Myliłem się. Zresztą nie tylko ja. Scenariusz, jaki ujawnił Klaus Bachmann w tekście zamieszczonym w Berliner Zeitung tuż przed objęciem władzy przez kompromitację 13 grudnia, uznaliśmy za mało prawdopodobny.
Ot, takie tam szkopskie życzenia.
Tymczasem w opublikowanym 9 grudnia 2023 r. felietonie Polen: Wird Donald Tusk zum Autokraten, um den Staat zu reformieren? Bachmann pisał dokładnie:
Tym, co odróżnia demokracje od dyktatur, są instytucje, które zapewniają, iż państwo nie może arbitralnie atakować swoich obywateli i mogą postawić na swoim miejscu rząd i parlament, jeżeli przekraczają one swoje uprawnienia. W Polsce nie jest to już możliwe. Teraz nad Wisłą rozpoczyna się unikalny w skali światowej eksperyment, który mógłby być nauczką dla wielu innych krajów: demokratycznie wybrana koalicja partii demokratycznych próbuje przy pomocy niedemokratycznych środków przywrócić kraj do demokracji. (…)
Może [Tusk] posłużyć się pretekstem do ogłoszenia stanu wyjątkowego i ograniczenia podstawowych wolności, zmiażdżenia i zakazania partii przeciwnej, wywarcia presji na sędziów i sądy oraz zwrócenia czołowym przedstawicielom pokonanych oferty nie do odrzucenia: iż wydostaną się ze sprawy w jednym kawałku, jeżeli dostarczą wystarczającą ilość materiału obciążającego ich byłych kumpli.
Jak widać apele Giertycha zamieszczane na portalu X nie są jego pomysłem, ale tylko powieleniem myśli POlitycznej Bachmanna.
Po ponad 16 miesiącach próbowania przywrócenia demokracji dzięki niedemokratycznych metod widzimy, jak bardzo scenariusz przedstawiony przez jednego z członków zarządu sorosowskiej Fundacji Batorego antycypował działania rudego reżimu.
Bachmann zapomniał jednak o jednym. Polska to nie są Niemcy, zatem manipulacja społeczeństwem nie jest i nie może być równie udana.
Sądząc po tempie, w jakim Tusk i reszta kompromitacji 13 grudnia rozgrywa batalię ze społeczeństwem trudno spodziewać się jej zwycięskiego końca.
Ciągle jeszcze istnieją partie i ruchy społeczne, wyzywane przez lata od nazistów i faszystów a przede wszystkim od zwolenników Putina, choć to przecież gospodarka UE pod przewodnictwem Niemiec uzależniła się od ruskich kopalin i przez cały czas płaci moskiewskiej soldatesce więcej, niż wynosi pomoc dla Ukrainy.
I to mimo rzekomych sankcji.
Ba, jeżeli wierzyć sondażom, ewentualna koalicja obecnych partii opozycyjnych spokojnie objęła by rządy. Oczywiście pod warunkiem przedterminowych wyborów.
Na szczęście Tuska problem ze społeczeństwem, które powoli dojrzewa do zrzucenia z siebie kolejnego neokomunistycznego reżimu, tym razem z wyraźną domieszką tęczy, jest nie tylko udziałem Polski.
Niemcom „zagraża” AfD, we Francji Le Pen…
Przyzwyczailiśmy się przez lata sowieckiej propagandy do odwracania pojęć. I tak zamach na Państwo dokonany przez cynicznych morderców nazywamy ciągle jeszcze rewolucją. Próby obrony Państwa i często wielowiekowych wartości określamy krótko kontrrewolucją.
Tymczasem obserwujemy dokładnie coś przeciwnego. Na naszych oczach budzi się prawicowa rewolucja w obronie wiary, rodziny i Narodu.
I tak samo, jak było w demoludach przeciwko społeczeństwu obraca się cały aparat państwowy.
Ale już nie tak, jak w demoludach. Zamiast czołgów na ulicach i śmiertelnych ofiar (Berlin, Budapeszt, Praga, 13 grudnia) teraz do akcji wkraczają odpowiednio rozgrzani sędziowie.
To przecież sędziowie uznali pierwszą turę wyborów prezydenckich w Rumunii za nieważną i usunęli najpoważniejszego kandydata, mogącego zagrozić dotychczasowym układom.
Nie inaczej jest we Francji. Niejaka Benedicte de Perthuis, sędzia sądu karnego w Paryżu uznała Marine Le Pen za winną rzekomych malwersacji 20 lat wcześniej i zakazała jej ubiegać się o funkcje publiczne aż do roku 2030. Oczywiście wyrok jest nieprawomocny i mocno wątpliwe, aby apelacja była rozpoznana przed wyborami prezydenckimi w 2027 r., ale sędzie de Perthuis zakaz ujęła w formę zarządzenia tymczasowego co oznacza, iż jest on wykonalny od ogłoszenia wyroku!
Póki on obowiązuje Le Pen nie może kandydować w wyborach.
Genialne, prawda?
Co gorsza Francuzi są podzieleni. Ba, wytresowani w kulcie niezależnych sądów uważają, i to w nieznacznej większości, iż wyroków sądów się nie komentuje, ale wykonywa!
Tusk widzi zatem, iż ma zielone światło.
Jedyne, co może go spotkać, to zbesztanie za zbyt wielką opieszałość.
Co to będzie oznaczać dla Polski?
Rafał prawdopodobnie nie przebije się przez pierwszą turę.
Wówczas POsłuszne me(r)dia 24/7 będą bombardować nas informacjami o głębokiej infiltracji tzw, środowisk prawicowych przez specsłużby Putina i Łukaszenki.
Kto wie, może i coś nagle spadnie po naszej stronie?
Sejm uchwali nieważność wyborów albowiem Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego wg obecnej ekipy sądem ne jest, na dodatek zaś popierała zinfiltrowane przez ruskich środowiska prawicowe. Ergo – sama jest proruska.
Z chwilą zakończenia kadencji prezydenckiej Andrzeja Dudy kolejną uchwałą Sejm (a może zwołane ad hoc Zgromadzenie Narodowe?) powierzy władzę prezydencką maturzyście Hołowni.
I wtedy zacznie się prawdziwy bieg z ustawami. Dotychczasowy TK zostanie rozwiązany, powołani doń będą adekwatni sędziowie. Jednym z pierwszych zadań będzie rozwiązanie PiS-u i Konfederacji.
Rząd dostanie do ręki możliwość wydawania dekretów mających moc ustawy (zamiast uchwał sejmowych).
Szeroko pojęte kierownictwo PiS zostanie aresztowane pod zarzutem… próby zamachu stanu w latach 2015-2023.
Przy okazji zatrzymani będą co poniektórzy sędziowie, członkowie KRS, byłego TK oraz prezes NBP . choćby ci, którzy nie wykazali wystarczającej gorliwości w spełnianiu poleceń rudej ekipy.
Co najwyżej wspomniany już Kurt Bachmann wyrazi ubolewanie na łamach wspomnianej już Berliner Zeitung.
W Polsce znowu panuje demokracja. Niestety, aby ją przywrócić Tusk musiał posłużyć się metodami niedemokratycznymi. Pomyślcie przez chwilę - który inny demokratyczny mąż stanu chciałby przejść do historii jako ten, który chcąc ocalić demokrację, całkowicie ją zniósł?
Na szczęście w Polsce w trudnych chwilach nie brak wielkich ludzi. Kościuszko, Piłsudski, Paweł Finder, Nowotko, Wałęsa i Donald Tusk.
Szukając w historii pewnie by się jeszcze sporo takich znalazło - od Hieronima Radziejowskiego poprzez Stanisława Szczęsnego-Potockiego po Władysława Gomułkę. ;)
Czy hipotetyczny scenariusz nr 2 Kurta Bachmanna ma szansę spełnić się w Polsce?
To tylko zależy od nas.
Nie zapominajmy bowiem najważniejszego – oni są silni tylko naszym strachem.
A jeżeli ktoś sądzi, iż Unia Europejska nam wtedy pomoże niech sobie przypomni, ile w ciągu ostatnich 16 miesięcy było rezolucji potępiających jawne łamanie demokracji w Polsce? Po prostu dla nich znowu:
L’ordre règne à Varsovie!
8.04 2025