Miałem w planie sążnisty felieton o tym, by prezydentem naszego kraju nie został człowiek oskarżany o sutenerstwo, oszustwo i kontakty z przestępczym podziemiem. Puknąłem się jednak w głowę i doszedłem do wniosku, iż byłaby to strata czasu. Zwolenników Rafała Trzaskowskiego nie muszę agitować, bo oni podjęli już ostateczną decyzję. Natomiast nie ma szans, bym obrzydził wielbicielom Prezesa jego pieszczocha, niejakiego Karola Nawrockiego. Po co więc tracić czas po próżnicy? Że niby są jeszcze niezdecydowani, których można by agitować? Ani mi się śni. Chcecie głosować emocjami zamiast głową i rozumem, proszę bardzo. Chcecie wojny w państwie, dajcie kreskę szemranemu kandydatowi. Jedno tylko wam powiem, miłośnicy PiS i Prezesa: jeżeli tak duża partia opozycyjna, aspirująca do władzy w kraju zrzeszonym w elitarnej UE, nie ma w swoich szeregach lepszego kandydata na prezydenta RP od szemranego Nawrockiego, to tylko wam współczuć. jeżeli jednak macie choć trochę wyobraźni spójrzcie ponad horyzont i wyobraźcie sobie szemranego Nawrockiego na międzynarodowych salonach. Piszą o nim tak prestiżowe pisma jak „The Economist” i „Washington Post”, więc nasuwa się pytanie, jak ten typek będzie traktowany przez wielkich Europy i świata. Może w Brukseli, Paryżu i Berlinie wyrzucą go po prostu za drzwi, a może zamkną przed nim drzwi i przetrzymają na przedpokojach? Może nie podadzą mu ręki, albo jak kiedyś Lech Wałęsa zaproponują podanie nogi? To jest scenariusz dla RP po zwycięstwie Nawrockiego. I tyle o wyborach prezydenckich.