
To kolejny tragiczny rok dla Grecji. Pożary, które nawiedziły ten kraj, nie tylko strawiły ogromne połacie terenów zielonych. Fale ognia, nasilone przez postępujące globalne ocieplenie, mocno uderzyły także w turystykę. Grecja coraz mniej przypomina raj zarówno dla turystów, jak i samych Greków.
Ocieplający się klimat sprawia, iż wszystkie regiony świata przesuwają się stopniowo z jednej strefy klimatycznej do drugiej. Grecja nie jest wyjątkiem. Przez tysiąclecia leżała w strefie klimatu podzwrotnikowego, z łagodną zimą i długim, ciepłym latem.
Dziś, wskutek rosnących temperatur, coraz silniej wchodzi w objęcia klimatu zwrotnikowego – a to zmienia niemal wszystko. Jednym z najbardziej dramatycznych skutków są coraz częstsze i bardziej niszczycielskie pożary lasów i zarośli.
Grecja w ogniu
Pożary w czasie gorącego, długiego lata nie są w Grecji zjawiskiem nowym. Jednak w ostatnich latach problem przybrał rozmiary dramatyczne, daleko wykraczające poza dotychczasową normę. Tegoroczny sezon jest tego kolejnym przykładem.

Grecki instytut meteorologiczny Meteo Gr podaje, iż od początku roku do końca sierpnia spłonęło ponad 470 tys. hektarów terenów – to aż 4,7 tys. km². Dla porównania, to mniej więcej połowa powierzchni woj. opolskiego. Straty są tym dotkliwsze, iż Grecja jest blisko trzykrotnie mniejsza od Polski.
2025 rok to piąty najgorszy sezon pożarowy w historii Grecji.
More than 100 wildfires rage across Greece https://t.co/x0Ko63kv3s pic.twitter.com/UyYqe5ABF9
— Kathimerini English Edition (@ekathimerini) August 12, 2025Za tak ogromną skalę ognia odpowiada nie tylko ludzka nieodpowiedzialność, w tym celowe podpalenia, ale przede wszystkim fale upałów z temperaturami sięgającymi, a nierzadko przekraczającymi 40°C. Brak opadów dodatkowo sprzyja katastrofie. Przykładowo na Zakintos szalały trzy pożary, których front rozciągał się na długości ponad 15 km. To ogromne i coraz trudniejsze wyzwanie dla strażaków. O turystach nie wspominając.
– Dzisiaj czeka nas kolejny bardzo trudny dzień, ponieważ ryzyko pożarów lasów w większości regionów kraju będzie bardzo wysokie – mówił 13 sierpnia, cytowany przez BBC, rzecznik straży pożarnej Vassilis Vathrakogiannis.
Bez globalnego ocieplenia nie byłoby to możliwe
Choć to ludzie bezpośrednio wywołują wiele pożarów – umyślnie lub przez nieuwagę – to bez globalnego ocieplenia ich obecna skala byłaby niemożliwa. Według World Weather Attribution (WWA), w obecnym klimacie tak potężne pożary, jak te ostatnie, mogą występować średnio co 20 lat. To pięciokrotny wzrost częstotliwości w porównaniu z chłodniejszym klimatem sprzed dekad. Analiza objęła również Turcję i Cypr – kraje o podobnym klimacie i roślinności jak Grecja.
– Nasze badania wskazują na niezwykle silny sygnał zmian klimatycznych, zmierzający w kierunku cieplejszych i suchszych warunków – powiedział dla AP Theodore Keeping z londyńskiego Centrum Polityki Środowiskowej.
Globalne ocieplenie zwiększyło intensywność pożarów w regionie o 22 proc.
– Dziś, przy ociepleniu o 1,3°C, obserwujemy nowe ekstremalne zjawiska w zachowaniu pożarów lasów, które zmuszają strażaków do pracy na najwyższych obrotach. Ale w tym stuleciu zmierzamy do wzrostu temperatury choćby o 3°C, jeżeli kraje nie zaczną szybciej odchodzić od paliw kopalnych – ostrzega Keeping.
Turystyka w ogniu
Pożary w Grecji to nie tylko katastrofa ekologiczna, oznaczająca zniszczone ekosystemy i śmierć zwierząt. To także ogromne zagrożenie dla turystów i samej branży turystycznej.
Turystyka to kluczowa gałąź greckiej gospodarki – co roku kraj odwiedza ponad 25 mln osób. W ostatnich latach normą stały się masowe ewakuacje z hoteli: setki, a choćby tysiące turystów muszą nagle opuszczać miejsca wypoczynku. Według AP, powołującego się na lokalne media, tylko na początku lipca z Krety ewakuowano 5 tys. osób, z czego wielu stanowili turyści. Oficjalne dane mówią o 1,5 tys. Do tego dochodziły ekstremalne temperatury, które zmusiły władze Aten do czasowego zamknięcia Akropolu.
Jeśli ludzie w obawie przed ogniem i falami upałów zaczną omijać Grecję, skutki dla gospodarki mogą być dramatyczne. A dalsze ocieplanie klimatu może wręcz oznaczać kres turystyki w regionach narażonych na ponad 40-stopniowe fale upałów i pożary.
Era „nie-turystyki”
Stefan Gössling, czołowy badacz zrównoważonego transportu, przewiduje ponury scenariusz:
– Wkroczyliśmy już w początek ery „nie-turystyki” – mówił w marcu na targach ITB w Berlinie, największej tego typu imprezie na świecie.
– 80 lat temu w Europie narodziła się turystyka masowa. Wątpię, by za 80 lat turystyka w ogóle jeszcze istniała – dodał profesor Uniwersytetu Linneusza.
Według niego najbardziej krytyczne miejsca na kontynencie to wyspy Morza Egejskiego, takie jak Rodos. Fale upałów, pożary i problemy z dostępnością żywności mogą sprawić, iż branża turystyczna zniknie z tego regionu.
Turystyka poza sezonem
Czy jednak ten czarny scenariusz musi się spełnić? Niekoniecznie. Już dziś widać, iż turyści zaczynają wybierać inne pory roku.
– Podróżowanie poza sezonem jest bardziej popularne niż kiedykolwiek wcześniej… mamy więcej lotów i więcej linii lotniczych – powiedział Dimitris Manikis, dyrektor europejskiego oddziału Wyndham Hotels & Resorts.
Według badań Europejskiej Komisji Podróży z lipca 2025 roku, około 9 proc. Europejczyków zmieniło terminy urlopów w krajach śródziemnomorskich. Najgorszy okres to lipiec i sierpień, ale jesień i wiosna wciąż oferują względnie bezpieczne warunki pogodowe. Dodatkowo wyjazdy poza sezonem są tańsze – brytyjskie biuro podróży Hays wylicza, iż zamiana wakacji letnich na wiosenne może obniżyć koszty choćby o 40 proc.
Rosnące temperatury Morza Śródziemnego sprawiają, iż coraz atrakcyjniejszym terminem staje się maj i wrzesień.
Zdjęcie tytułowe: Strikernia/Shutterstock