapie ciąży, staje się w oczach prawa „istotą, której życie nie pozostało pełnoprawne”, podczas gdy dorosły człowiek w śpiączce, nie reagujący na bodźce i często niezdolny do samodzielnego funkcjonowania, jest traktowany jako podmiot prawny, godny pełnej ochrony. Dlaczego więc miejsce, które w naturalnym porządku rzeczy jest symbolem życia i bezpieczeństwa, stało się miejscem, w którym te fundamentalne wartości są kwestionowane?

Zbrodnia w brzuchu

Pojęcie zbrodni kojarzy się z czymś absolutnie nieakceptowalnym w społeczeństwie, z przekroczeniem granic, które chronią godność i życie ludzkie. Jednak, paradoksalnie, brzuch matki, który z definicji powinien być przestrzenią ochrony dla dziecka, jest jedynym miejscem, gdzie życie istoty ludzkiej może zostać legalnie zakończone. Obecna praktyka w Polsce, pomimo deklaracji o szacunku dla życia, umożliwia dokonanie aborcji choćby w zaawansowanej ciąży, w sytuacjach, które są interpretowane przez niektórych jako nieuzasadnione. Większość państw, w których aborcja jest dopuszczalna, wyznacza granice – jednak samo dopuszczenie takiej możliwości w jakiejkolwiek formie budzi fundamentalne pytanie o spójność moralną i etyczną tych przepisów.

Płód a dorosły człowiek

Dla wielu osób, które bronią prawa do życia dziecka od poczęcia, płód w 9. miesiącu ciąży to już pełnoprawny człowiek, z pełnym zestawem ludzkich cech: kodem DNA, zdolnością do odczuwania bólu, rozwiniętym układem nerwowym i, co najważniejsze, zdolnością do przeżycia poza ciałem matki. W tym kontekście, traktowanie płodu jako czegoś, co można usunąć, jest nie tylko moralnym paradoksem, ale wręcz absurdem. Z drugiej strony, osoba dorosła w stanie śpiączki, choć może być całkowicie nieświadoma i niezdolna do reagowania, jest traktowana z pełnym szacunkiem i otrzymuje opiekę medyczną, której celem jest przywrócenie jej zdrowia, niezależnie od stopnia jej świadomości.

W takiej konfrontacji, pytanie o to, kto zasługuje na ochronę, staje się jeszcze bardziej skomplikowane. Dlaczego osoba w stanie śpiączki, niezdolna do odczuwania bodźców, jest chroniona przez prawo, a 9-miesięczny płód, który czuje ból i jest zdolny do życia, jest narażony na zakończenie życia w sposób legalny? To fundamentalna sprzeczność, której nie da się zrozumieć w ramach spójnej etyki ochrony życia.

Potencjał a historia życia

Kolejnym kluczowym argumentem w tej dyskusji jest potencjał życia. Płód, choćby w ostatnich tygodniach ciąży, ma przed sobą całą przyszłość, możliwości, marzenia, które można rozwinąć. Ma potencjał do bycia częścią społeczeństwa, do budowania relacji i wpływania na otaczający go świat. Z kolei osoba w śpiączce, choćby jeżeli była kiedyś pełnowartościową jednostką, może nie mieć już możliwości powrotu do pełni życia. Jej stan, mimo iż czasami stanowi nadzieję na rehabilitację, nie daje pewności, iż kiedyś odzyska świadomość.

Choć niektórzy uważają, iż życie osoby w śpiączce ma wartość z racji jej historii i więzi społecznych, pytanie o to, czy życie płodu, który nie ma żadnej historii, ale za to ogromny potencjał, nie zasługuje na równą ochronę, jest kluczowe. Współczesne prawo często kieruje się nie tyle obiektywną oceną wartości życia, co emocjami i społecznymi postawami wobec narodzin i śmierci.

Depresja matki a jej prawo do zakończenia życia dziecka

Poważnym wątkiem, który warto poruszyć, jest depresja matki i jej wpływ na decyzje dotyczące aborcji. Współczesne przepisy w niektórych krajach umożliwiają aborcję w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia psychicznego matki. Jednak gdy depresja matki staje się tak silna, iż jej stan emocjonalny jest uznawany za zagrożenie, stawiamy pytanie: czy matka powinna mieć prawo do zakończenia życia urodzonego już dziecka, by uratować swoje zdrowie psychiczne? Kiedy mówimy o sytuacjach, gdzie matka nie chce być matką, w tym przypadku staje się to nie tylko decyzją zdrowotną, ale i moralnym dylematem.

W Polsce wystarczy zwykłe zaświadczenie od psychiatry, by przeprowadzić aborcję w przypadku ciąży, choćby w 9. miesiącu, kiedy dziecko jest już w pełni rozwinięte i gotowe do życia poza łonem matki. W takich przypadkach nie wymaga się złożonych dowodów na stan zdrowia psychicznego matki – jedno zaświadczenie wystarcza, by pozwolić na zakończenie życia zdrowego dziecka. Czy naprawdę można uznać to za sprawiedliwe, mając na uwadze, iż chodzi o życie niewinnej istoty, która nie miała możliwości wyrażenia swojej woli, a jej przyszłość została zakończona na podstawie emocjonalnej decyzji osoby dorosłej?

Mordercy unikają kary śmierci, a dzieci nie mają prawa do życia

Współczesne prawo, które nie przewiduje kary śmierci choćby dla osób skazanych za morderstwa, pozwala na zabijanie niewinnych dzieci w łonie matki. W wielu krajach, gdzie kara śmierci została zniesiona, skazani mordercy mogą uniknąć śmierci, chociaż ich czyny doprowadziły do straty życia niewinnych osób. Tymczasem, niewinne dzieci w łonie matki, zdrowe i gotowe do życia, mogą zostać pozbawione życia w imię rzekomego zdrowia psychicznego matki, a same dzieci nie mają żadnych praw do obrony. Gdzie jest sprawiedliwość w takim podwójnym standardzie? Jak można uznać, iż życie skazanych morderców zasługuje na ochronę, a życie niewinnych dzieci nie?

Potencjał dziecka a komfort matki

Takie rozważania prowadzą do pytania, czy dziecko, które znalazłoby się w podobnej sytuacji, mogłoby moralnie i etycznie podjąć decyzję o zakończeniu życia osoby starszej lub chorej, aby ulżyć jej cierpieniu lub z powodu braku odpowiednich więzi emocjonalnych? Oczywiście, w rzeczywistości dziecko nie ma takiego prawa, jednak ta analogia podkreśla głęboko humanistyczny charakter życia ludzkiego, gdzie każde życie – bez względu na wiek, stan zdrowia czy poziom świadomości – zasługuje na ochronę.

Dziecko przecież także może odczuwać depresję i stany samobójcze, jeżeli musi opiekować się chorym rodzicem. Jest to analogiczna sytuacja do tej, w której matka decyduje się przerwać ciążę, ponieważ nie chce opiekować się dzieckiem lub nie czuje się do tego gotowa. Zatem w tym samym świetle można postawić pytanie, czy dziecko nie powinno mieć prawa do decyzji o zakończeniu życia rodzica, który jest chory i niezdolny do samodzielnej egzystencji?

Trudy życia i „komfort psychiczny”

Zwolennicy aborcji, często określający się mianem „pro-choice”, twierdzą, iż kobieta ma prawo przerwać ciążę w imię swojego komfortu psychicznego. „Moje ciało, moja sprawa” — mówi się, jakby ciąża była jedynym trudnym aspektem życia. Tymczasem życie niesie ze sobą znacznie więcej wyzwań. Zdrowe dziecko może zachorować, wymagać całodobowej opieki, może nie spełnić oczekiwań rodziców. Życie to nie komputerowa symulacja, to ciągła walka, wzloty i upadki. Czy komfort psychiczny może być kartą przetargową dla decyzji o życiu drugiego człowieka?

Zwolennicy „wyboru” przywołują oczywiście jeszcze wątek ciąży z gwałtu. Przy czym mało kto z nich uważa, iż to gwałciciel zasługuje na karę śmierci. choćby jeżeli uznać, iż aborcja po gwałcie w pierwszych tygodniach ma uzasadnienie, to czy ze względu na komfort psychiczny rodziców można zabić dziecko w 9. miesiącu, gdy jest w pełni ukształtowane? Gdzie tu logika, skoro w jednym przypadku mówimy o ewentualnym zarodku, a w drugim – o dziecku gotowym do narodzin i funkcjonowaniu bez matki?”. Tabletka po gwałcie to nie to samo, co wstrzyknięcie dziecku trucizny w serce w 9. Miesiącu ciąży”.

Nieplanowane dziecko jest gorsze?

W debacie o aborcji często pojawia się argument, iż niechciane dziecko nie powinno przychodzić na świat, bo jego życie będzie naznaczone cierpieniem, a jego matka nie będzie go kochać. W domyśle – lepiej, żeby się nie urodziło, niż żeby żyło w nieidealnych warunkach. Ale to pytanie wymaga głębszej refleksji: czy zaplanowane dziecko jest z definicji „lepsze” niż nieplanowane? Czy społeczeństwo może przewidzieć los człowieka, zanim jeszcze się narodzi?

Historia zna wiele przykładów dzieci, które przyszły na świat w trudnych okolicznościach, a mimo to dokonały wielkich rzeczy. Abraham Lincoln – prezydent USA, który zniósł niewolnictwo – wychował się w biednej chacie z ubogiej rodziny. Jan Paweł II – Karol Wojtyła – stracił matkę bardzo wcześnie, a wychowywał się w cieniu wojny i okupacji. Nelson Mandela dorastał w kraju rozdzieranym przez rasizm, a mimo to stał się ikoną walki o wolność i pojednanie.

Z drugiej strony, istnieją przykłady ludzi pochodzących z dobrych, kochających i stabilnych rodzin, którzy zeszli na złą drogę i dopuścili się strasznych czynów. Jeden z najbardziej znanych seryjnych morderców, Ted Bundy, miał przyzwoite dzieciństwo, uczęszczał na dobre uczelnie i był uważany za uprzejmego, elokwentnego człowieka. Inny przykład to Anders Breivik – wychowany w zamożnym kraju, Norwegii, w otoczeniu kultury demokratycznej – mimo to popełnił zamach, w którym zginęły dziesiątki młodych ludzi.

Życia ludzkiego nie da się zaprojektować jak mieszkania ani zaprogramować jak aplikacji. Życie to nie symulacja komputerowa, w której wszystkie zmienne są przewidywalne. To seria wzlotów i upadków, niespodzianek, porażek i zwycięstw. Tak samo dziecko urodzone „nie w porę” może okazać się światłem w ciemności – zarówno dla swoich bliskich, jak i dla świata. A to, które miało „wszystko zapewnione”, może stracić sens i popaść w nienawiść lub autodestrukcję.

Dlatego warto postawić to pytanie bardzo jasno: czy mamy moralne prawo odbierać życie człowiekowi tylko dlatego, iż nie został zaplanowany? Skoro nikt z nas nie zna przyszłości, nie jesteśmy również w stanie przewidzieć, kim stanie się dane dziecko – a tym bardziej, czy jego życie będzie miało „wartość”. Każde życie ma potencjał. I każde zasługuje na szansę.

Liberalizacja bez prawa – wyrok był, ale nie teraz

W 2020 roku Trybunał Konstytucyjny w Polsce wydał głośny wyrok, który ograniczył możliwość przeprowadzania aborcji w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu. Orzeczenie to odbiło się szerokim echem w całym kraju, wywołując masowe protesty. Krytycy twierdzili, iż zmuszanie kobiet do rodzenia dzieci niepełnosprawnych to okrucieństwo i pogwałcenie ich godności. Z drugiej strony – wyrok Trybunału był wynikiem obowiązującej Konstytucji i uznania, iż prawo do życia przysługuje każdemu człowiekowi – także dziecku nienarodzonemu i choremu.

Paradoksalnie jednak, w 2024 roku – bez żadnej zmiany ustawy i bez nowego orzeczenia sądu – dokonano w Polsce faktycznej liberalizacji aborcji. Ministerstwo Zdrowia skierowało do szpitali wytyczne, w których zasugerowało, iż możliwe jest dokonanie aborcji na każdym etapie ciąży, także w przypadku zdrowego płodu, jeżeli kobieta przedstawi zaświadczenie od psychiatry o złym stanie psychicznym. Nie ma tu ograniczeń czasowych – choćby w 9. miesiącu ciąży. W ślad za ministerialnymi sugestiami poszedł Prokurator Generalny, który wskazał, iż tego rodzaju aborcje nie będą ścigane karnie. W efekcie – mimo braku nowelizacji przepisów – doszło do skrajnej zmiany praktyki, która ominęła parlament i społeczną debatę.

W tym wszystkim pominięto głos, który powinien być oczywisty – głos sumienia lekarzy. Art. 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej jasno stwierdza:

„Podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem.”

Czy jednak współczesny system ochrony zdrowia jeszcze o tym pamięta? Czy ci, którzy przysięgali chronić życie – przez cały czas wierzą, iż każde życie warte jest ratowania? A może, w imię chwilowego komfortu psychicznego i nacisku ideologicznego, zapomnieli, iż dziecko w łonie matki nie jest przypadkowym zbiorem komórek – ale drugim pacjentem, równie godnym troski i ochrony?

Cyniczne propagowanie zabijania nienarodzonych dzieci nie jest leczeniem, jest sprzeczne z przysięgą Hipokratesa („Nie podam nikomu śmiertelnego leku, choćby jeżeli będzie mnie prosił, ani nie udzielę nikomu takiej porady, jako też nie podam kobiecie środka poronnego”).

Zero Refleksji nad Nienarodzonym Dzieckiem

Wydaje się, iż cynizm i brak jakiejkolwiek refleksji nad życiem nienarodzonych dzieci sięgają coraz dalej. Pani Gizela Jagielska, lekarka z Oleśnicy, publicznie komentując swoje praktyki, pokazuje nie tylko pełne lekceważenie dla etyki zawodowej, ale także niezdrową obojętność na ludzki dramat. Ta sama osoba, która ma w swoich rękach życie i zdrowie niewinnych istot, bez wahania chwali się w mediach społecznościowych zdjęciami martwego płodu, wrzucając je na swoje profile, a jedno z nich staje się jej zdjęciem profilowym na Instagramie. Jako ginekolożka, która powinna chronić życie, zamiast wyrażać szacunek i refleksję, okazuje bezwzględność.

W jednym z wywiadów na kanale „Zero” padły szokujące słowa. Kiedy redaktor zapytał ją: „Czy nie boisz się, iż dziecko będzie zdrowe i matka będzie zdrowa, a dostanie kwit od psychiatry?”, odpowiedziała: „W ogóle absolutnie w to nie wnikam”. To zdanie nie tylko ukazuje jej kompletną obojętność na zdrowie i życie nienarodzonego dziecka, ale i sugeruje, iż w jej oczach życie to tylko coś, czym można swobodnie manipulować, ignorując wszelkie moralne konsekwencje.

Kiedy redaktor zasugerował, iż może warto byłoby zapewnić drugą opinię, aby stanowiła bufor bezpieczeństwa, odpowiedź była równie szokująca: „Nie, jest to tylko utrudnianie dostępu do aborcji, kobieta może mieć 1000 różnych powodów do aborcji, mnie to nie interesuje”. Oczywiście, lekarka zapomina, iż aborcja to nie tylko kwestia „wygodnego rozwiązania”, ale moralny dylemat, który wiąże się z odebraniem życia niewinnej istocie, która nie miała żadnej możliwości decydowania o swoim losie.

Jej słowa i publiczna postawa to brutalny dowód na to, jak niektórzy, uznając się za nieomylne, całkowicie ignorują wartość życia, zniekształcając zasady etyki lekarskiej i sprawiając, iż śmierć nienarodzonych dzieci staje się tylko kolejnym punktem w rutynowej procedurze medycznej. jeżeli państwo polskie nie podejmie stanowczych działań, aby zapobiec takim praktykom, będzie to oznaczać, iż śmierć dzieci stanie się legalnym, nieograniczonym procederem.

Sama lekarka, w swoim cynizmie, publicznie bagatelizuje kodeks etyki lekarskiej, który nakazuje troskę o życie nienarodzonych dzieci, twierdząc: „W Boga nie wierzę. Jestem Żydówką i do tego ateistką. A zawodowo lekarką – dlatego wykonuję i wykonywać będę aborcje, zgodnie z wskazaniami i życzeniami kobiet”. Tym samym przyznaje, iż dla niej to nie etyka zawodowa ani dobro nienarodzonego dziecka, ale życzenie matki stanowi główną wytyczną w jej pracy. Niewątpliwie, gdybyśmy w Polsce mieli możliwą karę śmierci dla morderców, Pani Gizela Jagielska nadawałaby się idealnie do wykonywania wyroków. Tymczasem, w opinii wielu osób, sama uchodzi za mordercę. Jej postawa jako lekarza jest nie tylko moralnie wątpliwa, ale wręcz przerażająca. Oczywiście nie dla wszystkich. Dla kandydatki Lewicy na prezydenta Magdaleny Biejat, Pani Gizela to bohaterka.

Oleśnica — chlorek potasu zamiast kołyski

Jeśli ktoś myśli, iż w tej chwili aborcja w Polsce jest utrudniona i dotyczy tylko skrajnych przypadków — powinien spojrzeć na to, co dzieje się w szpitalu w Oleśnicy. Ponad 150 aborcji, większość wykonana na podstawie jednego zaświadczenia od psychiatry. Również zdrowe dzieci, czasem w bardzo zaawansowanej ciąży. Bez wyroku sądu. Bez zmiany prawa. Bez głosu dziecka. Wystarczy podpis lekarza psychiatry, by nienarodzonemu dziecku wstrzyknąć chlorek potasu w serce.

Gdy poseł Grzegorz Braun zjawił się w szpitalu, nie robił tego dla mediów, choć oczywiście jego wrogowie od razu zarzucą mu kolejny „happening”. Próbował po prostu przerwać mechanizm, który coraz bardziej przypomina kliniczną machinę śmierci. Domagał się zatrzymania lekarki, która bez wahania przyznaje w mediach, iż życie nienarodzonego dziecka nie obchodzi jej w ogóle, i iż nie ma żadnych oporów, by zabijać, jeżeli tylko dostanie odpowiedni papierek. A przecież mamy artykuł 39 Kodeksu Etyki Lekarskiej, który warto jeszcze raz przypomnieć, bo to on mówi dobitnie mówi o DZIECKU przed urodzeniem:

„Podejmując działania lekarskie u kobiety w ciąży, lekarz równocześnie odpowiada za zdrowie i życie jej dziecka. Dlatego obowiązkiem lekarza są starania o zachowanie zdrowia i życia dziecka również przed jego urodzeniem.”

Tyle teoria. Praktyka w Oleśnicy to etyczna pustynia. Dla Pani Gizeli dziecko jest dopiero po urodzeniu. jeżeli jest wola matki i papier od psychiatry, dzieci się usuwa. A lekarze, którzy powinni być ostatnią linią obrony życia — stają się wykonawcami wyroków.

Dopóki państwo nie wróci do roli strażnika praworządności i człowieczeństwa, to właśnie tacy ludzie jak Braun — niezależnie od politycznych kolorów — pozostaną ostatnim głosem tych, którzy nie mogą krzyczeć. Owszem, zapłaci za to hejtem, szyderstwem, może i procesami sądowymi. Ale może któregoś dnia — gdy powrócimy do przyzwoitości — ktoś powie: nie stał z boku. W czasach Józefa Piłsudskiego prawdopodobnie też nie wszyscy go kochali za radykalne wypowiedzi typu „bić kurwy i złodziei, mości hrabio” lub „kury wam szczać prowadzić, a nie politykę robić”. Dziś jest symbolem patriotyzmu i ma ulicę w każdym mieście.

Zakończenie

Brzuch matki powinien być miejscem bezwarunkowego bezpieczeństwa, a nie strefą zgody na zabijanie. W lewackim, postępowym świecie jest jednak odwrotnie – tylko w brzuchu matki można zabić ukształtowanego, zdrowego człowieka, i to tego bezbronnego i niewinnego. Kary śmierci natomiast nie ma choćby dla najgorszych zwyrodnialców. W normalnym świecie prawo, etyka i społeczeństwo powinny chronić tych, którzy nie mogą się bronić, nie zaś szukać wygodnych uzasadnień dla przemocy w bieli. To niby oczywiste, jednak w dzisiejszych czasach uchodzi za myślenie zaściankowe. Grzegorz Braun dąży do normalności w Polsce i jest w tym odważny, być może choćby radykalny, ale bez tego nie zwróciłby uwagi społeczeństwa i mediów.

Dopóki państwo chroni morderców, a pozwala zabijać dzieci w III trymestrze, brzuch matki pozostanie jedynym miejscem, gdzie zbrodnia jest legalna. I jedynym, gdzie ofiara nie ma choćby prawa do krzyku.

Bartłomiej Krzych

#aborcja #eugenika #olesnica #gizela #braun #biejat #dzieci

Dla tych co jeszcze nie słyszeli – słowa Pani Gizeli Jagielskiej i jej stosunek do nienarodzonych dzieci, choćby kiedy jest zdrowe i w później ciąży.

Do tworzenia i korekty tego wpisu wykorzystano AI.

Tu artykuł powiązany:

Skarga na lekarkę z Oleśnicy do Okręgowej Izby lekarskiej
Idź do oryginalnego materiału