„Gdzie teraz jest Angela Merkel?”. Niemcy mają dość i omijają polskie targowiska

news.5v.pl 2 godzin temu

W swoim salonie fryzjerka oferuje strzyżenie męskie od 10 euro (ponad 42 zł), a damskie od 17 euro (ok. 72 zł). Nastrój jest ponury. — w tej chwili na granicy są dwie kontrole, niemiecka i polska – i duże korki. Wiele osób odwołuje wizyty lub w ogóle ich nie umawia. Musimy przez cały czas płacić czynsz, a pieniądze prawie nie wpływają — podkreśla.

Jej obroty spadły o 60 proc., mimo iż wielu jej konkurentów już zrezygnowało. Jeśli sytuacja się nie zmieni, polskim targom grozi zamknięcie.

Kiedy reporterzy „Bilda” przejeżdżają przez most w deszczowy poranek, ruch jest płynny. Ani polscy, ani niemieccy funkcjonariusze nie mają ochoty kontrolować samochodów. Klienci mają wolną drogę, ale parking przed polskim targiem jest prawie pusty.

— Gdzie jest teraz Angela? To dzięki jej „Serdecznie witamy” z 2015 r. przybyli ludzie, z powodu których teraz są kontrole. Nasi klienci nie chcą stać dwie godziny w korku — podkreśla sprzedawczyni fajerwerków.

Matthias, pracownik zajmujący się wprowadzaniem danych, przyjechał z Berlina, oddalonego o ponad 100 km, aby kupić papierosy i karmę dla psów. — Most jest jednak zwykle całkowicie zakorkowany. Widzimy też relacje w telewizji, które zniechęcają wielu do przyjazdu tutaj i sprawiają, iż wybierają inne, spokojniejsze miejsca — mówi 47-latek.

Złość na niemiecką politykę

Sprzedawczyni fajerwerków jest zła na niemiecką politykę, a zwłaszcza na Angelę Merkel. — Sprzedaję o 80 proc. mniej z powodu niemieckich kontroli. Gdzie jest teraz Angela? To dzięki jej „Serdecznie witamy” z 2015 r. przybyli ludzie, z powodu których teraz są kontrole. Nasi klienci nie chcą stać dwie godziny w korku — podkreśla.

Nawet sprzedawczyni papierosów narzeka

Nawet sprzedawczyni tytoniu Ania narzeka na 40-proc. spadek obrotów. I to pomimo tego, iż karton papierosów jest tu przez cały czas o ok. 50 proc. tańszy niż w Niemczech. Mimo to jej praca prawie się nie opłaca.

— Kontrole powinny odbywać się we wschodniej Polsce, na granicy z Białorusią, a nie tutaj — mówi 50-latka. W końcu to stamtąd migranci przybywają do Unii Europejskiej. — Wielu tutaj zamknęło swoje sklepy. jeżeli przez cały dzień nie sprzedajesz nic, idziesz gdzie indziej, żeby zarobić pieniądze.

Również na polskim rynku wszystko drożeje

Jednak nowe kontrole graniczne nie są jedyną przyczyną upadku rynku. — Tutaj też wszystko podrożało — mówi Olaf z Saksonii-Anhalt. Ceny są kilka niższe od cen w niemieckich dyskontach.

Kilogram sera kosztuje tutaj w tej chwili ok. 14 euro (niecałe 60 zł), świeża główka czosnku i dwa duże ogórki konserwowe 6,50 euro (ok. 28 zł), kąpielówki w bazarze tekstylnym można kupić za 12 euro (51 zł), śniadanie wiejskie w barze za 8 euro (ok. 34 zł), a duże piwo z beczki za 3 euro (niecał 13 zł).

— Niemcy nie mają już tak dużo pieniędzy — podsumowuje krawiec zasłon Sławomir. — Wiele osób po prostu musi oszczędzać — zaznacza 46-latek. On sam osiąga dziś o 50 proc. mniej obrotów niż jeszcze kilka lat temu.

Idź do oryginalnego materiału