Ochrońmy nasze dzieci i wnuki przed systemową demoralizacją
Najbliższy rok będzie dla tysięcy uczniów pierwszym, w którym wezmą udział w zajęciach nowego przedmiotu – „Edukacji zdrowotnej”. To przedmiot, który – trzeba przyznać – w wielu aspektach porusza ważne zagadnienia z zakresu biologii, wychowania fizycznego, a szerzej mówiąc – zdrowego stylu życia. Niestety, w podstawie programowej znajdują się również elementy, które wprost szkodzą dzieciom i młodzieży. Skala problemu jest na tyle poważna, iż cały projekt, choć w wielu miejscach rzeczywiście wartościowy, nie może zyskać poparcia środowisk zaangażowanych w ochronę zdrowia naszych dzieci.
„Edukacja seksualna” bez oparcia o wartości
Nie wiadomo w oparciu o jakie wartości będą uczone nasze dzieci. Bez wątpienia jednak „Edukacja zdrowotna” nie ma charakteru prorodzinnego.
Nie ma mowy o tym, iż dla prawidłowego rozwoju psychofizycznego dziecka adekwatnym miejscem wzrostu jest rodzina, i to rodzina rozumiana jako związek kobiety i mężczyzny. Podstawa nie wspomina o odpowiedzialnym i świadomym rodzicielstwie.
Nie ma słowa o tym, iż życie zaczyna się od poczęcia i jest chronione przez polskie prawo, w tym przede wszystkim przez Konstytucję. To fundamenty, których brak w podstawie programowej Barbary Nowackiej. Nowa minister edukacji znana jest zresztą ze swoich skrajnie lewicowych poglądów, jako zwolenniczka powszechnego dostępu do aborcji, adopcji przez pary jednopłciowe, rozszerzenia praw osób pozostających w związkach nieformalnych, powszechnego dostępu do zapłodnienia pozaustrojowego, w tym dla samotnych kobiet.
- Kolejnym bulwersującym aspektem wchodzącego do szkół przedmiotu jest przemilczenie zdrowotnych kosztów przyjmowania antykoncepcji hormonalnej, pigułek wczesnoporonnych i blokerów dojrzewania.
- Nie ma słowa o tragicznych skutkach tzw. tranzycji czy zaburzeniach tożsamości płciowej.
- Nie ma wzmianki o etycznych aspektach korzystania z metod regulacji poczęć i antykoncepcji.
- Tematyka życia seksualnego jest oderwana od świata wartości, a choćby od sfery społecznej czy psychicznej.
- Nie ma mowy o naturalnych, ekologicznych metodach planowania rodziny.
- Nie wspomina się o naprotechnologii, modelu Creightona czy innych metodach rozpoznawania płodności.
- Uczeń nie dowie się, iż nieodpowiedzialne i zbyt wczesne podjęcie aktywności seksualnej ma wpływ na całe późniejsze życie.
- Nie mówi się o zagrożeniach nastoletniej ciąży, wynikającej wprost z nieuporządkowania seksualnego. Jedynym aspektem, na który zwracają uwagę twórcy podstawy programowej jest wymóg świadomej zgody na współżycie.
- To skrajny relatywizm moralny i niebezpieczna luka, która może zagrozić bezpieczeństwu dzieci.
- Pojawia się wzmianka o prostytucji dziecięcej (słusznie wskazująca, iż jest to zagrożenie, przed którym dzieci należy chronić), ale nie ma mowy o tym, iż prostytucja osób dorosłych również jest czymś moralnie nieuporządkowanym i złym.
Życie od poczęcia?
Nie w tym programie W podstawie programowej nowego przedmiotu ani razu nie pojawia się zapis mówiący, iż dziecku znajdującemu się pod sercem matki przynależna jest pełna prawna ochrona, wynikająca wprost z Konstytucji. Nie padają stwierdzenia o poczęciu, rozwoju prenatalnym dziecka. W odniesieniu do aborcji nie ma mowy o kosztach fizycznych, psychicznych i etycznych podjętej decyzji. Nie ma wzmianki o syndromie poaborcyjnym. Metoda zapłodnienia pozaustrojowego (in vitro) jest wskazywana jako metoda leczenia niepłodności, co stoi w sprzeczności z nauką. In vitro nie leczy bowiem przyczyn niepłodności, natomiast z całą pewnością doprowadza do śmierci nadliczbowych zarodków. O tym z podstawy programowej też się nie dowiemy.
Treści niezgodne z polskim prawem
„Edukacja zdrowotna” zakłada między innymi, iż uczeń będzie znał kwestie prawne i społeczne związane z przynależnością do mniejszości seksualnych (LGBTQ+). I o ile każdy człowiek ma tę samą niezbywalną godność, i to niezależnie od wyznawanych poglądów, o tyle wśród wzorców propagowanych przez to środowisko jest m.in. ten zakładający istnienie „rodziny tęczowej” czy „patchworkowej”. W analizowanej podstawie programowej modele te są wymienione w jednym szeregu z tzw. modelem tradycyjnym. Podstawa nie wspomina, iż wzorce „środowisk tęczowych” nie są ujęte w polskiej Konstytucji, chroniącej małżeństwo jako szczególny związek kobiety i mężczyzny.
Nieobowiązkowa, ale…
Uczestnictwo w zajęciach będzie w nadchodzącym roku szkolnym nieobowiązkowe. Aby dziecko mogło nie uczestniczyć w nowych lekcjach, rodzic lub opiekun prawny musi złożyć deklarację rezygnacji z przedmiotu. jeżeli tego nie zrobi do 25 września 2025 roku, dziecko będzie zmuszone (!) do uczestnictwa w zajęciach.
Artykuł 53. Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej stanowi, iż „rodzice mają prawo do zapewnienia dzieciom wychowania i nauczania moralnego i religijnego zgodnie ze swoimi przekonaniami”.
W odniesieniu do nowego przedmiotu oznacza to, iż rodzic może nie zgodzić się ze szkodliwymi treściami, które, pod płaszczykiem troski o dobrostan fizyczny czy psychiczny dzieci, będą przedstawiane w szkołach od września.
Wzór oświadczenia o rezygnacji z udziału w zajęciach „Edukacji zdrowotnej” można pobrać tutaj.