Zaślepienie Donalda Trumpa

news.5v.pl 1 tydzień temu

W 1960 roku socjolog Daniel Bell opublikował „Koniec ideologii”. Chociaż wcześniej podobne myśli w liberalnych kręgach transatlantyckich krążyły przez całe lata 50., książka okazała się amerykańskim bestsellerem. Sukces czytelniczy paradoksalnie wynikał nie z tytułowego celebrowania „końca”, ale z sugerowanego „początku”.

Koniec ideologii?


Owszem Bell opowiadał, iż przyszedł kres wielkich ideologicznych opowieści, które wiodły na totalitarne manowce. Oto polityczne drogowskazy, rodem z dzieł XIX oraz pierwszej połowy XX wieku, przestały nam wskazywać drogę. Coraz mniej zwykłych ludzi naprawdę kieruje wzrok w ich kierunku. Jeszcze mniej w nie wierzy i za nimi podąża.

Nie było to wówczas powodem do załamywania rąk. A przynajmniej nie dla wszystkich. Do wielkich ideologii należał marksizm. Po naszej stronie żelaznej kurtyny – kto mógł – czytał zakazaną książkę (albo częściej czytał o książce) z wypiekami na twarzy.

Było nie było, socjolog sugerował, iż ideologia służąca do zniewolenia narodów Europy Środkowo-Wschodniej wyczerpuje swój seksapil. A może, kto wie, niebawem runie jak domek z kart. Do upadku ZSRR było jeszcze daleko.

Niemniej jednak ten kto kibicował zejściu marksizmu nie zwracał raczej uwagi, iż rozważania Bella wiodły czytelników w stronę myślenia o przyszłości. Upadek wielkich ideologii nie oznaczał końca myślenia o polityce. Tylko raczej nadejście czegoś w rodzaju małych ideologii, jakichś puzzli myślowych składanych z różnych elementów.

Zobacz również:


Po trupie rzeczywistości


Dzisiaj właśnie ten kierunek, po wielkich ideologiach, może budzić zaciekawienie, szczególnie w dobie trumpizmu celnego. Od 2016 roku intelektualne salony wyśmiewały Donalda Trumpa. Zrywano boki z powodu myślowej pustki celebryty telewizyjnego.

Ten się śmieje, kto się śmieje ostatni. Trump i trumpizm zdobyły władzę dwa razy w najpotężniejszym państwie świata. Wojna celna USA z całym światem komentowana jest jako kompletne szaleństwo albo czysta głupota (tak pisał konserwatywny „Wall Street Journal”). Epitety jednak niczego nie wyjaśniają.

Tymczasem my widzimy w Białym Domu dobrze znane, ideologiczne zaślepienie. Ideologie umierają, jak chciał Bell, ale także odradzają się jak feniks z popiołów. Ich niespójność jest siłą. Lepią się od nowa i na nowo – z dobrze znanych elementów. Zaślepienie własną wizją idzie tak daleko, iż USA nie odróżniają wrogów od przyjaciół. Wysokimi cłami obrywają Chiny, ale i Tajwan, Japonia czy Filipiny. Lizusostwo Węgier czy Włoch kilka pomogło.

Ideologiczne zaślepienie gotowe jest za cenę narzucenia abstrakcyjnych pomysłów podjąć wojnę z rzeczywistością – w imię przyszłych owoców. Z tej perspektywy Trump nieomal, jak dawni komunistyczni rewolucjoniści, zachęca do biedy, zaciskania zębów i przejściowych wyrzeczeń dla dnia jutrzejszego o różowych barwach.

Zobacz również:


Walka z impossybilizmem


My, Polacy, czujemy się, jakbyśmy odbywali podróż w czasie. Wywijanie maczugą ceł przez Trumpa przypomina przecież ideę, która w Polsce niedawno cieszyła się wielkim wzięciem. A mianowicie: hasło walki z impossybilizmem.

Dość nudy liberalnej demokracji. Dość tych kompromisów i letniej wody w kranach. Czas szarpnąć cugle. Zaryzykować. jeżeli rzeczywistość stawia opór naszym słusznym przekonaniom, tym gorzej dla rzeczywistości. To nie jest konserwatyzm, który zakłada stopniowe, powolne zmienianie świata.

I tak oto od kilku dni giełdy – w tym nowojorska – lecą na łeb, na szyję. jeżeli widmo recesji pozostaje przez cały czas odległe, o groźbie inflacji można mówić bez przesady. Ceny już przecież rosną. Po spadkach na giełdach mnóstwo ludzi zbiedniało z dnia na dzień. W Europie niewielu zjadaczy chleba inwestuje na giełdzie. Inaczej jest jednak w USA, gdzie to powszechniejsza praktyka, a choćby jeden z filarów myślenia o emeryturach.

Zderzenie wizji trumpizmu z rzeczywistością przebudziło choćby wizjonera, Elona Muska. Podobno apeluje do Trumpa o opamiętanie. Tak czy inaczej, największe spółki big-tech, których szefowie wdzięczyli się do prezydenta podczas inauguracji, mają dziś miny nietęgie. Wartość ich spółek stopniała dramatycznie.

Zobacz również:


Wykuwanie nowych ideologii


W krajach post-komunistycznych nie mamy trudności z postawieniem diagnozy. Gdy

dzisiejsze cierpienia uzasadniane są wizją szczęśliwości, wiemy, iż to ideologia, a nie rzeczywistość, ma się w najlepsze. Trumpizm nie jest to wizja na miarę marksizmu, ale jednak wizja: Stanów Zjednoczonych zreindustrailizowanych, imperium, które wasalizuje inne państwa, zmuszają do uległości, dyplomatycznego wazeliniarstwa, może choćby cesji terytorialnych. Nie jest też przypadkiem, iż politycy nowej administracji w imię wizji pielęgnują ignorancję z zakresu ekonomii, polityki, historii.

Wiedza ideologom przeszkadza w działaniu. Po nich przyjdą usłużni klerkowie, dziennikarze, karierowicze. Oni ten bałagan już składają słowami do kupy. Na pewno nie żyjemy w świecie końca ideologii. Wprost przeciwnie, ich wykuwanie trwa w najlepsze.

Jarosław Kuisz

Zobacz również:



Spięcie w rządzie o program mieszkaniowy. Berek w ”Graffiti”: Niech pan redaktor zaprosi do studia osobę, która dzisiaj nie może kupić mieszkaniaPolsat NewsPolsat News


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Idź do oryginalnego materiału