Zagadkowy list zszokował miliony Polaków. Po kilku dniach w domu pojawi się komornik

1 tydzień temu

Mandat za parkowanie w Warszawie płacisz do Opola. Mandat za prędkość w Gdańsku również. I ten z Krakowa też. Od 9 lat jeden urząd obsługuje wszystkie mandaty w Polsce, ale większość ludzi przez cały czas o tym nie wie.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

W Polsce działa system, o którym połowa kierowców nie ma pojęcia. Pierwszy Urząd Skarbowy w Opolu od stycznia 2016 roku zajmuje się obsługą wszystkich mandatów karnych z całego kraju. To nie pomyłka i nie oszustwo – to efekt centralizacji, która miała uprościć administrację, ale stała się źródłem gigantycznego chaosu.

W 2024 roku przez ten system przeszło 3,8 miliona mandatów o łącznej wartości 1,285 miliarda złotych. Średni mandat kosztuje w tej chwili 339 zł – to ponad dwukrotnie więcej niż trzy lata temu. Wszystkie te sprawy trafiają do jednego urzędu, który fizycznie mieści się w Nysie przy ulicy Stanisława Moniuszki 9-10, ale oficjalnie działa pod szyldem Opola.

9 lat temu wojewodowie stracili mandaty na rzecz jednego urzędu

Historia tej zmiany sięga 2016 roku. Wcześniej każde województwo samodzielnie obsługiwało mandaty – wpłaty trafiały do lokalnych urzędów wojewódzkich, które znały mieszkańcy. System funkcjonował od lat i nie budził podejrzeń. Mandat z Warszawy płaciło się na Mazowszu, z Gdańska na Pomorzu.

Ministerstwo Finansów uznało jednak, iż trzeba to scentralizować. Argumenty brzmiały logicznie – ujednolicenie procedur, lepsza kontrola nad zaległościami, większa efektywność windykacji. W praktyce chodziło o zwiększenie wpływów do budżetu państwa. Jeden system informatyczny zamiast 16 wojewódzkich, jedna baza danych zamiast kilkunastu rozproszonych, jedna ekipa windykacyjna obsługująca cały kraj.

Wybór padł na Opole. Nie był przypadkowy – region miał stabilną kadrę urzędniczą, dobrą infrastrukturę IT i doświadczenie w obsłudze dużej liczby spraw administracyjnych. Do tego Nysa oferowała tańsze biura niż większe miasta. Decyzję podjęto w połowie 2015 roku, a wdrożenie ruszyło 1 stycznia 2016.

Od tego momentu wszystkie mandaty karne nałożone przez policję, straż graniczną, żandarmerię wojskową i inne służby państwowe trafiają do Opola. Wyjątek stanowią tylko mandaty od Inspekcji Transportu Drogowego (płatne do GITD) oraz straży miejskich i gminnych (wpłaty na konta samorządów).

Jedna zmiana w systemie, tysiące oszukanych obywateli

Problem pojawił się natychmiast. Ludzie zaczęli dostawać listy z miasta, którego nazwy wielu nie umiało wskazać na mapie. „Opole? Tam nigdy nie byłem, to oszustwo” – taki był najczęstszy wniosek. Listy masowo trafiały do kosza, a po kilku tygodniach zaczynała się egzekucja komornicza.

Urząd próbował to komunikować. Na stronach internetowych pojawiły się informacje, policjanci tłumaczyli przy wręczaniu mandatów, w lokalnych mediach publikowano wyjaśnienia. Nic nie pomogło. Po 9 latach przez cały czas setki tysięcy Polaków nie wie o tej zmianie i dowiaduje się o niej dopiero z wezwania do zapłaty z odsetkami.

Oszuści gwałtownie wykorzystali sytuację. Zaczęli masowo wysyłać fałszywe wezwania podszywające się pod opolski urząd. SMS-y z linkami do płatności, maile z załącznikami zawierającymi wirusy, fałszywe strony internetowe imitujące bankowość elektroniczną. Ludzie nie wiedzieli co jest prawdziwe, więc ignorowali wszystko – zarówno oszustwa jak i autentyczne pisma.

Sytuację pogarsza fakt, iż linie telefoniczne urzędu są permanentnie przeciążone. Sam urząd przyznaje to otwarcie na swojej stronie: „Nasze linie telefoniczne mogą być przeciążone, ponieważ obsługujemy mandaty karne z całego kraju”. Próba wyjaśnienia sprawy telefonicznie często kończy się wielogodzinnym czekaniem w kolejce lub zerwaniem połączenia.

100 złotych mandatu urasta do 800 złotych długu

System działa automatycznie i nie uwzględnia ludzkich błędów. Algorytm sprawdza wpłaty co noc – jeżeli przelew nie zawiera numeru mandatu albo dane są błędne, system go odrzuca. Pieniądze wiszą na koncie jako „nieprzypisana wpłata”, a ty oficjalnie nie zapłaciłeś.

Po 7 dniach od terminu płatności uruchamiają się odsetki. Po kolejnych 2 tygodniach przychodzi pierwsze wezwanie do zapłaty. Jeszcze 14 dni i urząd wystawia tytuł wykonawczy – to już podstawa do egzekucji komorniczej. Cały proces trwa około 5 tygodni od pierwotnego terminu płatności mandatu.

Komornik dostaje sprawę i działa błyskawicznie. Zajmuje konto bankowe bez uprzedzenia – środki są blokowane natychmiast, często pozostawiając osobę bez dostępu do pensji czy oszczędności. Do pierwotnej kwoty mandatu dochodzą odsetki, opłata za tytuł wykonawczy, koszty postępowania komorniczego, wynagrodzenie komornika. Mandat za 100 zł może urosnąć do 800 zł w ciągu dwóch miesięcy.

Najgorsze historie dotyczą ludzi, którzy faktycznie zapłacili mandat, ale zrobili drobny błąd w przelewie. Wpłacili z konta żony, zapominając dodać swój PESEL. Wpisali literówkę w numerze mandatu. Użyli starego konta, które zmienili po płatności. System odrzuca takie przelewy, a właściciel dowiaduje się o problemie dopiero z pisma komornika.

Cztery błędy które kosztują Polaków miliony złotych rocznie

Pierwszy błąd to przelew z cudzego konta. Anna płaci mandat męża ze swojego konta firmowego. System widzi wpłatę od Anny Kowalskiej, szuka mandatu na jej nazwisko, nie znajduje, odrzuca przelew. Mandat Marka Kowalskiego pozostaje niezapłacony mimo iż pieniądze są w kasie urzędu.

Drugi błąd to brak numeru mandatu w tytule. Piotr wpisuje w przelewie „mandat za parkowanie”. System nie wie którego z kilkudziesięciu mandatów za parkowanie wystawionych tego dnia to dotyczy. Wpłata wisi jako nieprzypisana, zaczyna się windykacja.

Trzeci błąd to literówki w danych osobowych. Karolina wpisuje w przelewie „Karolina Nowakowska”, ale mandat został wystawiony na „Karolina Nowak-Kowalska” po mężu. System nie potrafi połączyć tych dwóch nazwisk, traktuje to jako różne osoby.

Czwarty błąd to założenie iż skoro zapłaciłeś na miejscu kartą, sprawa jest zamknięta. Zdarza się, iż płatność kartą nie przechodzi (problemy techniczne terminala, brak środków na koncie o czym nie wiesz, błąd operatora), ale ty jesteś przekonany iż zapłaciłeś. Nie sprawdzasz wyciągu, nie archiwizujesz potwierdzenia. Po dwóch miesiącach przychodzi wezwanie z odsetkami.

Jak naprawdę wygląda prawdziwe pismo z Opola

Autentyczna korespondencja ma kilka charakterystycznych cech których nie da się podrobić. Po pierwsze zawsze dociera listem poleconym za potwierdzeniem odbioru – musisz podpisać potwierdzenie u listonosza. Oszuści wysyłają zwykłe listy bez potwierdzenia, czasem choćby bez znaczka.

Po drugie pismo zawiera nadrukowane dane urzędnika z pieczątką i podpisem – nie skany ani kopiuj-wklej, tylko fizycznie nadrukowane elementy. Oszuści używają skanów pobranych z internetu, często niewyraźnych lub w złej rozdzielczości.

Po trzecie jedyny poprawny numer konta to 47 1010 0055 0201 6090 0999 0000 (NBP O/O Bydgoszcz). To konto Narodowego Banku Polskiego, nie prywatne. Każdy inny numer to oszustwo bez wyjątków. Oszuści podają numery kont prywatnych osób lub firm, czasem choćby zagranicznych.

Po czwarte prawdziwe pismo nigdy nie zawiera linków do płatności ani kodów QR. Urząd nie używa SMS-ów, nie wysyła maili z załącznikami, nie prosi o kliknięcie w link. Każda taka wiadomość to próba wyłudzenia lub phishing.

Jeśli masz wątpliwości dzwoń na oficjalny numer 77 549 20 00. Nie używaj numerów z podejrzanych wiadomości – znajdź kontakt na stronie gov.pl. Przygotuj numer mandatu, PESEL i datę wystawienia. Rozmowa może trwać długo bo linie są przeciążone, ale to jedyny pewny sposób weryfikacji.

System ma ogromną lukę której nikt nie chce naprawić

Prawdziwy problem leży głębiej niż brak informacji czy przeciążone linie telefoniczne. System nie potrafi inteligentnie przypisywać wpłat do mandatów. Każdy bank w Polsce radzi sobie z tego typu zadaniami – dopasowują przelewy do faktur, rozpoznają płatności choćby z błędami w opisie, sugerują do czego może dotyczyć dana wpłata.

Urząd Skarbowy w Opolu używa systemu który wymaga idealnej zgodności danych. Jeden znak różnicy w numerze mandatu, jedna literówka w nazwisku, brak PESEL – i przelew zostaje odrzucony. To technologia z lat 90., kiedy każdy przelew trzeba było manualnie weryfikować. Dziś banki używają algorytmów sztucznej inteligencji które radzą sobie z o wiele bardziej skomplikowanymi przypadkami.

Ministerstwo Finansów mogłoby to naprawić w kilka miesięcy. Wystarczy zmodernizować system informatyczny, dodać inteligentne dopasowywanie wpłat, wprowadzić mechanizm weryfikacji wątpliwych przypadków przed uruchomieniem egzekucji. Koszt modernizacji? Prawdopodobnie kilka milionów złotych. Straty obywateli przez błędne egzekucje? Dziesiątki milionów rocznie.

Dlaczego system nie jest naprawiany? Oficjalnie – brak środków na modernizację. Nieoficjalnie – obecny system generuje ogromne dochody z odsetek i kosztów egzekucyjnych. Mandat za 100 zł który urasta do 800 zł to 700 zł dodatkowego dochodu dla budżetu. Naprawienie systemu zmniejszyłoby te wpływy.

Co możesz zrobić żeby uniknąć problemów

Jeśli dostajesz mandat natychmiast zrób zdjęcie lub skan całego dokumentu. Zapisz numer mandatu, datę wystawienia, kwotę, termin płatności. To podstawowa dokumentacja która uratuje cię w razie problemów. Nie polegaj na pamięci, nie zakładaj iż później znajdziesz mandat w szufladzie.

Płać wyłącznie ze swojego konta przelewem opisanym DOKŁADNIE według instrukcji na mandacie. W tytule wpisz serię i numer mandatu, imię, nazwisko, PESEL. Nie dodawaj nic więcej, nie skracaj, nie zmieniaj kolejności. System jest głupi – akceptuje tylko dokładnie to co jest w instrukcji.

Zachowaj potwierdzenie przelewu minimum rok. Zrób screenshot z bankowości, pobierz PDF, wydrukuj kartę – cokolwiek co przetrwa. To jedyny dowód iż zapłaciłeś. Bez tego jesteś bezbronny przeciwko systemowi który twierdzi iż nie ma twojej wpłaty.

Jeśli używasz aplikacji bankowej która automatycznie wypełnia tytuł przelewu – wyłącz tę funkcję przy płatności mandatów. Aplikacje często skracają lub modyfikują opisy, dodają emotikony, zmieniają polskie znaki na łacińskie. To wystarczy żeby system odrzucił przelew.

Sprawdź wyciąg bankowy tydzień po płatności. Upewnij się iż przelew rzeczywiście wyszedł, iż kwota się zgadza, iż nie ma żadnych błędów. jeżeli widzisz cokolwiek podejrzanego natychmiast kontaktuj się z urzędem. Lepiej wyjaśnić wątpliwości teraz niż walczyć z komornikiem za dwa miesiące.

Rząd planuje kolejne centralizacje

Opole to tylko początek. Ministerstwo Finansów analizuje możliwość scentralizowania innych procedur administracyjnych. Na liście są mandaty za wykroczenia środowiskowe, kary za naruszenia sanitarne, opłaty skarbowe. Wszystko ma trafić do kilku wyspecjalizowanych centrów obsługujących cały kraj.

Urzędnicy mówią o korzyściach – mniejsze koszty administracyjne, lepsza kontrola nad procedurami, szybsza windykacja zaległości. Eksperci ostrzegają – jeszcze więcej chaosu, jeszcze więcej oszustw, jeszcze mniej możliwości wyjaśnienia spraw.

Dla przeciętnego Polaka oznacza to jedno – każdy list z urzędu w nieznanych miastach trzeba traktować poważnie. Nie można już zakładać iż lokalny urząd załatwia wszystkie sprawy. Korespondencja może przyjść z dowolnego miejsca w Polsce i każda wymaga weryfikacji.

Gdzie szukać pomocy gdy już masz problem

Jeśli dostałeś wezwanie do zapłaty z odsetkami, a jesteś pewny iż zapłaciłeś – nie panikuj ale działaj szybko. Masz prawdopodobnie 7-14 dni na wyjaśnienie zanim urząd wystawi tytuł wykonawczy. Skontaktuj się jak najszybciej z urzędem skarbowym, który pokieruje Cię w tej sprawie. Najprawdopodobniej będzie potrzebne potwierdzenie już dokonanej płatności. jeżeli nie możesz zapłacić mandatu od razu możesz złożyć wniosek o odroczenie płatności, rozłożenie na raty lub umorzenie. Formularze są na stronie urzędu w zakładce Mandaty. Decyzja o uldze jest uznaniowa – urząd nie musi jej przyznać. Ale warto spróbować jeżeli alternatywą jest egzekucja komornicza. choćby częściowe umorzenie czy rozłożenie na 12 rat jest lepsze niż zajęcie konta i utrata dostępu do wszystkich pieniędzy.

Idź do oryginalnego materiału